Saffrin
Witamy na Saffrin! Właśnie znajdujesz się na PBF o tematyce końskiej. Nie zniechęcaj się, każdy chętnie Ci pomoże! Jesteś u nas mile widziany! Zapraszam do przeczytania naszej Encyklopedii, by zapoznać się z zasadami, a potem do założenia Karty Postaci Smile Dołącz do nas! Wciel się w konia i przeżywaj przygody!
Saffrin
Witamy na Saffrin! Właśnie znajdujesz się na PBF o tematyce końskiej. Nie zniechęcaj się, każdy chętnie Ci pomoże! Jesteś u nas mile widziany! Zapraszam do przeczytania naszej Encyklopedii, by zapoznać się z zasadami, a potem do założenia Karty Postaci Smile Dołącz do nas! Wciel się w konia i przeżywaj przygody!
Saffrin
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Słoneczna równina

Go down 
+3
Irini
Polemos
Mortal
7 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Polemos

Polemos


Posts : 322

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeSob Lut 20, 2016 6:43 pm

Słoneczna równina Alone_in_the_sunset_by_methevas

Dniem * Nocą

Słońce gładzi pieszczotliwie wysoką, złocistą trawę, barwiąc ją na odcienie czerwieni, oranżu i różu. Źdźbła trawy sięgają wysoko, pnąc się ku niebu, wyciągając swe ramiona ku życiodajnemu słońcu. Panuje tutaj atmosfera spokoju i wyciszenia. Trawa faluje delikatnie, głaskana przez wiatr, niczym końska grzywa.
Powrót do góry Go down
Polemos

Polemos


Posts : 322

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeSob Lut 20, 2016 7:00 pm

Słońce właśnie zachodziło, barwiąc równinę na przepiękne odcienie czerwieni, pomarańczu i różu. Wysoka, złocista trawa falowała w rytm subtelnych poruszeń powietrza, niczym końska grzywa. Gdzieś cicho śpiewał ptak. Spokój był wszechobecny.
Ona szła, cicho stawiając kopyta, przez morze trawy. Źdźbła łaskotały ją, kryjąc w swym złocistym wnętrzu, ukrywając przed oczami świata. Krok był wolny, miarowy, niespieszny. Sierść jaśniała, oświetlona promieniami słońca, powoli chylącemu się ku zachodowi. Dwukolorowa grzywa, która zdążyła sporo urosnąć w ciągu ostatnich miesięcy, sięgała już niemal do łokcia, a ogon do ziemi. Pasma zdobiły malutkie fioletowo-niebieskie kwiatuszki. Ciało pokryte było bliznami większymi i mniejszymi, ale one nie szpeciły jej wyglądu. Zdawała się być jednocześnie silna i delikatna, jak górski kwiat.
Wreszcie zatrzymała się przy samotnym, smukłym drzewie i wpatrzyła się w zachodzące słońce, rozkoszując się jego ostatnim ciepłem. Trwała tak zupełnie nieruchomo, chłonąc panujący tu spokój, oddychając głęboko, równomiernie. Czekając.
Powrót do góry Go down
Mortal

Mortal


Posts : 88

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeNie Lut 21, 2016 8:55 pm

Krok po kroku zatapiał kopyta w gęstej trawie. Jeszcze trzy minuty, dwie, jedna. Jego oczom ukazał się istny anioł, którego już dawno nie widział. Tak piękny, cudowny, że sam jego cień zawierał dech w piersiach.
Podszedł powoli, stając obok ukochanej. Tak dawno się nie widzieli, a dla niego dni zamów biały się w lata, które powoli traciły sens. Wyczekiwał tylko spotkania, tylko jej głosu, dotyku, jej spojrzenia. By znów móc poczuć się jak w raju.

- Witaj, Polemos - powiedział gładkim głosem, czule, jak tylko potrafił. Jej obecność wywracała mu świat do góry nogami, zostawiając na miejscu tylko jego serce. - Tęskniłem.
Prawdą było, że dni bez niej były inne, szare, do reszty pochłonięte rutyną. Przy niej był naprawdę sobą. Miejsce było idealne na spotkanie; lekki wiatr, miękka trawa. Klacz trochę się zmieniła od ostatniego razu; miała dłuższą grzywę, a w niej piękne kwiaty. Nie zmieniało to faktu, iż nadal była piękna, może i piękniejsza. A on... nadal czarny; jaki był taki jest. Nie przejmował się tym, dla niego liczyło się tylko jej zdanie. Niech inni mówią co chcą. Przejechał chrapami po jej policzku na powitanie, by również chyba samemu dodać sobie otuchy, jak może i jej.


Ostatnio zmieniony przez Mortal dnia Pon Lut 22, 2016 7:15 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Polemos

Polemos


Posts : 322

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeNie Lut 21, 2016 9:54 pm

Głośniejszy szelest trawy był dźwiękiem, na który czekała. Był zwykły, najnormalniejszy w świecie, ale dla niej był wyjątkowy. Oznaczał, że ktoś bliski jej sercu zbliża się. W tej chwili nie mogła wyobrazić sobie niczego, co mogłoby bardziej ją uszczęśliwić. Nie odwróciła się, jakby bała się, że kiedy to zrobi, on zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a jej życie znów będzie puste.
Gdy stanął obok niej, odwróciła lekko głowę w jego stronę. Słońce rozświetlało jej oczy, ale kryło się w nich coś jeszcze. To uczucie było wszechpotężne, wszechobecne, wypełniało każdą komórkę jej ciała. To była miłość. Miłość, w którą ona nigdy nie wierzyła, nie pozwalała sobie o niej śnić. Widząc go teraz miała wrażenie, jakby minęły wieki od ich rozstania, a jednocześnie jakby ich rozłąka trwała przez mgnienie oka. Czas spędzony bez niego zdawał się być stracony, pusty, był tylko zabijaniem czasu. Teraz poczuła spokój, wewnętrzną równowagę, ale w jej żołądku fruwały motyle. Dziwne odczucie, którego nigdy wcześniej nie doświadczyła.
Jego czarna sierść lśniła w blasku słońca, podobnie jak bezdenne onyksowe oczy. Polemos uznała w duchu, że nigdy nie widziała nic piękniejszego. Nic nie wywoływało w niej tak silnych emocji.
- Witaj, Morte - powiedziała i o dziwo głos jej nie zadrżał, choć się tego spodziewała. Przeciwnie, był wyraźny, pełen energii i uczucia. - Ja też... - Jej głos przerodził się w szept, skierowany prosto do jego ucha.
Przesunęła wargami po jego szyi, delektując się delikatnością jego skóry. Przymknęła oczy, ciesząc się tą chwilą, wykradzioną z czasu. W tym miejscu czuła się tak, jakby czas istotnie się zatrzymał specjalnie dla nich, dla tego właśnie momentu. Chciała, aby ta chwila trwała wiecznie. Słowa zdawały się być zbędne, a milczenie mówiło więcej niż one. Pragnęła milczeć z nim aż po kres swoich dni, dopóki świat nie dobiegnie końca.
Powrót do góry Go down
Mortal

