Powódź... Okropne wydarzenie, które pozbawiło życia wiele osób.. Choć Yenn i tak byli obojętni.. Choć myśl, że matka mogła zginąć, zanim jej wybaczyła, przerażała ją okropnie. To było.. Tak dawno, nie potrafiła wtedy zrozumieć, o co chodzi. Tak trudno było związać klaczy koniec z końcem.. A teraz wiedziała, że przecież nie miała o co się złościć.
- Viseria..- powtórzyła. - Skądś kojarzę to imię.. To chyba jedna z laleczek władcy.. Tego nowego.- powiedziała niepewnie, gdyż nie wiedziała dokładnie, jak to się trzyma. Z tego też powodu miała zamiar wracać na swoje tereny jak najszybciej- chciała dowiedzieć się koniecznie, jak to z polityką stada. Nie chciała zostawać w tyle, kiedy inni pójdą walczyć.. Z tym całym nowym władcą.Choć może okaże się lepszy, niż ten cały Wybraniec, po którym ślad zaginął. Po jego kapłance też.