Stado:Sonny najpierw rozważała dołączenie do Stada Morskich Nimf,ale uznała,że woli oświecić swoim słońcem Stado Halnego Wiatru.
Podstawowe informacje: Klacz o nieokreślonej rasie. Najprawdopodobniej ma w sobie Araba i Konia Hanowerskiego,ale jej wzrost zupełnie nie odpowiada żadnej z tych ras,a mierzy dużo,dokładniej:187 cm. Jej imię to Sonny Lila. Została tak nazwana przez niezdecydowanie pewnej dziewczynki. Przez to,zę imię to jest tak długie,ma też dużo zdrobnień:Sonny,Lila,Lilka,Solilka,Linny,Sanny.
Dla bardziej dociekliwych:"Imię" Sanny wymyśliła mama Sonny. Tak miała się nazywać Lila,ale ktoś nazwał ją inaczej...
Wygląd: Piękna,smukła i wysoka klacz,o rudozłotej sierści. Nie posiada odmian. Ma tylko jedną czarną plamkę na prawym uchu. Lila jest bardzo silnie umięśniona i szczupła. Czyli jednym słowem:Wysportowana. Jej wzrost jest dość duży,ale nie psuje to zwinności klaczy. Wbrew pozorom nie waży za wiele. Waży tle co ktoś o 150 cm wzrostu,ale ten ktoś musi być...nooo....Po prostu gruby. Grzywa Sonny jest króciutka,ale bardzo ładna,jak po wizycie u fryzjera. Ogon podobnie jak grzywa jest krótki i piękny,ale nie jest on całkiem rudy. Ma czarne pasmo. Jej oczy...no po prostu czarne są i tyle. Kopyta ma jasno szare...takie mgliste. Uszy są delikatnie zgięte. Czy to może oznaczać,że ma w sobie coś z Marwari? Nie wykluczone,ale na razie Lila odchodzi od tej myśli. Ile ona może mieć w sobie ras? Mozę wspomnę jeszcze o liniach pyska,jakie ma Sanny. Otóż,one nic mówią. Nie wskazują na nic z charakteru klaczy. Są takie zagadkowe i tajemnicze. Nie wiem czy kogokolwiek to obchodzi,ale ona ma taką sporą bliznę na tylnej nodze. To ugryzienie innego konia. Widać,że to zęby.
Charakter: Sonny jest bardzo tajemnicza,skryta i skromna. Niechętnie mówi o sobie,za to z przyjemnością słucha innych. No ogół jest bardzo miła,grzeczna i trzyma się manier,ale potrafi wpaść w prawdziwą furię. Szczególnie podczas walki. Jak ktoś jej poskoczy,potrafi nieźle nakrzyczeć. Jak ktoś ja już denerwuje-ta złość ie odejdzie od niej przez co najmniej pół godziny. A wtedy trudno jest ją upilnować. Może gryźć,kopać,wierzgać i bóg wie co jeszcze. Nie da się ukryć pewnej sprawy-Lila potrzebuje wielu przyjaciół,albo chociaż najlepszej przyjaciółki. Chociaż nie widać tego po niej. Sanny zawsze "trzyma na głowie koronę i nie pozwala jej spaść". Ma swoje zasady i swój honor. Nie pozwala sobą pomiatać. Czasami lubi się powygłupiać. Wygłupianie się to jej specjalność. Co znaczy,że ona lubi spędzać czas z małymi źrebiętami. Mogłaby zostać opiekunką...nauczycielką....albo czymkolwiek związanym ze źrebakami. Sanny żałuje tego,że nie ma swoich,ale może kiedyś spełni się jej życzenie.
Historia: Sonny urodziła się w...niewiadomo czym. To była chyba stodoła. Przy niej byłą wtedy mama oczywiście i dziewczynka. A ta dziewczynka była...Alicją. Mała Ala miała nazwać źrebię,którym była wtedy Sonny. Alicja nie mogła się zdecydować,czy nazwać kacz Lila,czy Sonny,więc nazwała ją Sonny Lila. Ali i Sonny po pewnym czasie stały się nierozłączne. Kiedy Ala wychodziła do szkoły,Lila była smutna,a kiedy Ala wracała,Lila się cieszyła,zupełnie jak pies. Pewnego dnia Sonny czekała już długo na Alicję. Czekała i czekała. Zwykle dziewczynka była już o tej porze. Była już noc i Ali nadal nie było. Jej rodzice też się niepokoili. Dzwonili już na policje i takie tam.
Następnego dnia okazało się,że dziewczynkę przejechał samochód. Kto? Jak? Gdzie? Był to po prostu pijany kierowca. Sanny była zrozpaczona. Klaczka po prostu więdła w oczach. Kiedy jej matka patrzyła na nią,była w stanie pomyśleć tylko to: "Największym niebezpieczeństwem tego świata jest po porostu głupota. Dopiero po około roku Lila się pozbierała.Kiedy jej się cos nie udawało,to powtarzała sobie :"Po deszczu zawsze wschodzi słońce". Pomagały jej te słowa. Znacznie pomagały... Kiedy ona ukończyła swoje trzecie urodziny...odeszła ze swojego domu. Odeszła od rodziny. zostawiła za sobą przeszłość. Zamieszkała na łące. Ale zanim tam zamieszkała,to stoczyła walkę z ogierem,który mieszkała tam przed nią. Stąd blizna na nodze. I sobie mieszkała tam normalnie. Po wodę chodziła nad rzeczkę w lesie,jedzenie miała na miejscu. Łąka stała się jej domem. Każdy dzień był dla niej wędrówką przez życie. Podczas tej "wędrówki" spotkała kilka innych koni,ale z ani jednym się nie zaprzyjaźniła. Jakiegoś tam dnia o jakiejś tam godzinie trafiła na wyspę. Myślała,że jest niezamieszkana,ale było na nie wiele koni i trzy stada. Została na wyspie,bo i tak nie miała co robić sama na łące. Ponownie zostawiła przeszłość i zaczęła nowe życie. Czy uda jej się zacząć je drugi raz od nowa? To jeszcze się okaże...