Przechadzałem się spokojnie po terenach stada, gdy nagle poczułem tą woń. Znowu. Znowu ten sam zapach. Nie potrzebowałem wiele czasu by znaleźć jego właściciela. Wręcz przeciwnie - wiedziałem to praktycznie od razu. Zbyt dobrze znałem tą klacz, którą już kilka razy w życiu spotkałem. No i nie bardzo mogłem się zdecydować co o niej myślę. Byłem zadowolony z tego spotkania? Wolałem jej nie widzieć? Chyba coś pomiędzy. Była piękna, pociągająca... no ale poradzenie sobie z nią. To była mordęga. Była silna, zwinna i szybka. A każde spotkanie z nią to była długa walka, czasami skończona mniejszym lub większym sukcesem. A teraz? Teraz sobie z nią poradzę? Rozglądnąłem się na boki ale... ale jej nie zobaczyłem. Ale przecie wyraźnie czułem jej zapach.
- Widzę Cię, nie chowaj się, wyjdź natychmiast. - zablefowałem bo tak naprawdę... to ja jej nie widziałem. Zapach czułem, ale nie wiedziałem gdzie się chowała. Na pewno gdzieś w pobliżu, ale gdzie konkretnie?