Stado: Stado Czarnej Krwi
Podstawowe Informacje: Ma na imię Rissuerto Vrangr de Puerto, Koń Pełnej Krwi Angielskiej, 170 cm w kłębie.
Wygląd: Kary ogier, z jedną jedyną odmianą, małą pręgą na pysku. Masywny i jego głowa zawsze jest uniesiona, dumnie i zarozumiale. Mówi tak ,jakby gadał co najmniej do jakiegoś zgniłego ziarnka tulipana( o ile takie coś może zaistnieć). Kopyta są tak samo czarne jak reszta. Długi, zwiewny ogon czasem przydaje mu się w obronie lub przy wabieniu klaczy. Jego oczy są spokojne, lecz czasem rozwścieczone mogą zamrozić krew w żyłach…. Gdy jest sam, błyskają w jego oczach iskierki szaleństwa. Ma zeza.
Charakter: Jest on godny kaftanu bezpieczeństwa i ciepłej, przytulnej celi pod nadzorem kilkunastu najlepszych żołnierzy. Po prostu psychol. Mordowanie to jedno z jego codziennych hobby, pielęgnowanego dokładnie i sumiennie, co w ogóle do niego nie pasuje. Groźny i szybki. Jedna z części jego imienia, mianowicie Vrangr oznacza „opaczny”. Jest szalony i jedną z rzeczy, o których myśli, oprócz mordu jest zabawianie się z klaczami. Trzecią jedyne jego zmartwienie- pojedynczy jego potomek, Mikkel. Gdy chce osiągnąć cel, umie nakładać maski i dobrze grać. Potrafi być skupiony. Można tak powiedzieć, że jego prawa półkula jest dobra, poetycka i skupiona. Lewa przepełniona żądzą krwi i gwałtu. No i lewa przejmuje kontrolę nad prawą, wykorzystując dobre cechy w złych celach.
Historia: Urodził się w tętniącej życiem stajni Amerykańskiej, przy torze Kentucky Derby. Jego rodzicami byli dość sławni wyścigowcy – jego ojciec- Brisingir, jego imię oznaczało ogień i taki był jego temperament, i matka- Sulla Mata Kironya mi Zunyc. To właśnie ona nadała mu tak długie imię. W pełni brzmi: Rissuerto Vrangr de Puerto Miruello Xeloi Jonga Merlozzio Dumio Teretto Bizonomua. Kiedy miał kilka miesięcy, spotkał się (przypadkowo) z ojcem i mu się przedstawił, ten stwierdził, że nie może mieć tak długiego imienia, i skrócił do Rissuerto Vrangr de Puerto. I chyba powinnyśmy się z tego cieszyć, bo inaczej za każdym razem trzeba by było o nim mówić Rissuerto Vrangr de Puerto Miruello Xeloi Jonga Merlozzio Dumio Teretto Bizonomua! To by przecież było nie do przeżycia. Ale czasem przedstawia się swoim ofiarom pełnym imieniem. Chociaż ludzie nazwali go- jak sam twierdzi „nudnie i pospolicie”- Sulk B. Dorastał i był szkolony na wyścigowca, zachowywał się normalnie i po końsku. Aż do dnia, gdy miał 4 lata i 8 miesięcy. Wtedy właściciel stwierdził, że ów już dorósł do krycia klaczy. Podprowadził go do młodej Ynnerfozu Z i kazał naskoczyć i kryć, grożąc długim i bolesnym batem. Rissuerto wcale tego nie chciał! I do tego, gdy już zaczął, Ynner zaczęła z płaczem błagać go, by przestał. Był rozdarty. Z jednej błagalna prośba, z drugiej bolesny bat. Wybrał wyrzuty sumienia i dokończył swoją pracę, mimo słaniającej się klaczy. Od teraz znajomi przestali go w skrócie nazywać Rissuerto. Od teraz był Vrangrem. Kiedy Ynnerfozu Z urodziła zdrowego i zdolnego źrebaka, pan zaczął kryć nim wiele klaczy, bo był na niego „popyt” od kiedy zajął 3 miejsce w niełatwym wyścigu. Ale po kilku kryciach Ynnerfozu zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach ( ) …… Wtedy miał już na swoim koncie, razem z Ynner, 3 krycia. Wkrótce źrebak Ynner ciężko zachorował i postanowiono go uśpić. Później, jedna z klaczy pokrytych przez Rissuerto poroniła. Wkrótce znaleziono ją martwą, na pastwisku. Trzecia klacz zmarła przy porodzie, wydając na świat chorowitego i słabego źrebaka. Przeżył on kilka dni, potem padł. Tak więc właściciel, pragnąc uciszyć sprawę zaprzestał działalności i wysyłania ogiera do zawodów. Cały rok ogier był tylko trenowany i ćwiczony, nie wychylał chrap poza mury stajni. W końcu minął rok od tajemniczych śmierci i pan chciał wznowić działalność. Pewnego dnia, otwierał boks, by zabrać Rissuerto do pokrywania. Otworzył boks do połowy, kiedy nagle przybiegł jakiś pan w garniturze i zdyszany zaczął coś mówić. Pan się oburzył i zapominając o ogierze zaczął szybko gestykulować i wydawać głośne dźwięki. Rissuerto zauważył swoją szansę. Stanął dęb i taranując pana w pełnym galopie wypadł ze stajni. Dobrze go szkolili, więc uciekł, nim ktoś zdążył zaalarmować o zbiegu. Trafił do jakiegoś lasu. Żył sobie w nim jakiś czas. Był sam. I pewnego dnia, gdy sobie galopował, poczuł, że jego jedna noga nadziała się na coś ostrego. Spojrzał i zobaczył, że odpadła mu podkowa! Wtedy odezwało się w nim zło. Znalazł wystarczająco duży kamień. Przez kilka dni, dzień i noc, pocierał końcówką o kamień. W końcu stała się tak ostra, jak nóż. I wtedy zaczął wędrować po różnych lasach, siejąc spustoszenie i śmierć. W końcu znalazł się w krainie, w której żyły konie. Zamieszkał tam i stał się władcą tamtejszego stadka. Był obiektem pożądania wielu klaczy. Kiedy w końcu się z kilkoma związał, przy pierwszym i drugim razie matki i źrebaki ginęły, umierały. Potem była przerwa mordzie, żył normalnie. A potem uciekł z wyspy, mordując wszystkie klacze i źrebaki, które były jego rodziną. Cała reszta myślała, że poległ. A on sprytnie zwiał, do innego lasu, gdzie spotkał pewną klacz. Zwała się Rozzetto Youngge. Wydawała się zimna i niedostępna. Rissuerto postanowił, że musi ją zdobyć. Po bardzo długich staraniach, w końcu mu się udało. Wtedy wydała się prawdziwa natura klaczy- okazała się miękka jak gąbka i płaczliwa. Urodził im się potomek. Rozzetto nazwała do Mikkel. Później, odezwała się natura Rissuerto. Zabił ją, ale nie zdążył zabić małego, bo w pobliżu wyczuł ludzi i zwiał. O dziwo, nie znaleźli Mikkel i trupa jego matki. Opuścił ten zimny las, mając nadzieję, że jego syn nie przeżyje. A jednak, kilka razy go spotkał. Walczył z nim, krwawo, lecz nie udało mu się go zabić, zawsze coś przeszkadzało. W końcu z tym skończył i powędrował dalej. Byle przed siebie. Natrafił na zapach jakiejś klaczy, i to przywiodło go na Saffrin.