Saffrin
Witamy na Saffrin! Właśnie znajdujesz się na PBF o tematyce końskiej. Nie zniechęcaj się, każdy chętnie Ci pomoże! Jesteś u nas mile widziany! Zapraszam do przeczytania naszej Encyklopedii, by zapoznać się z zasadami, a potem do założenia Karty Postaci Smile Dołącz do nas! Wciel się w konia i przeżywaj przygody!
Saffrin
Witamy na Saffrin! Właśnie znajdujesz się na PBF o tematyce końskiej. Nie zniechęcaj się, każdy chętnie Ci pomoże! Jesteś u nas mile widziany! Zapraszam do przeczytania naszej Encyklopedii, by zapoznać się z zasadami, a potem do założenia Karty Postaci Smile Dołącz do nas! Wciel się w konia i przeżywaj przygody!
Saffrin
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Mała oaza.

Go down 
+7
Sqeel
Rossuwa
Arcana
Yennefer
Azazel
Tormenta
Ingrid
11 posters
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Tormenta

Tormenta


Posts : 292
Age : 22

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeNie Gru 20, 2015 11:05 pm

Stała tak, wpatrując się w ogiera bez słowa. To był jeden z tych jakże niewielu momentów, gdy nie wiedziała, co powinna powiedzieć... Jednak ta cisza była dla niej wyjątkowo przyjemna. Kiedy Az się zbliżył kilka małych kroków, wstrzymała na chwilę oddech. Nie miała pojęcia, co powinna teraz zrobić... Czuła jego oddech, słyszała miarowe bicie jego serca. Jego oczy połyskiwały niesamowitym blaskiem. Partner, partner, partner... - powtarzała sobie cały czas w myślach. Starała się okłamać samą siebie, że kompletnie nic nie czuje do Azazela. Że pragnie tylko jego przyjaźni... Ale jej serce było zbyt głupie, aby jej słuchać... A może właśnie było mądre? Wiedziało, kogo wybiera?
Jej wrok był zupełnie nieobecny, utkwiony w dwubarwnych oczach ogiera. I gdzie zniknęła nagle jej pewność siebie? Może utonęła wraz z myślami w przepięknych oczach achała? Nie miała najmniejszego pojęcia, co powinna teraz zrobić, co powiedzieć. Może lepiej by było nic nie mówić... Zwiesiła wzrok na swoje czarne kopyta, choć przyszło jej to z trudem. Trudno jej było na niego nie patrzeć.
Po chwili niepewnie uniosła głowę ponownie i przystąpiła w jego stronę maleńki kroczek. Przez moment się zawahała. Jednak była już pewna swoich uczuć. Nie mogło być inaczej. Z pewnością się nie pomyliła. Kocham cię... - powiedziała ledwo słyszalnie, nie mając pewności, czy ogier w ogóle coś usłyszał. Sama nie mogła uwierzyć, że to powiedziała... Wlepiła ponownie wzrok w złocisty piasek, starając się ukryć rumieńce.
Powrót do góry Go down
Azazel

Azazel


Posts : 262
Age : 29

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeNie Gru 20, 2015 11:24 pm

Stałem tak obserwując jej zachowanie. Coś magnetycznego mnie do niej ciągnęło, coś czego nigdy wcześniej nie doświadczałem. Dreszcze przechodziły mnie raz za razem a gdy się przysunęła do mnie i ja mimowolnie podążyłem jej śladem. Usłyszałem jej bicie serca, później jej cichy szept. Zabrakło mi tchu, kiedy usłyszałem jej słowa. Co ona właśnie powiedziała? Kocham Cię? Poczułem jak nogi mi zadrżały, nigdy, przenigdy tego mi tego nie wyznał. Spoglądałem w jej oczy głęboko, ale nie potrafiłem się oprzeć.. Cały mój uporządkowany i wyimaginowany świat legł właśnie w gruzach. Całe moje przekonania i cele poddały się żądzy. Poczułem się dziwnie, ale bardzo przyjemnie. Stęknąłem coś cichutko i nie chcąc jej trzymać dalej w niepewności otworzyłem wargi żeby coś powiedzieć. Gula w gardle jednak stłumiła mój bełkot i w rezultacie nic z niego nie uleciało. Wciągałem mocniej powietrze i dosunąłem się ostatecznie, stykając się swoja klatką piersiową z jej i przystawiłem pysk do jej pyska, wciąż nie przestając lustrować jej wzrokiem.
- Przepraszam...- Wyszeptałem i moje chrapy powoli wtargnęły na jej usta, składając pocałunek.
Powrót do góry Go down
Tormenta

Tormenta


Posts : 292
Age : 22

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeNie Gru 20, 2015 11:53 pm

Wystarczył jej drobny gest, mały kroczek w swoją stronę, aby utwierdzić się w przekonaniu, przyznać rację swojemu sercu. Kochała go. Kochała go całym swoim sercem. Przy nim zapomniała o dotychczasowych zmartwieniach, troskach czy przykrościach, jakie ją w życiu spotkały. Nie było już pobytu w lochach, nie było już znienawidzonego Bursega, nie było już nawet pożaru z jej wczesnej młodości. Liczył się tylko on. Tylko jego głos, jego bicie serca, przepiękny uśmiech, przepełnione radością oczy...
Ponownie wstrzymała oddech na kilka sekund, kiedy jeszcze bardziej się do niej zbliżył. Stała wpatrzona w jego oczy, nie mogąc oderwać od nich wzroku. W pierwszej chwili nie zrozumiała, dlaczego ją przepraszał. Po chwili ich usta złączyły się w czułym pocałunku. Nigdy w swoim życiu nie czuła się tak wspaniale. Czas stanął w miejscu, pozwalając, aby zachowała ten moment na zawsze w swoim sercu. Wiedziała, że to właśnie jego kocha. Czuła, jakby nogi miały się zaraz pod nią ugiąć. Z przymkniętymi powiekami trwała w wręcz magicznym, czułym pocałunku.
Powrót do góry Go down
Azazel

Azazel


Posts : 262
Age : 29

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimePon Gru 21, 2015 12:16 am

Ten moment trwał bardzo długo, a może to ja długo go przeciągałem bo nie chciałem by się skończył? Ta druga opcja była bardziej prawdopodobna. Moje usta mrowiły, jak to przy pierwszym w życiu pocałunku a motyle zaczęły mi trzepotać w brzuchu. Nie wiedziałem co zrobiłem, ale wiedziałem że wpakowałem się po uszy. Po chwili poczuła jak moje mięśnie się rozluźniają a ja sam naparłem na nią nieco mocniej, zaczynając całować dość mocno ale oczywiście w granicach rozsądku, w końcu byliśmy w miejscu publicznym. Mój oddech przyśpieszył a ja sam odważyłem się otworzyć oczy kiedy się odrobinę odsunąłem. Stałem zupełnie zaskoczony, ale z fascynacją jej następnego ruchu. Wszystko inne przestało się dla mnie liczyć, najważniejsza była ona. Tu i teraz. Wziąłem głęboki wdech powietrza z moich zaciśniętych chrap przez co świsnęły. Przeciąłem natarczywie ogonem powietrze i zacząłem coś mamrotać zupełnie niezrozumiałego ale w końcu po czasie usłyszała.
-Ja.. ciebie.. też
Powrót do góry Go down
Yennefer

Yennefer


Posts : 132

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimePon Gru 21, 2015 3:09 pm

Zadowolona i pełna energii, cała Yennefer, przechadzala się po wolnych terenach z szerokim i dumnym usmoechem na twarzy, stąpając po gruncie. Puatynia kojarzyła jej się z wielbłądami.. Między innymi dlatego tu przyszła. Podczas przeglądania pewnej księgi, zobaczyła garbate stworzenie.. Muszę zobaczyć to dziwadlo na własne oczy! postanowiła i po kilku minutach już gnala na pustynię. Teraz z lekka zalowala, że nikogo ze sobą nie wzięła, ale sama też da radę poszukać wielblady.
Zasmucila się, kiedy od jakiegoś czasu na próżno szukała wielbladow. -Meeeee! próbowała nawolac je dźwiękiem. Kiedy zobaczyła z oddali oaze, była pewna ze znajdzie tu pustynnego garbatego ssaka. Pognala galopem, w tumanie piachu, po czym wryla się w rozdiawionym pyskiem.. Tej osoby nie można z nikim pomylić.. A ta druga? pomyślała zszokowana widokiem i stalq nieruchomo...
Powrót do góry Go down
Tormenta

Tormenta


Posts : 292
Age : 22

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimePon Gru 21, 2015 8:17 pm

Trwała jeszcze przez pewien czas we wspaniałym, magicznym pocałunku. Nie potrafiła stwiedzić, jak długo tak stała. Czas w tym momencie nie grał roli. Nigdy w swoim życiu nie czuła się tak wspaniale, jak w tej chwili. Po chwili delikatny pocałunek zmienił się w namiętny, pełen miłości. Wszystko inne nie grało roli. Liczył się tylko on i ta piękna chwila...
Ona również otworzyła oczy, patrząc na niego z uśmiechem. Przez pewien czas mówił coś niezrozumiale, ale po chwili usłyszała to, co tak bardzo chciała to usłyszeć... Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, patrząc mu w oczy. Już miała coś powiedzieć, ale usłyszała jakiś odgłos. Jej ucho czujnie obróciło się w stronę źródła dźwięku. Ktoś lub coś zbliżało się w ich stronę.
Obróciła głowę i zobaczyła... swoją córkę, która właśnie stanęła w miejscu, z szeroko otwartym pyskiem. Skutecznie udało jej się ukryć zdziwienie, a także drobne zakłopotanie.
Witaj, Yenn. - powiedziała najspokojniej jak umiała, uśmiechając się do niej delikatnie. Iskierki zniknęły już prawie do końca z jej czarnych oczu.
Czy wszystko w porządku? - spytała po chwili, uważnie jej się przyglądając. Starała się wyczytać z wyrazu jej pyska cokolwiek oprócz wyraźnego zdziwienia. Martwiła się, jak jej ukochana córka odbierze jej zachowanie... Nie miała zamiaru jej okłamywać. Ona sama przecież wymagała szczerości.
Powrót do góry Go down
Azazel

Azazel


Posts : 262
Age : 29

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimePon Gru 21, 2015 8:36 pm

Nie odstępowałem od niej ani na krok. Ze świstem przeciąłem powietrze delektując się najmniejszym muśnięciem o jej wargi jeszcze przez chwile. Po tych słowach, które wypowiedziałem, zauważyłem jej uśmiech. Byłem szczęśliwy jak jeszcze nigdy, chciałem tak tkwić jak najdłużej jak mogłem, ale na nasze nieszczęście, bajkowa chwila nie trwała długo. Zauważyłem zmieszanie na twarzy mojej wybranki i sam spojrzałem w tamta stronę. Zastrzygłem uszami widząc delikatna posturę młodej klaczy. A jednak dobrze mi się wydawało, słyszałem coś jak przez mgłę chwilę temu. Wszystko wydawało mi się normalne, dopóki nie wymówiła jej imienia. Yenn? Oh, niedobrze. Miała wyraźnie zaskoczona minę, chociaż w sumie się jej nie dziwiłem. Rozłożyłem nieco uszka i wypiąłem mocniej klatę, żeby pokazać się z jak najlepszej strony małej. Przy czym rozluźniłem nieco mięśnie w nogach by sprawiać wrażenie miłego bo w końcu taki byłem. Nie wiedziałem czy się mam odzywać, czy na razie przemilczeć tą sprawę. Wybrałem druga opcje, ale z moich oczu dobrze patrzyło i leciutko się uśmiechałem jakby w geście inwitacji do nas.
Powrót do góry Go down
Yennefer

Yennefer


Posts : 132

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeWto Gru 22, 2015 1:41 pm

Yenn była zdezorientowana, jeszcze przez krótką chwilę.. W jej głowie roily się różne, rozmaite pytania co do tej sytuacji. Nie przewidzialo mi się... Widziałam dokładnie.. To nie jest Ondunurmann. pomyślała z lekkim.. No wlasbie nie wiedziała co pna trraz czuje. Złość, smutek.. Nie Wiedziała jak się teraz określić. Widziała że jej mama.. Była całkiem spokojna ale zakłopotana.. Czy to i ch tajemnica.. zadała sobie pytanie z smutnym uśmiechem. Gdyby była starsza, z pewnością lepiej zrozumiała by ta sytuacje.. Nieznajomy ogier chyba chciał się pokazać z dobrej strony.. Mój tata ma większe mięśnie.pomyślała.
Po jej policzku splynela srebrzysta łza, nie rozumiała czemu. Czuła się teraz bardzo nieswojo.. Przecież.. To bhlo po prostu dziwne. -Nie.. Gdzie jest mój ojciec? zapytalq drżącym głosem.
Powrót do góry Go down
Tormenta

Tormenta


Posts : 292
Age : 22

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeWto Gru 22, 2015 11:43 pm

Widziała zdezorientowanie na pysku małej. Nie dziwiła jej się, w końcu to musiał być dla niej spory szok. Nie chciała jednak jej okłamywać, ukrywać przed nią prawdy. Chciała jej o tym powiedzieć w odpowiednim momencie, a ten z pewnością takim nie był. Ale cóż... życie lubi robić nieodpowiednie niespodzianki. Chciała jej to wszystko łagodnie wytłumaczyć tak, aby miała szansę to wszystko zrozumieć i przyswoić. Jednak nie oczekiwała od niej w tej chwili zrozumienia, miała jedynie nadzieję, że tak będzie. Ta nagła zmiana w życiu klaczki z pewnością była trudna do przyswojenia przez nią.
W duchu była wdzięczna ogierowi, że w tej chwili zachował milczenie. Za to, że wiedział, jak powinien się zachować w tej sytuacji.
Z bólem zobaczyła, jak pojedyńcza łza spływa Yenn po policzku. Zrobiła jeden niepewny krok w jej stronę, milcząc. Patrzyła na nią z wymuszonym przez siebie samą spokojem. Chciała, aby jej spokój udzielił się po części również jej kochanej córce. W środku jednak walczyła ze sobą, starając się zachować pozory spokoju. Spojrzała na nią, po czym zrobiła kolejny krok, jakby bała się ją spłoszyć. Nie miała pojęcia, jak zachowa się Yenn. Starała się być dla niej wyrozumiała, dać jej możliwie jak najwięcej czasu na oswojenie się z tym widokiem.
Powrót do góry Go down
Azazel

Azazel


Posts : 262
Age : 29

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeSro Gru 23, 2015 7:09 pm

Obserwowałem dwie klacze z przejęciem ale stoickim spokojem, nie chciałem im przerywać. To była sprawa miedzy nimi, ja byłem intruzem w tej rodzinie i doprowadzałem do jej rozpadu. Zrobiłem powolny krok w stronę Tor i nachyliłem pysk do jej ucha.
- Na mnie już czas... Wiesz gdzie mnie szukać...- Wyszeptałem ucałowałem ją jedynie w ganasz gdy zabierałem pysk. Miałem mętlik w głowie, nie wiedziałem czy robię dobrze. Nie wiedziałem czy jej partner był aż taki paskudny, by ją zostawiać samą z dzieckiem. Spojrzałem bardzo miło na źrebaka, rozsuwając uszy.
- Nie krzywdź mamy, mnie możesz nienawidzić. Ona od zawszę Cię kochała.- Powiedziałem spokojnym głosem, przepełnionym czułością. Nie byłem wojownikiem, chyba że słowa. Nie miałem pokaźnych mięśni i nigdy nie chciałem zapładniać każdej napotkanej klaczy. Nie wiedziałem skąd się taki wziąłem, ale byłem... humanitarny. Wyszedłem stąd, z bólem serca ale wiedziałem, że potrzebują czasu dla siebie.
/z.t.
Powrót do góry Go down
Yennefer

Yennefer


Posts : 132

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeCzw Gru 24, 2015 10:09 am

Wciąż oszolomiona, zrobiła krok do tyłu, a w jej głowie rodziły się różne mysli. Tormenta również była zaniepokojona, widziała to. Nie Wiedziała, co ma Począć.. Co może zrobić kilku miesięczna klacz w takiej sytuacji? Jest za młoda, by to rozumieć, cała ta sytuacje, zdrady, romanse i miłość.. Nie znała tego i była zagubiona. Jaki był powód tej sytuacji? Była tak bardzo zdezorientowana że nie wiedziała o co pytać sama siebie.
Serce zadrzalo, gdy widziała jak obcy jej ogier szepta coś do ucha matki a potem ja całuję. To powinien być mój ojciec.. pomyślała. Tormenta się do niej zbliżyła, na to Yenn zareagowała cofniecien się. Nie teraz.. Była zła na matkę.. - Zo.. Zostaw mnie.. wtnamrotala i odwróciła się. Pognala przed siebie. Nie mogę płakać..

Zt
Powrót do góry Go down
Tormenta

Tormenta


Posts : 292
Age : 22

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeNie Gru 27, 2015 7:16 pm

Ze smutkiem zobaczyła, że Yenn cofa się przed nią. Zaprzestała więc stawiania dalszych kroków, patrząc na nią bez słowa. Nie chciała stracić swojej córki, kochała ją całym swoim sercem. Jej serce jednak właśnie zaczynało się sypać, gdy klacz widziała wyraz pyska Yennefer. Ale cóż mogła poradzić? To przecież ona sama jest sprawcą tego zdarzenia, nie jej córka ani Azazel...
Stała sztywno, a jej czarne oczy wpatrzone były w małą klaczkę. Nie miała pojęcia, co powinna teraz zrobić. Nie zwróciła nawet uwagi na sens słów ogiera, choć miała pewność, że powinna mu dziękować za te słowa. I nagle Yennefer znów się odezwała, po czym uciekła.
Klacz nawet nie zwróciła uwagi na małą, srebrzystą łzę, która spłynęła po jej własnym policzku. Gwizdnęła, po czym ruszyła galopem przed siebie. Z początku chciała biec za córką, ale musiała jej dać trochę czasu, aby ochłonęła. Ona sama też musiała się nieco uspokoić. Na jej gwizdnięcie odpowiedział skrzek i zaraz za nią z trzepotem skrzydeł poleciał biały ptak.

z/t
Powrót do góry Go down
Arcana




Posts : 555

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimePią Sty 01, 2016 11:51 am

// Chętnie przyjmę elfy jakby co

Pustynia była gorąca jak zawsze, słońce bezlitośnie pożerało oczy. Piasek grzał kopyta, przesypując się pomiędzy nimi. Szłam, wysoko unosząc nogi i myśląc nad wszystkim, co się ostatnio zdarzyło. Co ja wyprawiałam w ostatnich miesiącach? Zdechłam, ożyłam, odzyskałam koronę, pobiłam się z Vitalią, tak, to miało duży sens, uciekłam tym szalonym elfom, a teraz jak gdyby nigdy nic, przechadzam się po wesołej pustyni. Moje życie ma wiele różnych bzdurnych zagadnień.
Praktycznie oślepłam od słońca. Robiłam bokami, chociaż przecież szłam spokojnie. Może z ogólnego zniechęcenia, a może przez głupotę nie zauważyłam czającego się kilka dobrych metrów za mną wielkiego kota. Kiedy się obróciłam, było już za późno. Masywny lew, powiewając popielatą grzywą, zaryczał i skoczył na mnie, wgniatając w piasek. Zanim zdążyłam jakoś zareagować, zaczął wgryzać się w mój kłąb, ale nagle stało się coś dziwnego - oderwał się ode mnie i odleciał na metr dalej, a jego miejsce zajął inny lew. Nie interesował się jednak mną - raczej wolał obrobić tyłek pierwszemu. Pomimo pierwotnej przewagi, widać było, że ten drugi kiepsko sobie radzi, popielatogrzywy nie miał zamiaru oddawać swojej zdobyczy tak łatwo.
Ale zdobycz też miała tu coś do powiedzenia.
Popielaty stanął nad przeciwnikiem, szykując się do wyrwania mu flaków, ale w tym samym momencie zdobycz - czyli ja! - z bojowym okrzykiem rzuciła mu się na grzbiet, jednocześnie zarzucając na niego kilkanaście lin, którymi gospodarowała. Sznury opasały mu pysk a ja, pół-siedząc, pół-leżąc jakoś na grzbiecie popielatego, zaczęłam z całej siły ciągnąć za 'wodze', aby zaczął się cofać. Martwiło mnie trochę, że mój od biedy kompan nie wstaje - liczyłam, że rozprawi się z moim rumakiem, a ja zajmę się nim, słabszym lwem.
Niestety! Popielaty ryknął i stanął na dwóch łapach, zrzucając mnie z grzbietu, jednak ja nie wypuściłam ściskanych kurczowo lin. Ciągnęłam i ciągnęłam z całej siły, stojąc już o własnych siłach za nim, a on mocował się ze mną, starając się zachować równowagę. Zaczęłam targać linami na wszystkie strony, szarpać głową i cofać się - aż poczułam, że lew zachwiał się i zaczyna spadać na ziemię. W końcu z całą mocą uderzył o ziemię, a ja podbiegłam, robiąc mu wystrzał z mocarnych tylnych kopyt prosto w szczękę, łamiąc kość i najprawdopodobniej luzując żuchwę. To powinno wykluczyć jego zęby z całej akcji, choć wolałam dmuchać na zimne - zostały jeszcze ostre jak brzytwa pazury, silne cielsko i te sprawy.
Kot poderwał się, rycząc przeraźliwie i dławiąc się rozerwaną paszczą. Z nienawiścią w oczach ruszył na mnie, chcąc rozerwać mnie szponami na krwawe strzępy, ale ja miałam lepszy pomysł - zwinnie dałam nura pomiędzy jego łapy i ległam pod ciepłym, śmierdzącym brzuchem, zręcznie chwytając Smoczy Ząb i wbijając go w ciało mojego popielatego przyjaciela. Lew odskoczył jak oparzony, zanim zdążyłam wyrwać mu sztylet i przygniótł mnie pazurzastą łapą do ziemi, przecinając skórę do krwi, na szczęście płytko. Odgięłam szyję i wgryzłam się w łapę lwa, szarpiąc i odrywając płat lwiego mięsa, a potem rozrywając żywe mięśnie aż do kości. Cały ten koszmarny spektakl trwał niecałe pięć sekund, a potem kot wyrwał mi swoja łapę, niemiłosiernie wyjąc.
Zerwałam się prędko, przyjmując pozycję stojącą. Nie miałam pomysłu, co teraz, ale bardzo chciałam odzyskać swój nóż. Liny poplątały się, więc nie mogłam ich już użyć, na zabawę w ich rozsupływanie nie było po prostu czasu.
Lew ryczał z bólu poharataną szczęką i bardzo obficie krwawił, strzelając we mnie oskarżycielskim wzrokiem.
- Było się na mnie rzucać? - burknęłam, jakby mógł mnie zrozumieć. Stwierdziłam, że mimo wszystko muszę go jakoś dobić - nadal stanowił zagrożenie. Ostrożnie zakradłam się do miejsca, w którym siedział i zwinnie dałam nura pod jego brzuch, unikając niespodziewanego ciosu zdrową łapą. Kot poderwał się, starając się przygnieść mnie tylną nogą, ale był na to zbyt słaby, a ja zbyt zręczna. Choć byłam w pozycji leżącej i miałam ograniczone pole widzenia, unikałam każdego machnięcia ciosem własnych kopyt. Udało mi się zlokalizować mój sztylet - nadal wbity w jego brzuch. Wyrwałam go sprawnym ruchem pyska, a potem błyskawicznie odwróciłam się i zamachnęłam na nadciągającą nogę lwa, ucinając ją.
Wstrząsający ryk przeszył moje uszy - lew, oniemiały z bólu, postanowił desperacko przygnieść mnie własnym ciężarem ciała. Opadł na mnie, przygważdżając do ziemi. Zaczęłam dusić się pod naporem śmierdzącej masy lwiego cielska. Próbowałam uciec, ale zapadła ciemność i nie widziałam, która strona jest która. Złapałam sztylet i przeciągnęłam po najbliższym kawałku ciała, głęboko wżerając się ostrzem. Gęsta ciecz, posoka, zalała mi twarz, cała stałam się mokra, lew ryknął, zdrętwiał i znieruchomiał. Przebierając w mokrych od krwi kępach sierści i fałdach skóry, znalazłam wyjście. Łakomie podążałam w stronę światła, wypełzając spod lwa jak z podziemnej jamy. Kiedy wreszcie wydostałam się spod truchła, zobaczyłam, że cała śmierdzę krwią lwa, a moja sierść jest koloru głębokiego mahoniu i lepi się. Z obrzydzeniem schwyciłam nóż i zobaczyłam, że drugi lew gapi się na mnie, oniemiały, wciąż na ziemi.
- No co tam, panie kolego? - zapytałam leniwie, chowając nóż do futerału (załóżmy, że go miałam). - Łyso?
Potem, nie chcąc prowokować dalej zwierzęcia, zaczęłam gwizdać cichą melodyjkę i powoli odchodzić, śmierdząc, w stronę zachodzącego słońca.

Nie ma z/t, wciąż tu jesteś!

Dokładnie, Ross. Wciąż tu jestem.

Powrót do góry Go down
Rossuwa

Rossuwa


Posts : 529

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimePią Sty 01, 2016 3:30 pm

Kto by wybrał się szukac koni na pustynię? Podczas gdy wszyscy towarzysze Triss, szukali koni w bardziej przyjaznych elfom miejscach, to ona, rudowłosa i piegowata elfka, postanowiła przespacerować się na pustynię..
Ale czemu? Szła z wujątkowo naburmuszoną miną, gniewnie spoglądając niebieskimi oczyma na piasek. Przesypywała sobie skalne okruchy między pantoflami, nie zważając na nic. W dłoni trzymała linę, skórzaną obróżkę oraz kilka durianów. Daiano.. Czemu mnie zostawiłaś?- zapytała się w myślach. Zauważyła, że coś mokrego spłynęło po jej policzku. To była łza goryczy. Dlaczego muszę teraz być sama?- pytała siebie ze złością. Wszyscy mnie zostawili.. "Jesteś dzieckiem", mówią mi.. Nie jestem żadnym dzieckiem.. Jestem łowczynią.- tłumaczyła sobie z zaczerwienionymi, dużymi zielonymi oczami.
Aż stanęła. Zobaczyła dzikiego konia. Poczuła, że nie wie co robić. Jestem łowczynią.. Nikt nie będzie mi mówił, że jestem za mała na polowanie.. Jestem od nich lepsza..- pomyślała z motywacją, pośpiesznie ruszyła ku klaczy. Rzuciła w jej stronę owoc durianu. Daiano..- smuciła się.. Czemu ty? Czemu nie możesz być teraz ze mną?
Powrót do góry Go down
https://saffrin.forumpolish.com
Arcana




Posts : 555

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimePią Sty 01, 2016 3:46 pm

Jakoś opłukałam sierść z lepkiej krwi w pobliskim źródle. Otrzepałam się porządnie, potrząsając mokrą grzywą. Wyczułam zapach człowieka i z rezygnacją zamknęłam oczy. Kolejny e l f ? Ostatnio sporo ich się tutaj panoszy. Jęknęłam w myślach. Znowu gdzieś mnie zawloką? Podniosłam na osobnika naznaczone znużeniem oczy. Samica. Samotna. Naburmuszona. Niedoceniana. Pragnąca udowodnić swoją wartość nie tyle przed innymi, co przed samą sobą. Ciekawe.
Rzuciła mi pod nogi jakiś owoc, a ja błyskawicznie cofnęłam się kilka kroków urywanym galopem. Czego onaoczekiwała? Miałabym niby zjeść ten jej owocek? A pfuj, pewnie go otruła jakimś świństwem jej pobratymców. Nieufnie lustrowałam ją jasnymi oczyma. Zastanawiałam się, czy by nie przyjąć taktyki defensywnej - czyli nie sp... uciec dziko przez pustynię galopem, niwecząc jej szanse na jakikolwiek atak. Jak na razie tylko rzuciła we mnie owockiem - ale po ludziach można się spodziewać wielu rzeczy. Większość jest zepsuta do szpiku kości. Kto jak kto, ale ja dobrze o tym wiedziałam.
Powrót do góry Go down
Rossuwa

Rossuwa


Posts : 529

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimePią Sty 01, 2016 4:23 pm

Klacz nie chciała owoca durianu, to było do przewidzenia. Triss obojętnie popatrzyła na konia który się cofnął. Konie nie ufają elfom.- pomyślała. Nie te dzikie.. Daiana mi ufała.- myślała o swojej klaczy.
Próbowała wyobrazić sobie Daianę teraz, na miejscu dzikiej. Ona podbiegła by do niej z głośnym rżeniem.. Ale mnie zostawila.. Poczuła obojętność.. Założyla ręce na kolejna, siedząc na piasku, po czy patrzyła obojętnie na klacz.. - Nie chcesz jeść to nie..- powiedziała w jej stronę, jakby potrzebowała z kimś porozmawiać. A najlepiej z jej klaczą.
Powrót do góry Go down
https://saffrin.forumpolish.com
Arcana




Posts : 555

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimePią Sty 01, 2016 5:11 pm

Powąchałam powietrze, lekko rozszerzając chrapy. Zarżałam delikatnie, ale nie zbliżyłam się ani na krok, obrzuciłam ją tylko uważnym spojrzeniem i zbliżyłam się do źródła, aby łyknąć kilka porcji chłodnej wody. Nie spuszczałam z niej wzroku, ale co jakiś czas zezowałam w kierunku owocu. Czym był? A jeśli był jadalny?... A jeśli nie? Ne będę ryzykować.
Wyczułam, że rudowłosa jest smutna. No cóż, nie znałam jej języka, przecież nie zapytam, o co chodzi. Mogę tylko patrzeć. Może sytuacja się jakoś rozwinie? A może elfka nagle rzuci się na mnie z linami?
Odruchowo znów się cofnęłam. Parsknęłam ze złością. Nie mogłam rozgryźć jej zamiarów, ale założyłam, że zechce mnie złapać i zatargać do stajni czy coś w tym stylu. Bynajmniej nie miałam na to ochoty. Tak przy okazji, gdzieś tutaj nadal panoszył się średniej wielkości lew. Rozejrzałam się. Miałam nadzieję, że się tu nie pojawi...
Powrót do góry Go down
Rossuwa

Rossuwa


Posts : 529

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimePią Sty 01, 2016 6:17 pm

Popatrzyła znad kolan na klacz. Była piękna, zdrowa i silna. Triss to wiedziała, od urodzenia interesowała się końmi.. A nikt tego nie potrafił docenić, jej talentu i umiejętności. Tylko jej klacz.
Popatrzyła na to z innej strony.. Ze stratą nie mogła pogodzić od bardzo długiego czasu.. Może warto by było zacząć od nowa?
Podniosła głowę wyżej.. Spojrzała tym razem na Arcanę z większym zainteresowaniem, a wręcz z przyjacielskim bladym uśmiechem. Wstała powoli, by nie wystraszyć konia, czy też nie okazywać żadnych agresywnych ruchów. Zrobiła dwa kroki do przodu i pokazała rękom ruch, który oznaczał brak złych zamiarów.
Powrót do góry Go down
https://saffrin.forumpolish.com
Arcana




Posts : 555

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimePią Sty 01, 2016 7:13 pm

Elfi pomiot zaczął wykazywać mną zainteresowanie. Nie byłam pewna, czy to dobrze, czy raczej źle. Wiedziałam za to jedno - dopóki ma w zanadrzu liny i obrożę, to źle. Znosiłam jakoś spojrzenia rudej, ale mocno się zaniepokoiłam, kiedy zaczęła wstawać. Widziałam, do czego zdolne są elfy, nawet w niewielkich ilościach. Potrafiły spętać nawet Vitalię, chociaż ona jest najsilniejsza z nas wszystkich. Tym bardziej opętał mnie wojowniczy nastrój, gdy dostrzegłam podnoszącą się elfkę. Tupnęłam kopytem, wzniecając fontannę piasku, a potem stanęłam dęba, prężąc mięśnie i rżąc wściekle. Młóciłam powietrze nogami, zarzuciłam łbem i opadłam, znów cofając się urywanym galopem. Było to jawne ostrzeżenie - nie zbliżaj się.
Potem uspokoiłam się i niespiesznie zaczęłam grzebać kopytem w ziemi. Zerknęłam na rudą, nie kryjąc jednak zainteresowania jej czynami. Co ona wyprawiała z ręką? Nie znałam ludzkich gestykulacji, przecież byłam dzikim koniem.
Parsknęłam pogardliwie. Pewnie chciała jakoś pokazać, że nie ma złych zamiarów. Jak mogła nie mieć złych zamiarów? Przecież miała przy sobie liny. Chyba każdy wie, do czego, wedle ludzkich zwyczajów, służą liny.
Powrót do góry Go down
Rossuwa

Rossuwa


Posts : 529

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimePią Sty 01, 2016 8:15 pm

Klacz zaczęła świrować, stawać dęba i okazywać swoją siłę, czy też znak, by elfka się nie zbliżała. Triss zauważyła, że tutejsze konie są bardzo zuchwałe.. Jakby mądrzejsze. Inne uciekały, gdy tylko zobaczyły byle co, tutaj jest inaczej. Dlatego coraz bardziej chciała poznać klacz.
Uklęknęła ostrożnie na piasku, po czym wyciągnęła kolejny owoc durianu. Był to zwykły, nic nieznaczący durian, ulubiony przysmak jej klaczy, Daiany. Rzuciła go w kierunku dzikiej klaczy, wciąż klękając, okazując to, że jest mniejsza i słabsza, a klacz może czuć się bezpiecznie. - Spokojnie, Saeva... Niczego Ci nie zrobię.- zapewniła spokojnym tonem, nie podnosząc się i nie robiąc gwałtownych ruchów. Mogłaby mi zastąpić Daianę.. Chociaż jakąś jej część..
Powrót do góry Go down
https://saffrin.forumpolish.com
Arcana




Posts : 555

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeSob Sty 02, 2016 11:34 am

Nieufnie obserwowałam ruchy rudej. Klęczała. Tylko dlaczego? Nie zbliżyłam się, ale nie zamierzałam się też oddalać. Stałam w miejscu, rozszerzając chrapy i wdychając jej miły zapach. Dlaczego nie rzuca się na mnie jak dzika? Inne tak robiły. Trochę żałowałam, że niewiele rozumiem z tego, co mówiła. Może wtedy wyjaśniłaby mi co nieco. Na przykład - czemu napadli na nasz teren? Co tu robili? Żałowałam, że nie rozumiem języka ludzi.
Obserwowałam, jak rzuca owoc i cofnęłam się o krok, bez lęku, tylko, żeby okazać, że wciąż jej nie ufam. Obserwowałam ją zmrużonymi oczyma, śledząc ruchy i starając się wyczytać z twarzy jak najwięcej.
- Kim ty jesteś...? Po co przyszłaś...? - zarżałam cicho, bardziej do siebie niż do niej. Elfka przecież i tak mnie nie rozumiała, słyszała zwykłe parskanie.
Wyciągnęłam szyję i obwąchałam dość wnikliwie leżący przede mną owoc. Był mi nieznany, miał twardą skorupę jakby pokrytą kolcami. Wyciągnęłam kopyto i przyturlałam go trochę bliżej siebie, bacznie spoglądając na kobietę. Oderwałam kawałek skorupy, odsłaniając żółtawe wnętrze. Lekko podśmierdywał cebulą.
Uszczknęłam skrawek. Był mdląco słodki i faktycznie trochę jak cebula, ale po kilku kęsach doszłam do wniosku, że mogłabym się przyzwyczaić.
Uniosłam głowę w stronę elfki i zarżałam z wyraźną aprobatą.
Powrót do góry Go down
Rossuwa

Rossuwa


Posts : 529

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeNie Sty 03, 2016 10:44 am

triss uśmiechnęła się na widok klaczy. Wciąż jej nie ufala, ale jaki dziki koń by tak szybko zaufał? W końcu była obca, z tego co mówili wszyscy, żadne stworzenia podobne do ludzi tu nie mieszkają.. - To Klacz alfa. zrozumiała gdy na nią patrzyła. Jest bardziej dzika niż pozostali.. Broni swrgo stada. myślała o koniu.
Skusila się na durian, to pierwszy krok do zaufania. W końcu mogła podejrzewać, że coś z nim nie tak.
Uklekła na kolano i spojrzała w oczy Arcanie. - Teraz twoja kolej. Zrób coś.. próbowała zachęcić ja gestykulacją.
Powrót do góry Go down
https://saffrin.forumpolish.com
Arcana




Posts : 555

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeNie Sty 03, 2016 12:38 pm

Owoc nie był zatruty. Tak, to pierwsza i bardzo satysfakcjonująca sprawa. Co prawda śmierdział jak trupiarnia i był trochę za słodki, ale nawet mi zasmakował. Odgryzłam trochę większy kawałek i połknęłam go z zadowoleniem. Miły prezent, tylko dlaczego? Czyżby chciała mnie usidlić, najpierw wprowadzając w stan zaufania? Ludzie są okropni i podszyci kłamstwem. Przynajmniej gdy jest tutaj, mam ją na oku...
Zaczęła robić coś dziwnego z rękami. Położyłam uszy po sobie. Czego ode mnie chciała? Może mam jej oddać owoc? Kopytem posłałam go w miejsce obok jej stóp. Przekrzywiłam głowę, jakby z zainteresowaniem. Śmieszny ten człowiek.Można by go dogłębniej zbadać. Przysunęłam się kilka kroków, jeśli nie podniosła się z klęczek, obwąchałam ją po głowie, wpuszczając w jej włosy ciepłe powietrze z chrap. Odsunęłam łeb i parsknęłam.
Powrót do góry Go down
Rossuwa

Rossuwa


Posts : 529

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeWto Sty 05, 2016 5:46 pm

Dziewczyna przyglądała się kasztanie, kiedy jadła owoc. Nie miała w zwyczaju truć koni i tym podobne, wolała łagodniejsze podejście.. Czy też inaczej to nazwać, takie, jakie zrozumie koń. Warto tu przypomnieć, że Triss była elfem, a nie człowiekiem, dlatego jej wiedza i zakres zrozumienia końskiej głowy, był znacznie większy.
Jest dzika i wolna.. Nigdy nie zaufa nam, elfom.- pomyślała, kiedy patrzyła w jej oczy. Zauważyła, że Arcana, się do niej zbliża. Jest odważna.- oceniła kasztankę. Była by świetny koniem wierzchowym.. Ma dobrą sylwetkę do tego.- kolejne myśli snuły się w głowie. Zastygła, kiedy klacz zbliżyła chrapy do jej głowy. Postanowiła ją uspokoić. Wyciągnęła ostrożnie ręke, na małą odległość, jeśli klacz się nie boi, może ją powąchać.. Zapach drzew, lasów i górskich źródeł powinien nie kojarzyć jej się z ludżmi..
Powrót do góry Go down
https://saffrin.forumpolish.com
Arcana




Posts : 555

Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitimeSro Sty 06, 2016 1:20 pm

Odruchowo cofnęłam głową, a potem położyłam uszy i kłapnęłam zębami, gdy jej ręka znalazła się niebezpiecznie blisko mojej głowy. Nie czułam lęku. Raczej rozdrażnienie. Jeszcze ten mały człowiek pomyśli, że może sobie pozwolić na zbyt dużo. Wtedy będzie problem. Przecież nie oddam jej się. Ani pod siodło, popręg i ogłowie, ani nie będę jej wiernym konikiem-przyjacielem na całe życie. Owszem, podarowała mi durian, ale niech nie sądzi, że w zamian za owoc ja podaruję jej swoją duszę. Przecież to jedyne, jedyne, co posiadam na wyłączność. I to od niedawna.
Obwąchałam wnikliwie jej dłoń i znów zarżałam z aprobatą. Może ten dźwięk zacznie jej się dobrze kojarzyć, jakby z moją akceptacją. Łagodnym ruchem trąciłam nosem jej policzek, a potem machnęłam ogonem i zjadłam jeszcze trochę cebulowatego miąższu durianu.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Mała oaza. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Mała oaza.   Mała oaza. - Page 2 Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Mała oaza.
Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next
 Similar topics
-
» samotna oaza
» Oaza daktylowców
» Mała polana
» Mała wysepka
» Mała galeria zła.

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Saffrin :: Tereny Niczyje :: Pustynia Ruinaerennes :: Skupisko oaz-
Skocz do: