Stado: Morskie Nimfy
Podstawowe informacje: Pięć wiosenek już za sobą; mierzy sobie 2,12 m w kłębie; Clydesdale x Shire; Władca SMN.
Wygląd: Matka była Shire, natomiast ojciec był rasy Clydesdale, co uczyniło Mochita wysokim. Jest potężnej budowy, jak przystało na konia pociągowego. Nie jest gruby, lecz nie jest również przesadnie wychudzony - taki w sam raz. Na ciele o czekoladowej barwie dość wyraźnie rysują się mięśnie, które jednak nie zaprzeczają jego łagodności. Jego głowę o prostym profilu zdobi obszerna, śnieżnobiała łata rozciągająca się na całą długość pyska. Białe odmiany zdobią jego nogi, barwiąc jednocześnie gęste szczotki pęcinowe. Grzywa i ogon są ciemnobrązowe, wręcz sprawiając wrażenie całkiem czarnych; gdzieniegdzie można znaleźć jaśniejsze pasma.
Jego bursztynowe oczy sprawiają wrażenie łagodności i wiecznego spokoju. Tuż przy źrenicach są bardzo ciemne, natomiast im dalej od nich, tym bardziej stają się jaśniejsze.
Charakter:Mochito jest z natury spokojny i łagodny. Stara się być otwarty i sprawiać wrażenie sympatycznego. Jest pewny siebie, nie boi się wyzwań. Jest odważny, jednak potrafi odróżnić odwagę od głupoty. Staje w obronie tych, na których mu zależy. Przyjacielski, raczej nie szuka sobie wrogów, woli spokojną rozmowę od walki. Lubi inteligentne osoby, z którymi mógłby zwyczajnie porozmawiać; jak równy z równym. Jest niezwykle cierpliwy, trudno wyprowadzić go z równowagi. Dość często ujawnia się jego opiekuńczość w stosunku do innych. Niegdyś był medykiem, znającym się dość dobrze na swoim fachu, ale ze względu na okoliczności musiał zająć się czymś zupełnie innym.
Jego głos jest niski i głęboki, można rzec - hipnotyzujący, kojący.
Historia: Przyszedł na świat w jednej z licznych ludzkich osad; nie wiadomo gdzie, nie wiadomo kiedy. Zarówno ojciec jak i matka byli prostymi końmi pociągowymi, służącymi w polu. Przypadkiem był fakt, że każde z nich było rasowe; Matka Clydesdale, ojciec Shire. Wychowany jedynie przez matkę, jednak w miłości i z należytą uwagą. On również miał w przyszłości pracować w polu, jednak sprawy potoczyły się zupełnie inaczej. Do wieku nieco ponad dwóch lat przebywał ze swoją rodzicielką, w pewnym czasie ucząc się sztuki ciągnięcia wozu.
Wtedy właśnie pojawił się bogaty kupiec, oferujący za ogiera kosmiczną sumę. Tak więc Mochito został wywieziony daleko, hen daleko... aż pod namiot cyrkowy. Ze względu na swoje łagodne usposobienie i anielską cierpliwość wykorzystywano go w spektaklach cyrkowych, nauczywszy sztuczek. Akrobaci wykonywali przeróżne figury na jego grzbiecie, a on spokojnie kłusował lub galopował dookoła - w zależności od polecenia. Nigdy nie uczono go reagować na sygnały fizyczne, takie jak np. łydka - używano tylko komend głosowych. Był niezwykle pojętnym uczniem, udało mu się nawet rozgryźć znaczenie kilku zwrotów.
Pewnego słonecznego dnia namiot cyrkowy został złożony, a artyści i zwierzęta mieli przenieść się w inne miejsce. Pech chciał, że zdarzył się wypadek. Mochito nie pamięta co się wtedy działo, ale nagle znalazł się w zupełnie innym miejscu.
Wędrował przez pewien czas, aż napotkał pewną arabską klacz o imieniu Astra. Ze względu na swoją opiekuńczość, traktował ją jak młodszą siostrę. Świetnie się razem dogadywali, z czasem stali się przyjaciółmi. Lecz ich drogi rozeszły się przypadkiem, kiedy Astra zniknęła.
Po upływie kilku, może kilkunastu miesięcy doszły go słuchy o powodzi. Astra tam była. Zginęła. Postanowił przejąć po niej władzę nad jej stadem, aby nie pozostawiać jego członków na pastwę losu. Nadal ubolewa nad tym, że nie udało mu się jej uratować.
Tak oto Mochito na stałe osiedlił się na Saffrin, sprawując opiekę nad stadem poległej przyjaciółki.