Mortal


Posts : 88

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeNie Lut 21, 2016 10:35 pm

Był uśmiechnięty, co nie przypominało już czegoś nie podobnego tej czynności, tylko najprawdziwsze uśmiech. Szczery, prosto z serca, czuły. Do niej nie ciągł go zapach rui klaczy, lecz miłość, którą czuł. Ogiery, które myślą tylko o kryciu innych klaczy, po prostu są puste. Jak można w ogóle myśleć o czymś tak chorym, co rani te piękne istoty. Jednak gdyby mieli potomka...
W jego sercu rosła jeszcze większą radość, gdy tylko od tylu długich dni usłyszał jej głos. Ten piękny, mówiący zarazem wszystko jak i nic; tajemniczy, subtelny. I znów poczuł jej dotyk, którego pragnął od tak dawna.
- Czekałem na Ciebie tyle dni. - Szepnął czułym głosem, zatapiając chrapy w delikatnej, pachnącej kwiatami, łąkami, grzywie klaczy. - Czułem, jakby to była wieczność, gdy nie było mojej miłości u mego boku. Ale już jesteś.

Gdyby tylko potrzebowała pomocy... gdyby był na drugim końcu świata, gdyby dzieliły ich tysiące, miliony kilometrów... zrobiłby wszystko, by tylko jej pomóc ; by być przy niej. Miłość idealna, wieczna. Czuł również jej radość, jak przyjemnie było spędzać z nią czas. Na osobności, samemu, mieć ją przy sobie; najpiękniejszą.
Przesunął chrapami po jej szyi, by dotknąć łopatki klaczy. By znów przesunąć je na szyję, i skończyć na początku jej kłębu. Spojrzał w jej oczy, by znaleźć tam odpowiedź na jedno pytanie... czy chciała tego, co on?
Powrót do góry Go down
Polemos

Polemos


Posts : 322

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimePon Lut 22, 2016 11:50 am

Na jej wargach pojawił się uśmiech, odpowiedź. Był naturalny, pochodzący z głębi duszy, przepełnionej radością, miłością, oczekiwaniem. Czuła, że nie przybył tutaj za słodkawym zapachem jej rui, który ciągnął się za nią jak niewidzialny ślad. Było dla niej jasne, że jego tęsknota była prawdziwa, niezakłamana. Jednocześnie miała wrażenie, że za jego dotykiem kryje się pytanie. Pytanie, które zadała niedawno samej sobie.
- Przez ten czas moje życie było puste. - Wtuliła się w kruczoczarną grzywę Morte, wdychając jego zapach, który wspominała w snach i na jawie. - Jak dobrze, że tutaj jesteś - szepnęła.
Czuła jego oddech na swojej szyi, na łopatce. Wywoływał gęsią skórkę, ale taką przyjemną, niezwiązaną z odczuwaniem zimna. To, co teraz odczuwała było zbyt wielkie i nieograniczone, by to opisać. Miała przeczucie, że niezależnie od tego, co by się działo, to uczucie nie wygaśnie. Było po prostu zbyt silne.
Spojrzała w jego czarne oczy, lśniące od słonecznego blasku. Dostrzegła w nich pytanie. Nigdy nie wyobrażała sobie siebie jako matki. Była protektorką, wojowniczką lecz nigdy matką. Teraz jednak patrząc w oczy swego ukochanego, wyobrażała sobie siebie z Morte u boku i małą istotką, połączeniem jej samej i Mortala.
Jej spojrzenie wyrażało zgodę, podświetloną promieniami, błyszczącą. Subtelnie, delikatnie skinęła głową. Była gotowa na to, co mógł jej dać.
Powrót do góry Go down
Mortal

Mortal


Posts : 88

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimePon Lut 22, 2016 7:20 pm

Mógłby jej dać cały świat, wszystko czego zapragnie, a zakochany był do szaleństwa. I jej oczy... w nich było widać cały świat, każdy zakątek istniejącego wszechświata. Były również tajemnicze, posiadające swój sekret, lecz dla niego otwarte.
Miło słyszeć, że na niego czekała. I że miał do kogo wracać. Do tej najpiękniejszej, jedynej, ukochanej. Na całym świecie nie ma drugiej takiej. Jej delikatne chrapy, w grzywie, na swoim ciele. Pragnął być jak najbliżej Polemos, by tylko była zadowolona.
Sam nie wiedział, czy byłby gotowy na małe czterokopytne stworzonko. Chociaż... może bycie rodzicem zmieni bardziej jego życie. Bardziej niż już jest. Pozytywnie.
Dotknął jej łopatki, by znów przejechać nimi do jej szyi. Podszedł powoli dwa kroki do przodu, by chyba samego siebie uspokoić. Delikatnie dotknął jej zadu, po czym zaczął lekko podgrzać ją u nasady ogona. A jeśli to wszystko działo się za szybko? Nie chciał niczego na siłę, gdyż słowo 'nie' najzwyczajniej znaczy 'nie'.
Znów zrobił krok i odbił się przednimi kopytami, tym samym naskakując na klacz. Pogładził pyskiem jej boki, by delikatnie wejść w ukochaną. By jej nie obciążać, ciężar ciała zrzucił na tyle kopyta. Nie chciał za nic zrobić jej krzywdy, lub by przez niego czuła ból. Z tym wiąże się wysiłek, co jest konieczne. Zaczął wykonywać delikatne ruchy biodrami, by za szybko nie zacząć; jakby dla niego liczyło się tylko to. Nie było tak. Pragnął tylko jej.
Powrót do góry Go down
Polemos

Polemos


Posts : 322

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeWto Lut 23, 2016 7:12 pm

Czuła w sobie nieznaną dotąd gotowość. Była gotowa na niego, dla niego. Czuła się niezwykła, wyróżniona, nagrodzona. Przez chwilę przez jej głowę przemknęła myśl, czy aby na pewno jest tego wszystkiego godna. Mieć przy sobie ukochanego i stworzyć szczęśliwą rodzinę... To stało się jej marzeniem, jej celem.
Ogarnął ją spokój. Wiedziała czego chciała, jakby w jej życiu pojawiło się światełko, wskazujące drogę. Była pewna swych decyzji jak jeszcze nigdy dotąd. Miała pewność, że Morte jej nie skrzywdzi. Powiedziało to jej wnętrze, dusza - każdy inaczej nazywa to COŚ. Pomimo tego, że znali się bardzo krótko, przeczuwała, że to uczucie jest prawdziwe i mocne.
Nigdy wcześniej nie uwierzyłaby, że tak łatwo się zakocha. I do tego tak głęboko! Niemal od pierwszego wejrzenia. Już dawno włożyła miłość od pierwszego spojrzenia między bajki. W ogóle w jej życiu nie było miejsca na miłość. Dopiero teraz zrozumiała, jak bardzo potrzebne jest to uczucie, jak potrafi być silne, jak ożywia od środka i nadaje wszystkiemu sens.
Wygięła nieco szyję i pogładziła chrapami skórę Morte, kiedy dotknął jej łopatki. Był to gest niemal podnoszący na duchu, dodający pewności. Czując jego dotyk w okolicy zadu, nie miała poczucia, że to wszystko działo się za szybko, choć może powinna. Przecież znali się tak krótko, tak niewiele o sobie wiedzieli... Lecz nie, nie czuła zwątpienia. Była pewna.
Czując na sobie jego ciężar, przymknęła oczy. Jej ciało płonęło jak nigdy wcześniej. Dotyk ukochanego wyzwalał w niej nieznane dreszcze i idącą za nimi przyjemność. Czując go w sobie, jego delikatne ruchy, jęknęła cicho, mimowolnie. Nie był to jednak jęk bólu, wręcz przeciwnie - przyjemności. Rozkoszy, której nie znała i której nie myślała, że zazna.
Powrót do góry Go down
Mortal

Mortal


Posts : 88

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeWto Lut 23, 2016 9:59 pm

Dla niej był gotów na wszystko. Zawsze stanąłby w jej obronie, nawet, gdyby był już o krok od śmierci. By tylko ją zadowolić, obronić, by była bezpieczna. W tej chwili nie myślał już o problemach, konsekwencjach jego uczucia. Było ono za silne, by je zabić, za piękne by się go pozbyć. Nie było możliwe, by jego serce już nie kochało. Biło tylko dla niej.
Od początku życia nie wierzył w miłość. Był przekonany, że to uczucie jest wytworem wyobraźni wielu koni, że to jest fikcja. Mylił się i to bardzo. Sam teraz nie wyobraża sobie życia bez Polemos. Bez tej najpiękniejszej w jego życiu, bez tej jedynej. Oczywiście była opcja, że ogiery mogą mieć więcej niż jedną klacz... lecz on nie chciał mieć żadnej innej. Chciał, by wybranka miała go całego dla siebie, niż dzieliła z jakąś inną klaczą.
Uśmiech nie schodził mu z pyska. Chyba, a raczej na pewno, nie był w swoim całym życiu aż tak zadowolony. Ba, zadowolony; zakochany! Sam nie potrafił tego określić. Smagał pyskiem co jakiś czas ukochaną po bokach. Chciał być jak najbliżej. Wolne ruchy biodrami przerodziły się w nieco szybsze i głębsze. Wiedział, że i ona czerpie z tego przyjemność, jak on. Nie chciał za szybko zakończyć tych przyjemności. By może zasmakować ich jeszcze pare chwil i dzielić się radością z ukochaną.
Jego ciało już zaprosił pot, ruchy były szybsze, subtelne, czułe. Nigdy nie zastanawiał się, jakie by było życie z małym czterokopytnym stworzonkiem. Byłoby ono w części Polemos i w części nim samym. Urodę na pewno odziedziczyłby po matce; najpiękniejszej klaczy na Ziemi, jaką kiedykolwiek walker widział na oczy. Nawet boginie by jej nie dorównały.
Po chwili życiodajny płyn wypełnił klacz, zaźrebiając ją. Zsunął się delikatnie z niej i wolnymi krokami zbliżył się do jej przodu.
- Jesteś cudowna - szepnął do jej ucha, z zamkniętymi oczami gładząc znów Jej szyję. Teraz myślał tylko o niej, w sumie jak zawsze, wypełniała każdy zakątek jego umysłu. Grała najważniejszą rolę w jego życiu i zajmowała pierwsze miejsce w jego sercu. Zabraknie kartki, by ją całą opisać. Była zbyt niesamowita, by w normalne słowa ująć jej wdzięk.
- Kocham Cię - znów szepnął, całując ją w czoło. - Nawet nie wiesz jak bardzo.
Powrót do góry Go down
Polemos

Polemos


Posts : 322

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeSro Lut 24, 2016 12:22 pm

Tego, co obecnie przeżywała nie były w stanie ogarnąć żadne słowa. Żaden z języków, dialektów nie był w stanie oddać tych przeżyć. Przypominały piękno zachodzącego słońca, kołyszącej się złocistej trawy, świetlistego jeziora, odbijającego otaczający świat. Cud życia. Jej serce biło w piersi tylko dla niego, nieważne kim był. Pokochała całą jego istotę, od chrap po kopyta. Uśmiech, który rozświetlał jego czarną sierść kiedy byli razem. Wydawało jej się, że serce pęknie jej od wielkości tych wszystkich uczuć, składających się w jedno. Przecież to nie było możliwe...
Jej ciało pokrył pot, wysychający wolno w chłodnym powietrzu. Jego ruchy stały się szybsze, głębsze, ale jednocześnie jeszcze czulsze. W jej umyśle pojawiła się wizja ich wspólnego źrebięcia. Z pewnością będzie kary jak Morte i wysoki jak on. Mała, biało-brązowa plamka pod okiem byłaby częścią niej. Przecież na świecie nie ma piękniejszego ogiera od Morte.
Wreszcie poczuła w sobie życiodajny płyn, wytwór lędźwi ukochanego. Zamknęła oczy, czując jak ją wypełnia. Za kilka miesięcy w jej wnętrzu powstanie nowe życie. Połączenie ich dwojga. Polemos wiedziała, że niezależnie od tego, jak będzie wyglądało, będzie je kochać. To tak, jakby jej miłość się podwoiła. Czy może być coś piękniejszego?
Otworzyła oczy i zobaczyła jego. Swego ukochanego, tego, któremu gotowa była oddać wszystko. Szczęście jeszcze silniej ścisnęło jej serce. Przesunęła chrapami po jego szyi, napawając się gładkością skóry. Uśmiechnęła się szerzej, w oczach zalśniły ogniki.
- Ty jeszcze bardziej - westchnęła mu do ucha. - Wiem, kochany, wiem. Bo kocham Cię jeszcze bardziej.
Wtuliła się w miejsce pod jego szyją, wdychając jego zapach, który był dla niej najpiękniejszą wonią na świecie. Uwielbiała ją, tak samo jak całą resztę jego jestestwa. Mogłaby tak stać przez wieczność, aż nie porośnie ich mech. W zapomnieniu, w zatraceniu, z dala od reszty świata. To mogłoby być ich wspólne miejsce, odosobnione od całego wszechświata. Magiczna bańka, tylko dla nich i dla nikogo więcej.
Ostatnie promienie słońca zatańczyły na równinie, opromieniając samotne drzewo, morze trawy i dwa zakochane w sobie konie. Chyliło się ku zachodowi nieubłaganie, odliczając czas.
Powrót do góry Go down
Mortal

Mortal


Posts : 88

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeSro Lut 24, 2016 3:54 pm

Za chwilę znów, kolejny dzień, kolejna noc i tak dalej. Nawet noc, która dużymi krokami teraz nadchodziła, nie oderwie go. Gdyby tylko i ona, ukochana przy nim była, stałby tam godzinami, latami, wiekami. Myśl o tym, że mógłby spędzić u jej boku resztę życia, wywoływała u niego jeszcze większą radość. Plus mały stworek, który zapewne za jakiś czas pojawi się na świecie.
Znali się dosyć krótko. Ale czy to ma im przeszkodzić? Zniechęcić do siebie? Nie powinno. Nie planował tego, żeby się zakochać. To było... inne, dziwne, nietypowe. Sądził, że bezie to wtedy typowa, prymitywna rozmowa, która zakończy się na 'z jakiego jesteś stada jesteś' lub coś w tym stylu. Lecz ona była inna, niezwykła, a zakończenie było najpiękniejsze.
Polemos była cudowna. Piękniejsza niż tysiąc róż, miliony czułych słów, wszystkie cudy świata. Nie było słowa by ją określić. Ideał? Cud? Pozaziemska istota?
Niepokoiły go jedynie rany na jej ciele. Chociaż jednak, rola wojownika polega na walce. Sam o tym się przekonał, przez początek swojego życia. Czuł przyjemny dreszcz, a równocześnie jej dotyk na swoim ciele. Włożył chrapy w jej grzywę, zamykając oczy.
- Wiesz, że jesteś idealna - szepnął wyciągnięty w woń ciała swojej ukochanej. - Nigdy nie wymarzyłbym sobie piękniejszej i cudowniejszej. - Jak i równocześnie we wszechświecie takiej nie ma. Polemos była lepsza niż wszyscy bogowie całego świata razem wzięci. Lepsza niż sens życia. I była jego, on jej. Kochał ją tak mocno, najmocniej. Nie wyobrażał sobie, by przestać; jedynie robić to jeszcze mocniej. Przytulił ją do siebie, by zostać w uścisku na chociaż chwilę. By naprawiać się tym wieczorem. Z nią.
Powrót do góry Go down
Polemos

Polemos


Posts : 322

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeSro Lut 24, 2016 9:01 pm

Któż mógłby pomyśleć, że ich pierwsze spotkanie zakończy się w tym miejscu? Poznała już sporo koni od kiedy tutaj trafiła, ale jeszcze z żadnym nie stworzyła bliższej relacji. W ogóle w jej życiu brakowało mocniejszych więzi. Ta była pierwsza, piękniejsza od wszystkich, głębsza. Napełniała ją szczęściem w czystej postaci, nadawała życiu sens. Morte był najpiękniejszym prezentem, jaki dostała od życia. Będąc z nim tutaj, tak blisko siebie, zapomniała o widmie czającej się gdzieś niczym zwierzę wojnie. Zapomniała o tym, że jest wojownikiem, że jej ciało szpecą blizny po licznych starciach, pamiątki po zwycięstwach i klęskach, które przeżyła.
Ta chwila wydawała się jak wyjęta z bajki. Osnuta magią, jakimś blaskiem, wyjątkowością. Mimo zapadającej ciemności i chłodu, który wkradł się w powietrze, ona czuła ciepło. Promieniowało z serca, od miejsc gdzie ją dotykał.
- Nigdy nie wierzyłam, że coś takiego może mnie spotkać. Ale pojawiłeś się Ty - wyszeptała, dmuchając ciepłym powietrzem w jego grzywę.
Uśmiech nie opuszczał jej warg. Trwała przez chwilę w uścisku, napawając się zmrokiem, tą chwilą. Z nim.
Po chwili pociągnęła go lekko za kosmyk grzywy, ugięła nogi i opadła pomiędzy trawy, gestem zapraszając Morte, aby spoczął obok niej. Chciała spędzić całą noc u jego boku, napawać się jego bliskością, zapachem, dotykiem aż do świtu, a nawet jeszcze dłużej. Chciała myśleć tylko o nim, zapomnieć o swych zadaniach, roli którą musiała odgrywać. Marzyła, żeby choć na kilka godzin myśleć tylko o Morte i o stworzonku, które będzie rosnąć w jej wnętrzu.
Powrót do góry Go down
Mortal

Mortal


Posts : 88

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimePią Mar 04, 2016 8:44 pm

/ Wybacz za to opóźnienie ;w;

Już sam nie wie co powiedzieć. Nie wie jak wyrazić to co czuje. Nie ma słów by to powiedzieć, czynów by o wyrazić. ,, Life is a drink, and love's a drug". A więc? W takim razie jest bardziej 'naćpany' odkąd poznał Polemos.
I już niedługo na świecie będzie o jednego konia więcej. Kolejna osoba do kochania równie mocno, tak samo piękna jak jego, lub jej matka. Cud. Mały, ich, ale zawsze jest. Opadł między trawy zaraz za nią. Chciałby zostać tam na wieki, tylko przy niej, ukochanej. Nie ma jak zatrzymać czasu. Pomocy...
Utkwiłby w pocałunku, objęciu, tej rozkoszy. Napawając się chwilą, miejscem, dniem, godziną, minutą, sekundą... Bogowie, lepiej być nie może.
- Myślałaś już może, jak będzie mieć ten mały potworek na imię? - Mały, malutki, a tyle miłości będzie w sobie mieścić. Dar od najwyższych. Może i Morte za zna szczęścia jako rodzic... i jako partner najpiękniejszej klaczy, jaka kiedykolwiek chodziła po ziemi.
Powrót do góry Go down
Polemos

Polemos


Posts : 322

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeSob Mar 05, 2016 1:09 pm

/Nie szkodzi. ;)/

Przytuliła się do jego boku, wtulając pysk w jego grzywę. Słońce jeszcze przez kilka sekund rozświetlało horyzont, po czym zeszło z nieboskłonu. Na niebie pojawiły się już pierwsze gwiazdy, księżyc począł wschodzić. Był niemalże w pełni, lekko spłaszczony.
Nie mogło być już lepiej. Była blisko swego jedynego, czuła się kochana i sama też obdarzała miłością. W jej wnętrzu rozwijał się owoc ich uczucia. Wiedziała, że z chwilą, kiedy pojawi się na świecie, ich miłość stanie się silniejsza. W ich życiu pojawi się ktoś trzeci. Połączenie ich wspólnych genów.
- Nie zastanawiałam się nad tym - mruknęła, drażniąc skórę jego szyi oddechem. Spojrzała na Morte, uśmiechając się lekko. - Moje imię znaczy "Wojna". Teraz potrzeba nam pokoju.
Nie dokończyła swojej myśli. Zamiast tego znów wtuliła się w zagłębienie pomiędzy szyją a głową Morte. Przez chwilę nie poruszała się, spokojnie oddychała, napawając się tą bliskością.
Mrok spowił równinę lecz nie było całkiem ciemno. Noc rozświetlała jasna tarcza księżyca i migoczące gwiazdy. Polemos westchnęła przez chwilę bijąc się z myślami. Chciała zadać swemu lubemu ważne pytanie lecz z jakiegoś powodu obawiała się odpowiedzi. Nie chciała niszczyć tej chwili, ale musiała wiedzieć. Głęboki oddech pozwolił jej zebrać myśli.
- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? - zapytała i nie czekając na odpowiedź ciągnęła: - Nie należysz do Halnych ani do Czarnokrwistych. Powiedz mi, skąd jesteś - poprosiła, nie patrząc mu w oczy.
Czuła, że jednocześnie nie chce poznać odpowiedzi. Tak, jakby był to jakiś temat tabu, którego nie powinna poruszać. Miała ochotę cofnąć swoją prośbę i zapomnieć. Ale nie mogła. W końcu byli razem i byli sobie winni szczerość. Niemal wstrzymała oddech, czekając. Jak zareaguje?
Powrót do góry Go down
Mortal

Mortal


Posts : 88

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeNie Mar 06, 2016 5:27 pm

Z uśmiechem zatapiał się w tej pięknej chwili. Czekając co dalej będzie. Mając nadzieję na dalsze szczęście. By już na zawsze mogli być razem. Wiedział, że ona jest tą jedyną. Że nikogo w życiu tak bardzo nie pragnął, nigdy tak długo kilka dni nie ciągnęło się w rozstaniu. Ale już, już dobrze; są razem. On jej nie opuści, chyba, że sama tego zechce. A nie miał takiej nadziei. Tylko tą, by trwać przy niej i jej bronić. Do końca...
- Zatem mnie można nazwać śmiertelnikem. - Na wojnie wiele ich umiera i trafiają do lepszego miejsca. Lub do tego złego... on na dobre nie zasługiwał.
Czuł jej tak bardzo przyjemny dotyk, który chciałby czuć każdego poranka i każdego wieczoru, każdego dnia i każdej nocy. Widzieć piękny uśmiech i oczy błyszczące w blasku słońca, księżyca, gwiazd. Mówiące tysiąc słów, a zarazem milczące. Tak piękne dla niego, że trudno mu określić.
Poczuł lekkie ukłucie w sercu. Skąd jest? Czy to jest... na prawdę ważne? W związku podstawą jest szczerość. Nie będzie przecież kłamać. Milczał chwilę, a cisza jedynie dzwoniła w uszach. Ne chciał tego pytania, ani odpowiedzi. Nie miał jej niczego za złe...
- Jestem Inkwizytorem - odpowiedział cichym głosem, wbijając wzrok w przestrzeń. W niej pozostawiając ten ból z serca. Czy pierwszy raz to czuje? Na początku ten strach, potem zawód i znów strach? Na jej odpowiedź.
Miał szczerą nadzieję, że go nie odrzuci. Skoro wie, co zamierza armia pod skrzydłem sprawiedliwej wladczyni, mogłaby go zostawić. I tego by sobie nie wybaczył.
- Mam nadzieję, że to nie zepsuje niczego między nami..
Powrót do góry Go down
Polemos

Polemos


Posts : 322

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimePon Mar 07, 2016 2:58 pm

Czekała w napięciu, ze spuszczonym wzrokiem. Kiedy zaczął mówić, spojrzała na niego spod długich rzęs. Ciemny profil Morte był mało widoczny na tle granatu nieba lecz Polemos z niezwykłą wyrazistością ujrzała odbicie gwiazd w jego czarnych oczach, które pokochała.
Słysząc odpowiedź, przez jej ciało przeszedł dreszcz. Czy to ją zadziwiło? Nie, ale czy powinno? Chyba to czuła, gdzieś pod skórą, intuicyjnie, chociaż dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę. Gardło ścisnęło jej się, jakby miała się zaraz rozpłakać lecz jej oczy pozostały suche. To może przez ciążę... Jedno wiedziała na pewno: niezależnie od tego, kim był, nadal go kochała. Tego uczucia nie mogła cofnąć, zabić, wyrzucić z pamięci. To nie było zauroczenie. Ta miłość była czymś trwałym, mocnym. Choć przynależność Mortala mogła skomplikować wiele spraw, Polemos wiedziała, że go nie porzuci.
Sięgnęła do jego pyska i przesunęła wargami po linii jego szczęki.
- Nie, nie zepsuje - powiedziała zadziwiająco spokojnym głosem. - Obawiam się, że jest za późno, bym mogła przestać cię kochać.
Uśmiechnęła się lekko, może trochę smutno. Czule pogładziła szyję Morte, po czym znów wtuliła się w jego pierś, napawając się spędzanym wspólnie czasem, każdą skradzioną chwilą, każdym dotykiem. Miała nadzieję, że tak będzie już zawsze, że nikt i nic nie przeszkodzi im cieszyć się sobą i uczuciem, które dzielili.

***

Spędzili na słonecznej równinie kilka miesięcy. Tutaj zdawali się być poza resztą świata, poza zmartwieniami. Bezpieczni. Szczęśliwi.
Brzuch Polemos rósł, a wraz z nim maleństwo skryte w środku. Wreszcie nadszedł ten dzień. Dzień rozwiązania.
Słońce właśnie chyliło się ku zachodowi, kiedy Polemos poczuła gwałtowne skurcze.
- Zaczyna się! - krzyknęła, a jej głos był dziwnie stłumiony.
Opadła pośród traw z rozrzuconymi nogami. Jej oddech przyspieszył gwałtownie, chrapy rozszerzyły się. Wkrótce zaczęła przeć.
Po paru godzinach na świat przyszło źrebię. Było oblepione wodami płodowymi, śliskie i drobne. Ciężko było stwierdzić jakiego właściwie jest koloru.
Polemos uniosła głowę i spojrzała na swoje maleństwo. Wpatrywała się w nie przez chwilę, czując ciepło w sercu. Spojrzała czule lecz przelotnie na Morte. Podniosła się nieco, po czym zaczęła oczyszczać malucha z mazi.
Powrót do góry Go down
Mortal

Mortal


Posts : 88

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeSro Mar 09, 2016 7:27 pm

Wolałby nie mówić o jego przynależności do stada. Czy to w ogóle jest stado... może w pewnym sensie zgromadzenie, rząd, lub coś innego. Gdyby to zepsuło ich relacje, nie wybaczyłby sobie tego. Byłby dla niej w stanie zrobić wszystko, nawet odejść od Inkwizycji. Miłość była silniejsza, silniejsza od wszystkiego. Od głodu, pragnienia, snu, oddechu.
- Ukochana, najdroższa... - szepnął, próbować wymusić na sobie uśmiech. - Dla Ciebie jestem w stanie zrobić wszystko o czym zapragniesz. Pamiętaj - jego głos ucichł przy ostatnim słowie i urwał się jakby. W głębi duszy cieszył się, że go zrozumiała, że przy nim została. Nigdy w życiu aż tak zakochany nie był, i to w tak pięknej klaczy, która samym wdziękiem potrafiła onieśmielić.
Nie był najbardziej zachwycony tym, kim jest. Ale jeśli byłby kimś innym, nie poznałby jej. I wtedy nawet nie da się ująć w słowa, co by robił. I bez wiedzy o miłości, nie mógłby nic zrobić. Jedynie trwać nadal w uprzedzeniu do samego siebie.


Długo byli razem na polanie, ciesząc się sobą nawzajem. Co noc, gładził chrapami brzuch ukochanej, czasami szepcząc coś do maleństwa w jej wnętrzu. Co noc czuwał przy niej, gdy spała, by mieć pewność o bezpieczeństwu obojga... bliskich sobie dusz.
Głos Polemos dobiegł jego uszu. Od razu szybko stanął obok niej, by być przy porodzie drugiego najpiękniejszego stworzenia na świecie. Trwał przy niej kilka godzin, gdy w końcu siłami natury na świecie pojawił się piękny koń.
- Spisałaś się, odpocznij teraz - szepnął do Polemos, gładząc ją chrapami po szyi i policzkach.
Miał nieproporcjonalne kopytka, był drobny i delikatny. Serce ogiera od razu zaczęło bić mocniej, było cieplejsze... podszedł wolnym krokiem, żeby nie przestraszyć źrebaka, by pomóc mu wyplątać się z pępowiny, razem z partnerką oczyścić go. Jego pierworodny źrebak, po długim wyczekiwaniu postawił malutkie kopytka na trawie.
Powrót do góry Go down
Irini

Irini


Posts : 5

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeSro Mar 09, 2016 8:55 pm

Było jej dobrze w brzuchu matki. Ciemno, ciepło i bezpiecznie. Czasami przez wszystkie błony matczynego ciała przedostawały się do niej głosy. To były dobre dźwięki. Niosły ze sobą miłość i ciepło, otulały ją swoją miękkością. A ona rosła, rosła i rosła.
Wreszcie poczuła chęć wydostania się na zewnątrz. Zaczęła wiercić się, przemieszczać. Pod wpływem skurczów, jej drobne ciałko rozciągnęło się, a przednie malutkie kopytka sięgnęły ku wyjściu. Minęło sporo czasu nim dzięki wysiłkowi matki i skurczom dalsza część jej ciała wydobyła się na gasnące już z wolna światło dnia. Opadła z cichym plaśnięciem pomiędzy trawy, mokra i drżąca. Poczuła na sobie dotyk, łaskoczący jej ciałko, oczyszczający z wydzielin i delikatnie masujący skórę.
Otworzyła wreszcie oczy o ciepłym, brązowym odcieniu. Po raz pierwszy ujrzała mamę i tatę, od razu ich rozpoznając. To ich głosy łagodnie otulały ją zanim przyszła na świat.
Nie minęło nawet dziesięć minut, kiedy nowonarodzone źrebię wstało na drżących, chudych nóżkach. Na początku kończyny śmiesznie się rozjechały lecz kiedy podjęła drugą próbę, zdołała utrzymać się na nogach.
Mama zdołała już wstać. Podeszła, lekko drżąc do boku matki, ocierając się przy okazji o tatę. Zaczęła ssać. Poczuła smak siary na języku. Łagodny wiatr osuszał jej śliską sierść, chrapy rozszerzały się, pobierając powietrze. Żyła.
Powrót do góry Go down
Polemos

Polemos


Posts : 322

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeSro Mar 09, 2016 9:10 pm

Czuła ciepło w sercu, patrząc na tę małą istotkę, która przez cały ten czas żyła w jej wnętrzu. Ciążę zniosła bardzo dobrze, głównie dzięki stałej obecności ukochanego. Wiedziała, że przy nim mogła czuć się bezpiecznie. Nie myślała już o tym, co mogło ich dzielić lecz o tym, co ich łączyło. Przed chwilą stali się rodzicami, co połączy ich na zawsze.
Owszem, była zmęczona. Ale nie mogła pójść za radą Morte. Jeszcze nie. Musiała zadbać o swoje źrebię, które wymagało opieki. Na odpoczynek przyjdzie jeszcze czas. Delikatnie masowała małe ciałko, pobudzając krążenie i oddychanie. Po kilku minutach pępowina łącząca ją ze swoim potomkiem zerwała się samoistnie tuż przy brzuchu źrebięcia. Źrebię otworzyło oczy. Były brązowe. Polemos dotknęła lekko źrebaka, jakby bała się, że się rozpryśnie pod jej dotykiem. Tak się jednak nie stało. Maluch podniósł się, próbując ustać na własnych nogach. Za pierwszym razem jego kończyny rozjechały się komicznie, ale już za drugim utrzymały ciężar reszty ciała.
Polemos wstała, ustawiając się bokiem do malucha, ułatwiając mu zadanie. Patrzyła jak jej córka podchodzi do niej. Po chwili poczuła, jak ssie jej życiodajny płyn. Zamknęła oczy i westchnęła, szczęśliwa.
Wiatr i ich wspólne starania sprawiły, że sierść nowonarodzonego źrebięcia wyschła. Z brązowej zmieniła się w żółtopłową, na nogach w czarną. Przez grzbiet biegła pręga, a grzywa i ogon były czarne. Jej pierworodna córka była bułana, tak jak jej dzicy przodkowie. Lecz oczy miała orzechowe, o ciepłym wejrzeniu, tak jak oczy Polemos. Były też głębokie jak studnie, jak oczy Morte. Była piękna.
Powrót do góry Go down
Mortal

Mortal


Posts : 88

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimePią Mar 11, 2016 7:27 am

Z uśmiechem i zadowoleniem przyglądał się dzielnym podejściom do zrobienia pierwszego kroku małej. Był dumny, że jest jej ojcem. Była piękna, a na pewno 'silna i mądra'. Nie o wygląd też chodziło, bo kochałby nawet mimo to, jaką by była. Nawet albinoska, karuska, srokata czy też palomino, dla niego byłaby kolejnym cudem; jego cudem. Zawsze byłaby w jego oczach piękna.
- Jak mogłaby mieć na imię? - Zapytał, wpatrując się w malutką. Spożywała właśnie pierwsze swoje danie poza łonem matki. Z niej również był dumny; miała siłę, by od pierwszych minut życia potomkini już się nią zająć. Stanął obok niej, przesunął chrapami po jej policzku.
Dziękował jej za wszystko. Za to, że poświęca mu swój czas, za to, że zrodziła mu cudowną córkę i najważniejsze - za to, że jest. I to się liczyło, bo bez niej, nadal tkwiłby w martwym punkcie swojego życia. Szukałby początku końca, by tam znowu zacząć szukać kolejnego i kolejnego sensu, który pewnie nigdy by nie nadszedł.
- Witaj w rodzinie - w której nie brakuje miłości. I niech nigdy jej nie zabraknie. Nie każdy nowonarodzony źrebak jest przez innych określanym pięknym. Lecz dla rodziców zawsze jest i będzie piękny. Chciałby wychować ją najlepiej jak może, wraz ze swoją 'partnerką', jeśli można już ich nazwać rodziną. Jeśli jednak wszystko jest za szybko, niech nikt się nie śpieszy, przecież jest jeszcze czas.
Powrót do góry Go down
Irini

Irini


Posts : 5

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimePią Mar 11, 2016 4:49 pm

Pieczołowicie napełniała swój mały brzuszek mlekiem matki, który szczególnie przez pierwsze kilkanaście godzin życia zapewniał jej odporność, której jak na razie była pozbawiona. Wreszcie skończyła pić po kilkunastu minutach. Na jej małych, ciemnych wargach pozostały smugi żółtawego mleka, niezwykle bogatego w białko.
Wyszła spod matczynego brzucha, po czym potykając się nieco podeszła do jej łopatki, trącając ją lekko. Na chwilę wbiła swoje błyszczące, inteligentne oczy w takie same ślepia mamy, po czym przeniosła je na tatę. Po chwili jej spojrzenie wędrowało już wszędzie. Świat był taki ogromny w porównaniu z ciasnym wnętrzem brzucha! Chciała go zbadać. Już, natychmiast!
Postawiła kolejny, drżący krok naprzód. Odwróciła głowę i spojrzała na matkę wyczekująco. Kiedy Polemos ruszyła za nią, mała starała się coraz szybciej stawiać kroki. Wkrótce już kłusowała, choć nogi trochę jej się plątały.
Powrót do góry Go down
Polemos

Polemos


Posts : 322

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimePią Mar 11, 2016 5:08 pm

Ona też patrzyła na ich córkę z uśmiechem. Czuła łzy pod powiekami, krople szczęścia, spływające po krzywiznach pyska. Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie oglądała taki widok. Patrzyła właśnie na swoją pierwszą córkę, kruche, ale silne stworzonko. Nie ważne jak wyglądała, dla niej i tak była najpiękniejszą na świecie. Nic nie mogło zepsuć tej chwili, tego cudu.
Zamyśliła się przez chwilę, cały czas patrząc na ssącą jej mleko klaczkę. Imię pojawiło się jej w głowie jakby samo.
- Irini. Powinna mieć na imię Irini - powiedziała, a w jej głosie dało wyczuć się wzruszenie.
Przymknęła oczy, czując dotyk ukochanego. Czuła niesłabnące ciepło, oplatające jej serce i ogrzewające je. Potarła delikatnie chrapami chrapy Morte, odwzajemniając pieszczotę. Dziękowała mu za uczucie, którym ją obdarzył, za wszystkie spędzone wspólnie chwile, za córkę, owoc ich miłości. Za to, że jest i za to, że będzie. Miała nadzieję, że już na zawsze.
Kiedy poczuła dotyk swojej córki - Irini - dotknęła jej delikatnie chrapami, muskając krótką lecz gęstą grzywę.
- Witaj na świecie - uzupełniła wypowiedź Morte.
Wciąż nie mogła się na nią napatrzeć. Kiedy mała spojrzała na nią, Polemos pomyślała, że jej oczy mają kolor tak jak jej własne, ale są równie bezdenne, co oczy Mortala. Może i ich córka nie była podobna do nich na pierwszy rzut oka, ale jednak była ich połączeniem.
Wtem Irini zrobiła kolejny krok. I kolejny. Następny, jeszcze szybciej. Polemos ruszyła za nią, pod wpływem wyczekującego wzroku małej. Obydwie ruszyły kłusem. Polemos zdążyła pomyśleć, że jeszcze nie spotkała źrebaka, który tak szybko by się podniósł i tak szybko zaczął kłusować. Zerknęła kątem oka na Morte, zachęcając go, by do nich dołączył. Niedługo jej wizja szczęśliwej, galopującej rodziny na tle zachodzącego słońca miała się spełnić.
Powrót do góry Go down
Vitalia

Vitalia


Posts : 1288
Age : 33

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeNie Maj 29, 2016 5:16 pm

// Uznaję, że nikogo tu nie ma
Vitalia miarowym krokiem galopowała poprzez równiny. Teren był przepiękny, a ona... Właśnie co ona? Od ostatniej walki minęło trochę czasu, klacz zdobyła ładny rok. Starość nie radość... Dotąd maść Vit była Siwa Jabłkowita, ale ostatnio wyjaśniała. Czysta biel. Ale i ta biel przeżyła pewną "przygodę". Zawsze wojownicza lipicanka, chcąca wywołać wojnę, miała niespodziewany "prysznic". A może powinnam powiedzieć kąpiel? Tak, zdecydowanie kąpiel. Gdy ta wykwitna klacz przygotowywała się do wojny z swoimi towarzyszami, zaczął padać ulewny deszcz. Liczyli na to, że przestanie - przecież siwka z taką kupą mięśni, gdyby poślizgnęłaby się to niczym pociąg towarowy wleciałaby w ścianę nieprzyjaciela. Zbyt mało hałasu na pukanie, nieprawdaż? Bo pomyślmy - takowa Vitalia wleci w mury ich zamku. Puk, puk! Chcemy z wami walczyć - I sru. Raczej ryliby ze śmiechu niż przyjęliby to na poważnie. Tak, więc czekali aż przestanie lać jak z cebra. Ale nic nie przestawało - w przeciągu kilku dni rzeki wylały, zaskakując oddziały. Zalało to ich tereny, zmuszając ich do ucieczki - w prawdzie nie utonęło wiele koni, ale chyba najgorszą sytuację miały źrebaki. No, ale cóż Vitalia szła sobie powoli, niczego się nie spodziewając. Gdy wody znów opadły, znaleźli nowe stado - a w nim znalazła się Vit. Teraz może też nie spacerowała po swoich terenach, jak to miała w swoim zwyczaju. Szła na razie przed siebie i parskała co chwilę, gdyż niedawno wyrośnięta trawa już gilgotała ją. Wtem na horyzoncie pojawił jej się dziwny zwierz. Właściwie nawet dwa zwierze. I wcale takie najdziwniejsze - dwa pospolite kojoty... Ale czyżby, aby na pewno takie pospolite? Nikt nie wie... A może ktoś jednak wie? A dobra - nie jest to ważne. To kojoty postąpiły pierwsze kroki w kierunku siwki, to był ich życiowy błąd. A może chwilowy? Zaraz możemy się przekonać, ale równie dobrze można zajrzeć na koniec i sprawdzić, jak to się skończyło. Ale z drugiej strony można sobie trochę poczytać, prawda? Dość, tej ciągłej paplaniny. "Kupa mięśni" spojrzała na te "prawie normalne lub nienormalne" kojoty, nie zwadzając na to czy są pospolite czy może jednak niezwykłe, aż rzadkie. Czy te dwa stworzenia wiedzą kim ona jest?! Raczej nie, a nawet, gdyby Vit zaczęła im to opowiadać, to niestety - mówią innym językiem. Lecz te się oddaliły, gdy ta położyła po sobie uszy. Zdziwiona, postawiła je ponownie. Zwiały jej ofiary, zanim jeszcze podniosła kopyto. Ołje... Widzi już siebie stojącą na skale w ciskających wokół błyskawicach... Co jeszcze? Skrzydła? A może z Olimpu spadła? Zaczęła sobie przypominać współpracę z Kalipso, o swoich dzieciach, a nawet o Ś.P Fortissimusie. Nie, to wszystko jest przeszłością. Ważna jest teraz tylko przyszłość i teraźniejszość. Niezwłocznie skierowała się na południe równiny. Jej oczy zarejestrowały uciekające stado zebr, biegnące z resztą w jej stronę. Stanęła, zagradzając im prymitywną ścieżkę. One rzuciły się wtem na boki, będąc czarno-białym tłem wokół śnieżno białej klaczy. Doprawdy duże było zdziwienie, gdy kilkanaście metrów przed nią stał ogromny ciemnobrązowy niedźwiadek. Właściwie to zdrobnienie nie oddawało rozmiarów przeciwnika. Vit naprawdę wolała te kojoty. Dlaczego one sobie poszły??? Dlaczego?! A jeśli o niedźwiedziu mowa - jak to możliwe, że przyszedł tu na środek równiny? Było chwilę po zmroku, a ten owy drapieżnik przyszedł po przekąskę. Z niewiadomej strony przyszedł jakiś kucyk i zgniótł jedną nogą ślimaka, a potem poszedł sobie niczym jakiś wielki wojownik pobiegł sobie w inną stronę. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że zaraz koło niego stał niedźwiedź, ale trudno. Pobiegł i zaczął się paść, wciąż nie wiedząc, że taki maluch stał sobie koło niedźwiedzia... Naprawdę - zadziwiające. Ale wróćmy do spraw walki. Misiek stanął na tylnych łapach, by przekonać całkowicie Vit, że jest od niej bardzo, ale to bardzo dużo bardziej silny. Siwa szczerze się zastanawiała czy mu podoła. Ale do odważnych świat należy. Gdy ten jeszcze balansował na tylnych łapach i "schodził", Vit wystrzeliła z zadu, szczęściem trafiając w jego zęby. Niebywałe... Wybiła mu chyba z pięć zębów, a go po takim kopniaku lekko odrzuciło. Spojrzał na nią z uporem maniaka i rzucił się w jej kierunku, ukazując swoje mocne pazury łap oraz zakrwawione resztki pięknego uzębienia. Była trochę mniejsza od niego, ale jak na konia to miała jedne z większych... Rzuciła się w koślawą ucieczkę, a za nią ruszył takowy niedźwiedź. Pacnął łapą jej zad, a ona zrobiła "ślizg" dający jej możliwość powąchania niezbyt ładnego zapaszku (raczej odoru) z jego paszczy. Rozpoczęła się u niej dość rzadko spotykana panika. Sama stanęła dęba i z przekręcenia (koń staje dęba, wykonuje obrót o 180 stopni i wyrzuca tylne nogi w powietrze) i wierzgnęła niedźwiedziowi prosto w oczy, a on chwilowo oślepiony rzucił się na oślep i wgryzł się resztkami zębów w jej szyję. Ile razy ta jej szyja piła ślinę swoich wrogów? Dużo razy. Wyrwała się z jego objęć, ponosząc przy tym dużo strat. Szyja nie miała już kawałka mięska, a jej głowa opadła na dół. Herosi i bogowie... Tytan płci żeńskiej... Niemożliwe, że ona nie może podnieść wysoko głowy. No, nic. Niedźwiedź jeszcze nie odzyskał wzroku po tym jak wpakowała mu kopyta do oczu, ale non stop próbował przecierać łapami swoje brązowe oczęta. Jeszcze jakimś cudem uniosła linę i zarzuciła ponad kilkanaście lin plus jeszcze kilka łańcuchów na szyję tego zwierzęcia, a następnie przywiązała z ogromnym wysiłkiem do trzech drzew, które stały na znak trójkąta. Gdy misiek odzyskał wzrok, a klacz opierała się o wielki głaz, zadawał sobie sam cios. Ciągnąc w stronę klaczy, wszystkie przedmioty na jego szyi zaciskały się. Zaczął się dusić, a siwa postanowiła się zemścić... Wbiła sztylet pod lewą łapę zwierzęcia, wciskała póki zwierz nie umrze. Ale jeszcze wbił w nią zęby, ale i na to zareagowała szybko wyjęła z niego sztylet i wepchała brutalnie w oko. Dokończyła uśmiercanie zwierzęcia, a następnie mając przed swoją "ja" ogromną mgłę i mroczki widziała w oczach. Zebrała wszystko z bólem i zerwała pospiesznie futro brązowe jako trofeum. Z resztą - kolejne. Chwiejąc się wyszła z równiny, czego pewnie mały kucyk też nie zauważył. 
z/t


Ostatnio zmieniony przez Vitalia dnia Nie Maj 29, 2016 8:34 pm, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry Go down
Tyrion




Posts : 3

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimeNie Maj 29, 2016 6:44 pm

Przybył, dzielny rycerz deltoidowego stołu! Rombowy byłby prostszy, ale brzmi słabiej, ehh. Jakby napisać, że trójkątny, to go posądzą o jakieś dziwne związki, tfu. W sumie słynny jest też stół okrągły, ale skoro przy trójkącie osądziliby go źle, to co by powiedzieli, gdyby powiedział coś o tym że ma jakieś związki z okręgiem? Co inni zaczęliby liczyć, ile do tego koni potrzeba, no ale cóż. Ale może by się uspokoili, gdyby z nimi fajkę pokoju zapalił czy cuś. Nie, żeby miał z tym jakiekolwiek doświadczenia!
On wolał wino, a przynajmniej było tak w przeszłości. Jeśli miał być szczery, to i tak czuł się, jakby był kompletnie pijany.
Wcale nie dlatego zaczął szarżować na straszliwego potwora, który przyglądał mu się z pobliskiego głazu. Straszliwy był, o wyglądzie dziwacznym, niczym z kosmosu! Cztery rogi miał jak żyrafa i szyję równie długą, acz śliską, zaś resztę ciała jego zbroja chowała.
Nie chciał atakować od razu, jakżeby śmiał! Zamiast tego okrążył kilka razy potwora zbyt wolnego dla zwinnego z powodu swego wzrostu kuca, od czasu do czasu drażniąc go niezbyt moralnymi wyzwiskami, jednakże przeciwnik był zbyt cierpliwy.
No to sobie zgniótł go kopytem. Ślimaka.
W tym momencie należałoby klapnąć sobie gdzieś na oślej łączce, ale widząc w pobliżu ciekawą górkę, rzucił się ku niej pędem, co zaskutkowało trafieniem niedźwiedzia w tyłek. Centralnie i prosto. Aż przysiadł z wrażenia, po chwili wstając i oddalając się na kilka metrów od zwierzęcia lekko chwiejnym krokiem, by stanąć trochę dalej i zacząć się paść.
Powrót do góry Go down
Amycus

Amycus


Posts : 14

Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitimePią Cze 03, 2016 9:22 pm

// Uznajmy, że to inna część równiny
Amycus powolnym, zamyślonym krokiem przemierzał ten teren, z myślami oddalonymi o tysiące kilometrów. Jego głowa była pogrążona w wielkim, czarnym lesie, w Jego miejscu. Ale teraz był tutaj, otoczony niską trawą i słońcem.
Jak on nie cierpiał słońca... Wszystkie jego złe wspomnienia były w słońcu. Musiał jak najszybciej opuścić to miejsce. Gorące, słoneczne i suche miejsce. Oby jak najszybciej. Nie chciał zostać przez coś zaatakowany. Albo dostać halucynacji...
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Słoneczna równina Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczna równina   Słoneczna równina Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Słoneczna równina
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Saffrin :: Tereny Niczyje :: sawanna arbreniss :: równina solaris-
Skocz do: