Saffrin
Witamy na Saffrin! Właśnie znajdujesz się na PBF o tematyce końskiej. Nie zniechęcaj się, każdy chętnie Ci pomoże! Jesteś u nas mile widziany! Zapraszam do przeczytania naszej Encyklopedii, by zapoznać się z zasadami, a potem do założenia Karty Postaci Smile Dołącz do nas! Wciel się w konia i przeżywaj przygody!
Saffrin
Witamy na Saffrin! Właśnie znajdujesz się na PBF o tematyce końskiej. Nie zniechęcaj się, każdy chętnie Ci pomoże! Jesteś u nas mile widziany! Zapraszam do przeczytania naszej Encyklopedii, by zapoznać się z zasadami, a potem do założenia Karty Postaci Smile Dołącz do nas! Wciel się w konia i przeżywaj przygody!
Saffrin
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 zaniedbany sad

Go down 
+7
Reignover
Kishan
Damon
Nyks
Flover
Vitalia
Dalla
11 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Damon

Damon


Posts : 146

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeWto Sty 05, 2016 10:01 pm

Biegałem przy boku matki zadowolony. Nie chciałem by ktokolwiek mi przeszkadzał, napawałem się każdą chwilą ze swoją siwą rodzicielką. Kiedy przystanęliśmy zahamowałem gwałtownie i od razu uniosłem uszy, wyczuwając innego ogiera. Prychnąłem małymi chrapkami i coś czarnego przemknęło mi przed oczami. Zobaczyłem swojego ojca, tulącego się do Nyks i przechyliłem nieco głowę, patrząc na to z niezadowoleniem. Miała się zajmować mną a nie nim! Stuliłem uszy i akurat powiał chłodniejszy wiatr, który przyprawił rodziców o dreszcz. Zbieg okoliczności, bo i ja się nieco zatrząsłem. Kiedy się do mnie odezwał, zacząłem wpatrywać sie w jego złote ślipia i stanąłem pewniej, unosząc dumnie głowę i ogon.
- Witaj Ojcze.- Powiedziałem mocno, troszkę niższym głosem, który wciąż pozostawał dziecięcy. Moje źrenice się nieco zwężały a ja sam poprawiłem skórę na szyi i czekałem na rozwinięcie akcji.
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeWto Sty 05, 2016 10:29 pm

Zatrzymała się gwałtownie, kiedy jej synek zrobił to samo. Spojrzała na niego niepewnie, nie będąc do końca pewna, co takiego spowodowało zaprzestanie ich wyścigu. Niemal podskoczyła w miejscu, czując przyjemny dotyk chrap na swojej zgrabnej szyi. Nawet nie musiała się oglądać za siebie, aby stwierdzić, kto to taki miał czelność zrobić jej takiego stracha. Skierowała na ogiera swój wzrok, który wyrażał w sobie pewnego rodzaju naganę, podobną do tej, kiedy to skarciła ich potomka za niezbyt dobry pomysł wspięcia się na grzbiet. Skubnięciem w pysk odpowiedziała mu tym samym, następnie spoglądając na Damona, który był prawie idealną kopią Kishana. Widząc, jak widocznie kuli się pod naporem zimnego wiatru, w pierwszej kolejności ustawiła się tak, by żaden podmuch nie był w stanie go 'tknąć'.
- Dobrze, że jesteś - powiedziała do partnera, spoglądając na niego swoimi kobaltowymi ślepiami, z wyraźnym uśmiechem.
Powrót do góry Go down
Kishan




Posts : 273

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeSro Sty 06, 2016 12:15 pm

// Chciałam tu chwilę zostać, ale okoliczności życia realnego mnie zmuszają do odwrotu ;/

Zmrużonymi oczami wpatrywałem się tylko w Damona. Kochałem go. Kochałem go całym sercem i bałem się o niego. A on się mną brzydził. Zwyczajnie, najpierw bez powodu, potem z powodu mojego zimna lub zwyczajnego braku obcowania. Albo tak po prostu. Dokonałem chłodnej analizy. Jak na wojnie, zaśmiałem się w myślach. Dziecko żywiło miłość do matki. To wystarczy. Damon może mnie nie kochać, może mnie nawet nienawidzić. To już jego zdanie, jego postanowienie. A ja nie zrobię nic, by mu nasuwać własną wolę. Jeżeli nie chciał mieć ojca, usunę się w cień. Jeżeli chciał, zawsze przy nim będę.
Nachyliłem się niezauważalnie do ucha Nyks i wyszeptałem bardzo cicho parę miękkich słów.
- Nie powiedziałbym.
Odsunąłem się potem i głośniej już dodałem, przyoblekłszy pysk w ciepły uśmiech:
- Przyszedłem tylko sprawdzić, czy wszystko w porządku. Nie przeszkadzajcie sobie. Muszę znowu zniknąć, dawne sprawy wciąż są nierozwiązane - powiedziałem, zniżając głos i patrząc tylko na Nyks. Potem, nie przejmując się całym lodem bijącym od mojego synka, delikatnie potarłem chrapami jego szyję, a jeśli zaprotestował w jakiś sposób, zaczął się rzucać, krzyczeć, patrzeć ze wzgardą czy inne tego typu rzeczy, usłyszał tylko mój cichy, przyjazny śmiech. Bo kto jak kto, ale akurat ja nie widziałem siebie jako jego wroga. Być może on mnie tak widział. Ale kiedyś jeszcze się przekona, że to nie jest tak. A może wcale się nie przekona? Umrze we własnej nienawiści? Ze wzgardą odepchnąłem te rozmyślania. Na pewno taki nie jest.
Kocha Nyks, pomyślałem. Ona nauczy go, jak dobrze żyć. Mój bagaż doświadczeń raczej jej w tym nie pomoże. Ja co najwyżej jeszcze bardziej go zniechęcę do siebie albo, nie dajcie bogowie, do niej. Uśmiechnąłem się szeroko, a potem kiwnąłem głową synowi i Nyks identycznym gestem i odtruchtałem.



Ostatnio zmieniony przez Kishan dnia Czw Sty 07, 2016 3:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Damon

Damon


Posts : 146

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeSro Sty 06, 2016 8:13 pm

Analizowałem każdy najmniejszy ruch ojca. Rejestrowałem każdy oddech i bicie ogromnego serca. Powoli zacząłem przysuwać się do matki bo zasłaniała mnie przed tym okropnym wiatrem, wiec nieco się rozpogodziłem. Ojciec dzisiaj zachowywał się inaczej, miał mniej dzikie spojrzenie, chociaż wciąż cały czas go trapiło coś i to wyraźnie. Skubnął mnie, to Ci dopiero! Tym razem jednak nie zareagowałem złośliwie, raczej obojętnie a nawet nieco pozytywnie. Bolało mnie to, że zostawił nas na tak długo. Praktycznie go nie widziałem, przemykał się gdzieś jego zapach po terenach gdzie się bawiłem. Brakowało mi go, to trzeba było przyznać. Nie wiedziałem o nim nic, prócz tego jak się nazywa i jak wygląda. Matka nauczyła mnie wielu rzeczy, jednak jako ogier, brakowało mi mocnego autorytetu. Nieważne, cieszyłem się z tego że tu jest... był. Nim zdążyłem zareagować już odbiegał, odprowadziłem go przez chwilę wzrokiem zdumiony a potem łza zakręciła się w moim oku. 
- Tato... Tato zaczekaj... - Wyszeptałem i poszedłem za nim kilka kroków, jednak się nie odwrócił. Zapewne nie słyszał mojego cichego łkania.
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeCzw Sty 07, 2016 12:34 pm

Z spokojem spoglądała na Kishana, który przyglądał się wyrośniętemu synowi. Nie widział go od dawna, więc było to normalne. Mały był jego niemal idealną kopią, aczkolwiek nie potrafiła się zdecydować, czy fakty oczu ich potomka nie są o odcień jaśniejsze. W ostatecznym rozrachunku nie miało to jednak większego znaczenia, ponieważ darzyła obu równym uczuciem. Zmarszczyła chrapy, słysząc jednoznaczne słowa karego ogiera. Jak to? Nie zdobyła się na powiedzenia tego na głos, ponieważ pewnie i tak nie dostałaby jasnej odpowiedzi. Przecież... dopiero co przyszedł. Zadrżała pod wpływem jego głosu i głębokiego spojrzenia, cicho przełykając ślinę. Napięła swoje mięśnie, kiedy ten skubnął zaczepnie Damona, aby po chwili odejść, znikając za szerokimi pniami następnych jabłoni. Z trudem zdusiła w sobie odruch biegu, by zatrzymać go i wyjaśnić, dlaczego musi teraz odejść. Zadrżała, słysząc łkanie wydobywające się z gardła małego. Już w zasadzie nie tak małego, jak był jeszcze jakiś czas temu.
- Ciiii... Spokojnie - powiedziała dziwnie zduszonym głosem, tuląc go do siebie.
Powrót do góry Go down
Damon

Damon


Posts : 146

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeCzw Sty 07, 2016 12:44 pm

Przystawiłem swój źrebięcy łeb i opuściłem go przejeżdżając po boku klaczy, zatrzymując sie przy jej kolanie. Ta miłość, która przez chwilę się gdzieś zatliła, zgasła momentalnie. Tupnąłem ostro nogą i przyglądałem się światu przez zaszklone oczy. Rzadko płakałem z reguły nie byłem wylewny, jednak ta sytuacja mnie przerosła. Czułem pustkę także od swojej rodzicielki, smutek który wiązał się z odejściem ojca. Moja warga zadrżała i wydałem z siebie koci skowyt, który nie zwiastował nic dobrego. Położyłem lekko zakrzywione uszka i źrenice mi się trochę zbiły, wypełniając mnie od środka jakimś dziwnym przypływem adrenaliny. Zagryzłem zęby i spojrzałem w pysk Nyks, zaraz potem unosząc wzrok w jej oczy.
- Już dobrze mamo... Ja z tobą zostanę.- Wyszeptałem starając się nie pokazywać jak bardzo mnie to bolało.
Powrót do góry Go down
Kishan




Posts : 273

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeCzw Sty 07, 2016 3:46 pm

Usłyszawszy głos Damona, aż znieruchomiałem, zatrzymując się w połowie kroku między drzewami. Jeszcze nie odszedłem. Byłem na to, że tak to niezgrabnie ujmę, za bardzo w ciężkim szoku. Powoli odwróciłem mocarną szyję i spojrzałem na Damona i Nyks.
- Co powiedziałeś?... - zapytałem cicho syna. - Powiedziałeś... "Tato"? - z lekkim niedowierzaniem uniosłem brwi, to znaczy uniósłbym, gdybym je posiadał. Damon, ten Damon, który warczał na mnie, gdy był dzieckiem, od którego wieje chłodem, który nawet nie chce mnie znać, który jeszcze przed chwilą mówił do mnie "Ojcze" teraz jakby... stał się mniej... Nie wiedziałem, jak to ująć we własnych myślach, a co dopiero powiedzieć na głos. Spojrzałem w jego złote oczy, przepełniony miłością, jakiej dawno nie czułem, ale nie wyraziłem jej. Po prostu patrzyłem. A potem podszedłem. I usłyszałem tygrysim uchem, że on łkał.
- Spokojnie, Demonku... Nie chcę być przyczyną twoich łez. Zresztą, jesteś na to zbyt silnym koniem - uśmiechnąłem się szeroko, z lekka ironicznie, jak zwykle, w końcu taka moja natura. Chciałem przekazać mu, że wszystko jest w porządku. Że nie idę.
- Wszystko może poczekać - wyszeptałem w kierunku Nyks. Czułem znowu lodowate dreszcze, które towarzyszyły wszystkim przemianom, ale powstrzymałem się jakoś, nie pokazując żadnej słabości.
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeCzw Sty 07, 2016 4:31 pm

Krajało jej się serce, gdy widziała reakcję Damona na to, że jego ojciec zniknął z pola widzenia. Samej było ciężko to zrozumieć. Chrapami zaczęła wycierać pojedyncze łzy spływającego z jego pyska, nie mogąc pozwolić, aby uronił ich jeszcze więcej. Czuła się jeszcze bardziej rozbita, gdy wydał z siebie dźwięk podobny do kociego skowytu, przez co mocno zacisnęła ślepia, nie mogąc mu pokazać, jak sama jest zdezorientowana. Wzięła głęboki wdech, kiedy tylko usłyszała słowa, z których musiała być dumna. Spoglądała z miłością w jego złote ślepia, które były jej drogie niczym nic innego na tym świecie.
- Mój dzielny - powiedziała lekko drżącym od emocji głosem. Kiedyś ją opuści, aczkolwiek starała się rozmyślać o tym dniu jak najmniej, by nie martwić się na zapas. Zastrzygła uszami, słysząc znajomy tętent kopyt, których właścicielem był oczywiście partner siwej. Spojrzała na niego zamglonym wzrokiem, unikając jednak spojrzenia prosto w złote oczy. Teraz swoją uwagę zwróciła ku synowi, głaszcząc go chrapami po szyi. Ten gest wydał jej się w pewnej chwili zbyt dziecinny, więc oderwała się od jego sierści.
Powrót do góry Go down
Reignover
Duchowny
Reignover


Posts : 65

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeCzw Sty 21, 2016 7:35 pm

Wszystko miało swój piękny początek. Rozwitało. Byłe pełne życie. Niestety to życie można było łatwo odebrać. Można było podnieść komuś puls... I również można było sprawdzić, by umilkł na wieki.
Jednak ten sad sam o siebie dbał. Nie potrzebował nikogo. Ona również dba o swoje interesy. Chociaż ona potrzebuje do tego kogoś, kto będzie wykonywał za nią brudną robotę. Cóż, i tak to ona ma władzę. To oni jej podlegają. Nie ona im. Ona kiedyś podlegała pod kogoś... I musiała w końcu sama się sobą zająć. Tak samo jak ten sad. Teraz w zimę odsypiał, zbierał siły. Tak jak Inkwizycja... Coś wielkiego, potężnego wisi w powietrzu. Niedługo wszyscy zatoną w dymie bitewnym, martwe ciała otaczą ją, utworzą idealny krąg, a ci, którzy przeżyją, ulegną. Będą jej sadem, który bez niej nie przetrwa. Jej marionetki, które zagrają w tym przedstawieniu są już gotowe. Trzeba jedynie nimi pokierować i sprawić, by plan wyszedł doskonale. Nie ukłoni się ponownie. Przed kimkolwiek.
Będzie rządziła. Wiecznie. Jej linia będzie kontynuowana. Był idealny czas na to, żeby tego dokonać. By już niedługo na świat wydać pierwszego potomka. Wychowa go na wojownika. Lepszego niż ona. Będzie silny, tak jak lubiła.
Powrót do góry Go down
Pożeracz Światów

Pożeracz Światów


Posts : 71

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimePią Sty 22, 2016 7:43 pm

Czy mówił już, że nie lubi tej krainy?
Nawet jeśli tak, to to powtórzy. Będzie się trzymał w tym przekonaniu, będzie mówić to dopóki tylko się ona nie zmieni. Nie stanie się domem Inkwizycji, domem samej jego pani. Brzydził się mieszkańcami tego obskurnego, w jego opinii, miejsca. Przeszkadzali mu, lecz wkrótce... Wkrótce będą cierpieć, wiedział to, czuł. I coraz bardziej cieszył się na tą myśl. Spełnienie marzeń? Bardzo prawdopodobne.
Choć tego nie chciał - musiał obeznać się z tymi terenami. Musiał je znać, choćby pobieżnie. A do tego musiał ruszyć się z miejsca. Takim oto sposobem trafił na ten sad. Opuszczony, samotny. Uśmiechnął mu się. Choć był zaniedbany, miał jakiś taki urok i to mu się podobało. Wyglądał tak... Niewinnie. Nikt nie zorientowałby się, że mógłby być śmiercionośnym miejscem.
- Panderto.
Dopiero teraz ją dostrzegł. Podszedł nieśpiesznie, unosząc lekko łuki brwiowe ku górze. Po chwili jednak ukłonił się lekko, ot, z szacunku, jaki do niej czuł. Wyprostował się i nic więcej nie powiedział, nie musiał. Po prostu czekał na jej słowa.
Powrót do góry Go down
Reignover
Duchowny
Reignover


Posts : 65

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeSob Sty 23, 2016 6:23 pm

Wyczuła obecność kogoś już jej dobrze znanego. Uśmiechnęła się do siebie i odwróciła powoli, kiedy usłyszała Pożeracza wymawiającego jej imię. Nie powinien tego robić. Dla nich powinna być Panią. Jeszcze ich tego nauczy.
- Witaj, Pożeraczu. - Powitała go skinieniem łba. - Doskonale, że cię tutaj widzę.
Być może pomoże jej... W jej drugim planie. Planie dotyczącym jej potomka. I akurat on się pojawił. To nie mógł być przypadek. Głęboko wierzyła, że piekielne siły są wspomagały. Oraz jej misję. To oznaczało, że musiała mieć źrebaka.
Podeszła powoli do ogiera, nachyliła się ku niemu i wchłonęła zapach jego sierści.
- Hmm... Cudownie. - Szepnęła. Tak, tak musi być! Ona i jej jedyne dziecko. Cała ta kraina będzie pod ich dyktando. Każda żywa istota, każdy listek. To ją tylko wzmocni.
Powrót do góry Go down
Pożeracz Światów

Pożeracz Światów


Posts : 71

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeNie Sty 24, 2016 10:24 pm

Jakoś tak nie chciał zwracać się do niej, gdy byli na osobności, per "pani". W towarzystwie - owszem, aczkolwiek wolał zachować między nimi... Sam nie wiedział czego. Po prostu miał ochotę mówić do niej po imieniu, jak do jakiegoś starego druha, przyjaciela, cokolwiek w tę stronę. Oczywiście, dalej traktował ją z szacunkiem należnym komuś wyższemu randze, należnym jego pani.
- Również cieszę się, że cię widzę.
Ktoś z boku mógłby powiedzieć, że kłamie. Powinien się uśmiechnąć chociażby, tak na potwierdzenie własnych słów, lecz jego twarz dalej pozostawała kamienna. Przyglądał się Pandercie, jej poczynaniom, aczkolwiek sam nie reagował. Po prostu patrzył i myślał. Jednakże gdy tylko podeszła i schyliła się ku niemu, uniósł delikatnie łuk brwiowy, ukazując tym samym swoje zaskoczenie. Przez chwilę milczał, w głowie analizując całą sytuację.
W końcu uśmiechnął się krzywo.
- Cóż chodzi po twej białej głowie, Panderto? Jakaż to myśl po niej krąży?
Powrót do góry Go down
Reignover
Duchowny
Reignover


Posts : 65

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimePon Sty 25, 2016 6:26 pm

Skinęła mu łbem. Oczywiście, że się cieszył. Nie było w końcu innej odpowiedzi. Każdy tak mówił, niestety. Te słowa już dawno się przejadły. Tak samo jak "kocham cię". Strasznie nadużywane, dla większości mające inne znaczenie, niż pierwotnie mieć powinny. Przykładowo, kocham cię za to, że przyjąłeś źrebaka, którego zrobił mi ktoś inny.
- Zaiste... - Powiedziała nieco wesołych tonem, co oznaczało, iż była w lepszym nastroju. Ostatnio coraz częściej chodziła zamyślona i była pewna, iż wszyscy to zauważyli. Lecz nie mogli jej się dziwić, w końcu ruszali na wojnę, a ona musiała dzielnie stać na ich czele, musiała myśleć o każdej możliwości i o tym, co zrobią, kiedy napotkają na swej drodze jakieś trudności.
Przyszedł czas na odrobinę relaksu. Zbyt długo trzyma się z daleka od ogierów. Prawie zapomniała, jak świetna to zabawa!
- Pomyślałam sobie... - Zaczęła powoli, lekko podryzając jego szyję. - ... Że potrzebuję ewentualnego następcy.
Nie mógł jej w końcu odmówić. Ogierom raczej zależy na tym, by mieć źrebaki, niekoniecznie się nimi zajmować.
No i przecież nie będzie żyła wiecznie. Inkwizycja będzie musiała się rozsrastać, również jeśli chodzi o źrebaki.
Powrót do góry Go down
Czarny Książę

Czarny Książę


Posts : 77

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeSro Kwi 06, 2016 7:14 pm

* Załóżmy, że te postacie od góry wyszły z terenu *

Karus wszedł sobie spokojnym krokiem. Nie chciał się spieszyć, bo po co ? Ot lazł sobie przed siebie bez większego celu do Zaniedbanego sadu. Może spotka Miankę albo którąś ze swoich córek ? Tęsknił za swoimi bliskimi, dawno się przecież z nimi nie widział. Miał nadzieję, że może kręcą się jeszcze gdzieś po okolicy i nie zniknęły jak większość koni z saffrin. O nie tego nigdy nie przeżyłby ! Rozstania ze swoimi kochanymi córeczkami i drogą Mianeczką. Już musiał się pogodzić z jedną gorzką stratą, kilkorga źrebiąt jeszcze z dawnych czasów przed sorisso i ukochanej partnerki która miała się ku innemu. Teraz kiedy założył nową rodzinę, wszystko zaczynało się psuć.
Powrót do góry Go down
Eshgo

Eshgo


Posts : 42

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeNie Cze 05, 2016 3:00 pm

Eshgo stawiał kopyta niezbyt ostrożnie, bardziej zaabsorbowany tym, co go otaczało, niż tym, po czym chodził. Nasłuchiwał odgłosów wydawanych przez zwierzątka pocowane w koronach ogromnych drzew. Sad był duży i mroczny, idealny. Konik wyciągnął szyję by zerwać z najniższej gałązki twardy, smacznie wyglądający owoc. Przeżuwał powoli napawając się lekko kwaśnym smakiem i przyjemną wilgocią na języku. Już od dawna nie udało mu się zjeść niczego poza chwastami, jedyną roślinością na suchej i wyschniętej pustyni. Nareszcie nadszedł czas na posiłek i odpoczynek. Ucieczka przed powodzią zmusiła jego i Aediona do długiej, nużącej wędrówki przez wyschnięte i nieurodzajne piaski. Nic nie było dla niego teraz pzyjemniejszym, niż płynny, cierpki smak owocu i chłodny wiatr rozwiewający grzywę.
Powrót do góry Go down
Rose

Rose


Posts : 163

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeNie Cze 05, 2016 4:05 pm

[Wosk z Gryfa] Chłodny wiatr ze świstem przelatywał mi koło uszu, przyjemnie gładząc pióra. Czułam się wolna. Jakby w postaci sokoła nic mnie nie dotyczyło, żadne sprawy ziemskich tępaków. Jednak ja cały czas karciłam się w myślach, jak bardzo słaba jestem. Usiłowałam wbić sobie do głowy, że to tylko momentalne zmącenie umysłu. Miłość to czysta głupota, na którą nie mam choćby odrobiny miejsca. Miłość? Ha, zbędna. Nie zamierzam popełniać błędów swojej matki. Więcej niż jedna łza nie wypłynęła z kącika oka. Słabość trzeba likwidować.
Zniżyłam lot i nie zatrzymując się, przybrałam swoją prawdziwą, kopytną postać, natychmiast galopując. Po jednej, może dwóch minutach moim dwubarwnym oczom ukazał się sad. Zwolniłam do kłusa. Zobaczyłam całkiem karego ogiera, zajadającego się tutejszymi owocami. Podeszłam na odległość, jaką uznałam za stosowną.
- Witaj, jestem Rose. A jak ciebie zwą? - zapytałam z typowym dla mnie, łagodnym uśmiechem.
Powrót do góry Go down
Eshgo

Eshgo


Posts : 42

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeNie Cze 05, 2016 7:59 pm

Lekkie drgnięcie lewego ucha było jedynym sygnałem pozwalającym sądzić, że ogier w ogóle zauważył pojawienie się kasztanowej klaczy. Dalej stał spokojnie z opuszczonym łbem i przeżuwał resztki owocu. Kiedy w końcu zakończył tę jakże fascynującą czynność, rzucił arabce umiarkowanie ciekawskie spojrzenie. Od dłuższego czasu nie mógł narzekać na nadmiar towarzystwa, więc rozmowa z kimś nowym wydawała się nader kusząca. Zastrzygł przyjaźnie uszami i pozwolił, by na jego pyszczek wpełzł wesoły uśmiech.
- Eshgo, lecz to głównie ja sam siebie tak zwę - odpowiedział w charakterystyczny dla siebie zagmatwany sposób.
Bez żadnego skrępowania przystąpił do dokładnych oględzin klaczy. Zawsze miał za nic normy społeczne.
Była z pewnością starsza od niego, jednak nie aż tak bardzo. Rok, może trochę więcej. Rasowa klacz czystej krwi arabskiej... kasztanowa sierść, biała strzałka na czole...
- Od zawsze miałaś dwukolorowe oczy? - zapytał, średnio przejmując się grzecznością tego pytania.
Powrót do góry Go down
Rose

Rose


Posts : 163

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeNie Cze 05, 2016 10:27 pm

Z lekkością wolnego ducha, pędząc z wiatrem na eterycznych skrzydłach, zjawiłam się wśród owocowych drzew. Ogier jednak nie wykazał moją osobą większego zainteresowania, choć ja, jak to ja, zbytnio się tym nie przejęłam. Każdy robi to, co chce.
Kiedy jednak kara mieszanka kathvari i araba na mnie spojrzała, nie czułam skrępowania tą sytuacją. Jego spojrzenie nie specjalnie mi przeszkadzało, w końcu po to ma się dar wzroku, aby z niego korzystać. Czy mnie w ogóle coś ostatnio obchodziło?
Eshigo... - zadźwięczało cichym echem w mojej głowie. Warto zapamiętać.
- O ile dobrze pamiętam, a pamięć mnie jak na razie nie zawodzi, heterochromia prześladuje mnie od samego początku - odpowiedziałam spokojnie, zrywając jeden z owoców z młodego drzewa. Dawno nie jadłam jabłek. Chociaż, czy ja kiedykolwiek je jadłam? Nie kojarzyłam tego smaku. W każdym razie, poznałam nowy smak i nie ukrywam - opłaciło mi się to.
Ponownie spojrzałam na ogiera, z lekkim zainteresowaniem.
- Nie widziałam cię tutaj jeszcze. Jesteś tutejszy czy skądś przybyłeś? - zapytałam, unosząc kąciki ust.
Powrót do góry Go down
Eshgo

Eshgo


Posts : 42

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimePon Cze 06, 2016 1:46 pm

Źrebak zakończył oględziny nie odkrywając niczego szczególnie intrygującego, poza tymi oczami...
- Znam kogoś kto ma podobnie... - rzucił, lecz było to raczej stwierdzenie wypuszczone w eter, absolutnie nie wymagające odpowiedzi ze strony Rose.
Pewna osoba bardzo dobrze znana konikowi posiadała taki sam defekt oczu, choć Eshgo uważał, że defektem tego nazwać nie można. Przeciwnie, różnobarwność tęczówek wydawała mu się wyjątkowo piękna, tajemnicza i pociągająca, jak wszystko co odmienne na tym pełnym nudy i jednostajności świecie. W każdym razie, nie spotykał się z tym po raz pierwszy, jednak do tej pory nie wiedział jak nazywa się ta dziwna przypadłość. Heterochromia. Zastanawiał się teraz, czy poznana właśnie Rose ma cokolwiek wspólnego z jego bratem. Może byli spokrewnieni? Nie zamierzał jednak o to pytać. Na razie.
- O ile mi wiadomo, wszyscy tutejsi wynieśli się wraz z powodzią - odpowiedział lekko strzygąc uszami - Ja wyniosłem się razem z nimi, albo przynajmniej z tego samego powodu. Niewiele mnie z nimi łączy.
Była to jak najbardziej prawda. Eshgo należał do stada ile? Jakieś... kilka miesięcy. Dodatkowo, nie znał żadnych jego członków poza własnym ojcem. Jego kontakty towarzyskie ograniczały się do czasu spędzonego z Aedionem.
- Jesteś pierwszą osobą, jaką tu spotykam.
Powrót do góry Go down
Rose

Rose


Posts : 163

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeSro Cze 08, 2016 10:59 pm

Kolejny z tą dziwną przypadłością, jaką była różnobarwność tęczówek? No, coraz więcej koni z takimi oczami się tu pojawiało. Podobno to dodaje oryginalności, tym czasem spotykam na swojej drodze coraz więcej "kopii" Słyszała już niegdyś od Ramsessa, znajomego z wczesnego dzieciństwa, że jakaś Jenn, czy tam Yenn na niewspółgrające ze sobą tęczówki. Byłam ciekawa czy właśnie ją ma na myśli.
- A któż to taki, jeśli mogłabym wiedzieć? - zapytałam, ujawniając tym samym swoje zaciekawienie. Podtrzymywałam bez trudu delikatny uśmiech, patrząc na młodszego ogiera. Wiatr zawiał nieco mocniej przez krótszy moment, wprawiając listki drzew owocowych w drżenie. Momentalnie zrobiło mi się chłodniej, więc mocniej opatuliłam się w białe, wilcze futro. Mimo to, posłałam nieznaczny uśmiech w kierunku, z którego zawiał poprzednio wiatr. Sama nie wiedziałam, dlaczego tak się uśmiechałam. Może dlatego, że w dowolnym momencie mogłam poczuć wiatr troskliwie pieszczący moje pióra? Czy może z zupełnie innego, ważniejszego dla mnie powodu?...
- W czasie powodzi każdy radził sobie sam. Dzięki temu ci, którzy mieli więcej szczęścia lub umiejętności, stali się silniejsi. Nie tylko fizycznie. Niektórych właśnie takie chwile odmieniają. Na lepsze, zazwyczaj - powiedziałam, po chwili zastanowienia. Ci, którzy byli słabi, nie przeżyli - zabrzmiało cicho, ledwo słyszalnie w mojej głowie. Ale czy w tym wypadku to rzeczywiście się sprawdzało? Może są wyjątki, jakieś odstępstwa?
- Ja wprawdzie spotkałam już tu kilku nowych... - przerwałam, szukając odpowiedniego określenia - ...znajomych, ale niewielu. Aczkolwiek fakt faktem, że większości unikam. Nie z każdym da się zwyczajnie porozmawiać. Poza tym czasem najlepiej jest przebywać w swoim własnym towarzystwie - odezwałam się znowu, a kąciki moich warg lekko drgnęły, nieznacznie unosząc się do góry. W moim przypadku takie chwile zdarzały się bardzo często.
Powrót do góry Go down
Eshgo

Eshgo


Posts : 42

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeCzw Cze 09, 2016 8:01 pm

Rose zadawała niewygodne pytania. Eshgo zmrużył oczy i zamiótł ogonem po tylnich pęcinach.
- Mój brat - odpowiedział lakonicznie - Drażliwy temat.
Nie miał zamiaru mówić nic więcej. W sadzie momentalnie zrobiło sie chłodniej a konika owiał przyjemny, zimny wiatr. Wiatr ze wschodu. Eshgo uśmiechnął się nieznacznie. Sentymenty i wspomnienia, ale tym razem nie musiał ich powstrzymywać. Miał uczucia, niczego nie musiał udawać, prawda? Chociaż on sam czuł się wyjątkowo konfortowo w niższych temperaturach, dostrzegł, że Rose niekoniecznie. Klacz zadrżała ledwo dostrzegalnie i pewnie niezależnie od własnej woli. Wzrok Eshga przyciągnęło puchate, wilcze futerko na grzbiecie arabki, którym otuliła się mocniej wraz z silniejszym podmuchem wiatru. Zaczął zastanawiać się, skąd takowe nabyła. Przypomniała mu się Ignis, wiecznie czujna i podążająca za Aedionem krok w krok płowa wilczyca. Ostatnio zniknęła gdzieś w chaszczach i nie widział jej od dłuższego czasu. Sporo go jednak minęło odkąd widział też Aediona.
- Ubiłaś wilka? - zapytał wprost, a w jego głosie dało się słyszeć nutke podziwu, ale i niedowierzania.
Dobrze znał ostre pazurki i kiełki Ignis. Zdawał sobie sprawę z jej zwinności i siły. Nie wyobrażał sobie by koń, stworzenie roślinożerne w końcu, miałby pokonać, zabić i do tego oskórować dzikiego drapieżnika, dlatego wydało mu się to podejrzane.
- Nie znam zbyt wielu koni - odparł krótko - A szkoda, bo lubię ich towarzystwo.
Zdał sobie sprawę, że to, co mówi jest prawdą. Pogawędka z Rose, chociaż naprawdę krótka, sprawiała mu niezłą frajdę. Z pewnością nie zaliczał się do samotników.
Powrót do góry Go down
Rose

Rose


Posts : 163

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeCzw Cze 09, 2016 9:32 pm

Kłopoty rodzinne? Tak, wyjątkowo drażliwy temat, który w moim przypadku często niszczył miłą atmosferę. Zazwyczaj lubiłam w tym momencie drążyć temat, starając się coś więcej wyciągnąć, ale niektóre sprawy stanowiły wyjątek. Częściowo byłam w stanie zrozumieć reakcję karusa. Chociaż nigdy nie miałam brata... ani nawet siostry. W sumie... może i przyjemnie byłoby mieć kogoś takiego w rodzinie. Tym bardziej, że teraz zostałam sama na tym świecie. Westchnęłam cicho, rzucając krótkie spojrzenie na niebo. Szybko jednak wróciłam wzrokiem do swojego rozmówcy.
Ogier najwyraźniej lubił niskie temperatury i mroźne wiatry. Gusta bywają różne, zdążyłam się już przyzwyczaić do poprawności tego stwierdzenia.
- "Ubić" to niezbyt delikatne stwierdzenie. Ja poprostu nie dałam się zabić. Ktoś zginąć musiał. Nie mogłam dopuścić, abym tym kimś byłam ja - powiedziałam, uśmiechając się cierpko - Chociaż muszę przyznać, że szkoda mi tego stworzenia. Szczerze lubię i podziwiam wilki. Silne, zwinne, szybkie i inteligentne. Odważne i wytrzymałe, ale zazwyczaj w granicach rozsądku. Watahą są niemal niemożliwe do pokonania. Idealne niemal w każdym calu, urodzeni myśliwi. Całymi dniami są w stanie czekać w milczeniu aż przyjdzie odpowiedni moment... - urwałam, zdając sobie sprawę o tym, że zaczynam przynudzać. Dla większości moja fascynacja wilkami była nie do wytrzymania. Jak gdyby nigdy nic zerwałam kolejne jabłko z drzewka, spokojnie je przeżuwając. I znowu moje podniebienie zalała fala z lekka kwaśnej przyjemności. Uśmiechnęłam się momentalnie nieco szerzej. Znów przeszło mi przez myśl pytanie. Jak to możliwe, że nigdy wcześniej nie jadłam tych owoców? Najadałam się do syta nadmorską trawą na rodzinnych terenach, jakby to mi w zupełności wystarczało.
- Ja rzadko rozmawiam z innymi, ale z własnego wyboru. Jestem... dość wybredna, jeśli chodzi o dobór towarzystwa. Natomiast, jeżeli czyjś charakter i zachowabie przypadnie mi do gustu, nie mam oporów przed prowadzeniem spokojnej, miłej rozmowy - odpowiedziałam, odciążając jedno z tylnych kopyt. Wprawdzie dość niedawno zadana rana zdążyła już prawie zniknąć, ale pęcina czasem pobolewała. Lepiej nie przeciążać zbędnie wrażliwszej nogi.
Powrót do góry Go down
Eshgo

Eshgo


Posts : 42

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimePią Cze 10, 2016 10:22 pm

Rose nie dopytywała. Docenił to, bo pewnie gdyby było inaczej zwyczajnie nie udzielił by jej odpowiedzi. Nie był jej przecież winien wyjaśnień, prawda? W milczeniu wysłuchał jej monologu. Nie przerywał, bowiem sam poniekąd się z nim zgadzał. Wilki bez wątpienia zasługiwały na nazwanie ich stworzeniami wyjątkowymi i godnymi podziwu, czego dowodem była chociażby Ignis.
- Nie przyszłoby mi do głowy, że ktoś mógłby na tyle postradać rozum, by rzucać się szturmem na watahę wilków - podsumował w końcu z lekkim rozbawieniem w głosie.
Czasami ogarniał go dziwny żal, że nie urodził się w ciele drapieżnika. Jego zdaniem, dużo bardziej odpowiadało by to jego naturze. Przypomniał sobie pewien incydent z przeszłości. Dawno temu, dla kogoś w jego wieku czas ten mógł wydawać się całymi stuleciami... Kiedy po raz pierwszy spotkał Aediona. Mógł mieć wtedy... dwa miesiące? Siwek zapytał go czy kiedykolwiek jadł mięso. Skrajnie dziwaczne, jednak później, podczas ich podróży owszem, próbował różnych rzeczy.
Wrócił do rzeczywistości.
- Prowadzimy miłą, spokojną rozmowę - skomentował wypowiedź Rose faktem oczywistym - Czuję się więc zaszczycony. - dokończył z nutką przekornej ironii w głosie.
To bardzo miłe, że klacz uznała jego charakter i zachowanie za godne jej sympatii.
Powrót do góry Go down
Rose

Rose


Posts : 163

zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitimeNie Cze 12, 2016 11:03 pm

Zaśmiałam się cicho, ale nadal utrzymując dźwięczność i melodyjność swojego głosu.
- Niektórzy przekraczają granice, które nawet ja uważam za wyznacznik głupoty. Skąd pewność, że nikt jeszcze nie wpadł na ten pomysł? Na swój ostatni pomysł? - powiedziałam. To, że było to pytanie retoryczne, według mnie było zupełnie oczywiste. Gdzieś w moim umyśle na krótką chwilę pojawiła się myśl, że chciałabym na własne oczy ujrzeć takie widowisko... A nawet w nim uczestniczyć, w wilczej postaci wspomagając moich idoli... Odgoniłam od siebie tę myśl. Chciałabym usłyszeć w głowie karcący głos matki, chciałam, aby była na mnie zła za te "przepełnione agresją i żądzą mordu" myśli... A zamiast tego widziałam jej pełne zawodu i smutku spojrzenie. Nie dla takiej osoby poświęciła życie. To samo czułam
Potrząsnęłam lekko głową. Nie znam poczucia winy. - powiedziałam twardo w myślach, utwierdzając samą siebie w tymże przekonaniu. Należałoby jeszcze wybić sobie z głowy litość, empatię i jeszcze kilka innych pierdół, a byłabym wprost idealnym przeciwieństwem swojej matki. Przecież to tego tak bardzo pragniesz... Wtedy wygraną masz w garści... - przemknęło mi przez myśl. Myśl ta jednak była tak ulotna, tak niewinna, że nagle prysła jak bańka mydlana, a wszelki ślad po niej zaginął.
Wyczuwając ironię w głosie mojego rozmówcy, przewróciłam oczami, wciąż nie tracąc uśmiechu.
- Och, daj spokój... Też byś tak mówił, gdybyś przez niemal całe życie otoczony był takimi samymi osobami. O takim samym sposobie wyrażania się, takim samym sposobie traktowania innych wokół, myślącymi niemal identycznie, wedle powszechnie znanego wśród nich schematu. Zaskakiwali mnie swoim zupełnie innym zachowaniem i tokiem myślenia, choć prędzej możnaby powiedzieć "działania", wtedy jedynie ci, którzy chlali do nieprzytomności, wcześniej robiąc niezłą rozróbę... - powiedziałam, wspominając swoje dzieciństwo z wizją na tron. To był jeden z wielu powodów, dla których uważałam, że władza nie jest dla mnie. Nie był to główny powód, ale zawsze jakiś w rozległej kolekcji. Jednym słowem - nudy.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





zaniedbany sad - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: zaniedbany sad   zaniedbany sad - Page 3 Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
zaniedbany sad
Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Saffrin :: Tereny Niczyje :: sawanna arbreniss :: rzeka lubenica-
Skocz do: