Dalej się cofałem, nie zwracając choć najmniejszej uwagi na głosy. W prawdzie ich nie rozumiałem, ale ton ich głosu nie należał do najprzyjemniejszych. Zacząłem się jeszcze bardziej cofać, jednak po chwili dostałem z dłoni w pysk, co nieco zabolało.
Położyłem uszy po sobie, po czym ruszyłem na tyle szybko, by pasem na moich nogach nie przeszkadzał. Kucie, które odczuwałem nie należało do najprzyjemniejszych
Po chwili energicznie zahamowałem mocno zadzierając łeb, i znów cofając się.
Jeśli jeden z efów, znów zaczął mnie bić, lub mocno ściskać ostrogami, ja stanąłem dęba, po czym przechyliłem się w tył tak by po chwili wywalić się na bok, przy okazji przygniatając jeźdźca, a wątpię czy ten jest na tyle sprawny by to uniknąć.