Saffrin
Witamy na Saffrin! Właśnie znajdujesz się na PBF o tematyce końskiej. Nie zniechęcaj się, każdy chętnie Ci pomoże! Jesteś u nas mile widziany! Zapraszam do przeczytania naszej Encyklopedii, by zapoznać się z zasadami, a potem do założenia Karty Postaci Smile Dołącz do nas! Wciel się w konia i przeżywaj przygody!
Saffrin
Witamy na Saffrin! Właśnie znajdujesz się na PBF o tematyce końskiej. Nie zniechęcaj się, każdy chętnie Ci pomoże! Jesteś u nas mile widziany! Zapraszam do przeczytania naszej Encyklopedii, by zapoznać się z zasadami, a potem do założenia Karty Postaci Smile Dołącz do nas! Wciel się w konia i przeżywaj przygody!
Saffrin
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Pustynia Lodowa.

Go down 
+15
Tahraton
Pożeracz Światów
Kishan
Reignover
Espilce
Amira
Stella
Vitalia
Mianka
Arcana
Polemos
Astra
Azazel
Sqeel
Ingrid
19 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
Kishan




Posts : 273

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimeNie Sty 10, 2016 10:24 am

// Tryb retrospekcji - to zdarzyło się wcześniej //

W cieniach przejaśniającej się nocy słychać było jedynie pobrzękiwanie ostrza o metalowy łańcuch przepasujący mocarną klatkę piersiową jakby wyciętego z czarnej próżni ogiera. Lód jakby ciemniał pod kopytami, wierzchnia warstwa kruszyła się i pękała. Na pysku, jakby wyrzeźbionym w kamieniu, świeciły się złociste oczy tygrysa. Miechy chrap wyrzucały w powietrze kłęby snującego się dymu. Sylwetka, tak wyraźnie odcinająca się na tle rażącej bieli śniegu, zbliżyła się do drugiej postaci.
Zatrzymał się. Zmierzył ją wzrokiem i chłodno powiedział:
- Czy to twoją istotę nazywają Pandertą? Dotarły do mnie pogłoski.
Ton był zimny, ale w żadnym razie nie obojętny. Był jak stalowe ostrze. Gładki, śliski. Taki jak jego właściciel w momencie, w którym jest teraz opisywany. Tylko złociste oczy zdradzały, że wewnątrz istnieje żywy ogień. Że to ciało płonie, że nie jest żywe. Że umarło, a nadal zostawia odciski kopyt na śniegu.
Nowo przybyły do krainy nazywanej Saffrin uśmiechnął się nagle ciepło, jakby życzliwie, tylko marszcząc chrapy. Ten jeden gest go zdradził. Nadal nie czuł pozytywnych uczuć. Wciąż był ogarnięty ciemnią zamkniętego umysłu, błądził w poszukiwaniu światła coraz bardziej tracąc pewność, czy chce je odzyskać. Doszedł do wniosku, że to już zamierzchła sprawa. Ciepłe ognie kaganka z pachnącą woskiem świecą, rzucające złotą łunę na wilgoć, pleśń i ciemność przeszłości i przyszłości. Teraz świeca została już za nim, tląc jeszcze nadzieją na powrót. Ale to nie nastąpi. On woli brnąć po szyję w mętnej wodzie. Woli zamknąć oczy na to światło. Bo to światło zaczyna go razić. Obrzydzać. Mierzić. Kishan nie zaczerpuje oddechu przed wpłynięciem cały do mrocznego królestwa. Woda zaczyna go dławić. Wypełnia nozdrza smrodem rozkładu, zalewa oczy cierpieniem. Wciąga na dno, zagrzebuje w swoim mule jak zła matka chowająca w swej chciwości dziecię przed obliczem światła. Ona pieści duszącego się Kishana. Gładzi jego drgający w spazmach grzbiet. Wylizuje jego wnętrze z dobrego ognia i zatapia lodowate palce w jego gardle. On umiera. Krew miesza się z wodą, jego ciało mizernieje. Ale dusza się odradza. Przeobraża się. Staje się czarna, od szpiku nowych kości, przez włókna mięśni aż po skórę. Nadaje mu nowe, prawdziwe imię. Woda go spala.
I tworzy od nowa. Kimś innym.
Pytanie...
Kim?
Powrót do góry Go down
Pożeracz Światów

Pożeracz Światów


Posts : 71

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimeNie Sty 10, 2016 10:36 am

Trzymał łeb nisko, garbiąc się jakby i pozwalając, by porywisty wiatr targał jego grzywą i atakował ciemne oczy. Para wydobywała się z jego nozdrzy i ust, rozpływając się po chwili w powietrzu. Wraz z nią wypuszczał raz po raz ciche pomruki niezadowolenia. Nie wiedział sam czy kierował je do siebie, czy do nieistniejących bogów. Zresztą, wszystko było mu jedno. Miał swój cel, obietnicę i zamierzał ją spełnić.
Paskudztwo, pomyślał. Jego ostatnim życzeniem było zapuszczanie się w te strony. Nie podobały mu się, brzydził się nimi i końmi zamieszkującymi je, choć żadnego nie znał. Z miejsca nimi gardził, nie lubił ich, nienawidził. Czuł, że byli słabi, do niczego. Jeśli mieli jakiś potencjał, to zakopali go już dawno temu we własnych duszach, ich zakamarkach, by o nim zapomnieć. Marnotrawstwo.
Nie rozumiał, dlaczego akurat tutaj. Nie widział w tej krainie nic godnego ani pobytu jej, ani jego.
Jednak to była obietnica. Złożona i jej, i samemu sobie. Nie mógł tego złamać, nie potrafiłby. Ugodziłoby to jego honor, o ile jeszcze jakiś istniał, dumę. Powoli gubił się we własnych pobudkach, plątał w nich i sam już nie wiedział, dlaczego to robi. Nie musiał. Chciał? Czasami myślał, że niekoniecznie. Ale tu był i nie miał opcji powrotu. Ufał, że dobrze wybrała. Nie pytał o powody, po prostu zaufał.
Zabawne.
Szukał jej długo, błąkał się. Umysł wypełniały różne myśli, lecz nie pozwalał im przeszkodzić w wypełnianiu swojego celu. Lub może przeznaczenia? Lepiej by było, gdyby tyle nie rozmyślał. To było zgubne i w tym momencie coraz bardziej się o tym przekonywał. I choć starał się je odrzucać, brać garściami i wyrzucać z własnego umysłu, one powracały, tak uparcie powracały, że czuł, iż zaraz się podda.
Zamrugał. Miał wrażenie, że to tylko omamy, że to umysł zaczyna mu płatać figle. Jednak nie, stała tam, stała tam w zasięgu ręki. Jego błądzenie wreszcie się opłaciło.
- Panderto – wymruczał cichym, niskim głosem, przedłużając głoski. Słychać było w nim coś na kształt cichego szacunku. Mierzył ją wzrokiem, jakby upewniając się, czy dobrze zapamiętał jej osobę. - Już czas. Oto jestem.
Nie okazywał żadnych emocji, przyglądał się światu pustym wzrokiem, darzył zimnym tonem głosu. Nie dostrzegł karego ogiera. On nie był istotny. Istotny był jedynie jej plan, jaki miała do zrealizowania. A on miał w nim pomóc.
Powrót do góry Go down
Tahraton

Tahraton


Posts : 25

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimeNie Sty 10, 2016 12:29 pm

Przybył na Lodową Pustynię na umówione spotkanie. Tyle naczekali się na ten moment, a teraz ta chwila w końcu miała nastąpić! Panderta zawsze o tym marzyła. Przez lata knuła swoje plany, które teraz miały się uiścić. A gdzie jego przywódczyni, tam i on. Na miejscu było już kilka koni. Tahraton rozpoznał Pożeracza Światów, drugiego z najważniejszych doradców przywódczyni. Sam uważał się za tego pierwszego. Kiedyś, dawno temu w przeszłości Panderta uratowała mu życie. Wybawiła go z bezsensownej egzystencji istnienia i dała mu cel, dla którego warto było budzić się każdego ranka. Od tamtej pory poprzysiągł jej służyć. Spełniał każde jej rządanie, oczywiście jeżeli było słuszne. Wbrew pozorom, nie był zwykłą maszynką do mięsa. BYŁ doradcą i nie zawsze zgadzał się z decyzjami przywódczyni. Jednak zawsze, niezależnie od sytuacji chronił ją przed niebezpieczeństwem i końmi, którym niezbyt przypadała do gustu jej nowa, co prawda fałszywa, ideologia. Jako jeden z nielicznych zdawał sobie sprawę z prawdziwych celów Panderty, jednak to małe oszustwko nie przeszkadzało mu. Raczej nie zajmował się polityką, ani dziwnymi teoriami spiskowymi. Panderto. Przywitał się cichym głosem Chyba możemy zaczynać. Nic więcej nie powiedział. Nie miał w zwyczaju być zbyt gadatliwym. Zajął pozycję u boku przywódczyni, jak zawsze gotów stanąć w jej obronie. Czekał na dalszy rozwój wydarzeń.
Powrót do góry Go down
Reignover
Duchowny
Reignover


Posts : 65

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimeNie Sty 10, 2016 12:53 pm

Wyczuła ich obecność. Na razie byli tylko oni, lecz zapowiedź czegoś wielkiego. Sprowadzi mrok i nieszczęście na swoich wrogów. Niektórzy mogliby pomyślec, że ma umysł szaleńca. Ona odpowiedziałaby im, że ona po prostu mierzy wysoki, ponieważ wie, iż jest do tego zdolna. Może osiągnąć wszystko, czego tylko zapragnie, a oni jej w tym pomogą. Nie podobał się jej zwrot po imieniu, lecz to już wkrótce się zmieni, kiedy jasno ustali reguły.
Musieli też rozumieć, że w jej planie nie ma miejsca na błędy i ich prywatne rozterki, o ile te prywatne sprawy nie naruszą porządku ich misji. Tak, ich. Na to mieli się zgodzić, zaprzedadzą jej swe dusze, a z każdą nową będzie rosła w siłę, aż w końcu nikt i nic jej nie powstrzyma. Odwróciła się powoli w ich kierunku, a na jej pysku pojawił się uśmiech, nie był on przyjazny, był obietnicą wielkich czynów, których razem dokonają i tego, jaką potęgą będzie dysponowała ich Pani. Mądre oczy Panderty przeszyły spojrzeniem każdego z nich po kolei. Pełna majestatu i wdzięku klacz postanowiła w końcu przemówić.
- Witajcie. Zapewne wiecie, po co tutaj jesteście i jaki jest nasz cel oraz to, że nie interesują mnie żadne działania, które nie przyniosą mi korzyści w postaci władzy. - Zaczęła spacerować powoli przed nimi. Chciała zobaczyć ich reakcję, czy poczują się nieswojo lub udowodnią, że dokonała właściwego wyboru. Nie mogła otaczać się byle jakimi końmi. Zależało jej, by najbliżsi słudzy byli tymi, na których może polegać.
- Mogę wydawać się surowa, w końcu jestem przywódczynią, mam prawo mieć wobec was pewne oczekiwania, lecz jesteśmy jedną drużyną. Mój cel jest waszym celem. Chcę, by cała ta kraina dowiedziała się o prawdziwej potędzę, która w nas drzemie. Jest uśpiona, nikt nie miał wystarczająco dużo umiejętności, by dokonać czegoś, co my jesteśmy w stanie zrobić. - Dysponowała rodzajem niebezpiecznej urody, który potrafił sprawić, że dostawała to, czego chciała. Stanęła przed nimi trzema. Nie była już uśmiechnięta. - Słabości nie należy tolerować. My uczynimy ich silniejszymi, na naszych warunkach. - Mówiła w liczbie mnogiej, lecz najbardziej miała na myśli samą siebie i z całą pewnością mieli tego świadomość. Lecz na pewno wiedzieli, że to nie oznacza, iż nie mogą mieć z tego korzyści. Bogactwa, sława, siła, bycie najważniejszymi dla tej, która będzie stała ponad wszystkimi. To nie byle jaka propozycja. Najlepsza jaką kiedykolwiek mogli otrzymać i była tego świadoma. Zerknęła na Tahratona, który odważnie stanął przy jej boku, po czym odwróciła się do Kishana i Pożeracza.
- Wasze miejsce również jest przy moim boku. Musicie bym tam, gdzie ja być aktualnie nie mogę, słyszeć to, co powinnam usłyszeć i mówić to, co ja bym powiedziała, widzieć rzeczy, które mogłam przeoczyć. Wasza lojalność uszczęśliwi mnie najbardziej. Pamiętajcie jednak, że nikt nie może nas o nic podejrzewać. Nikt nie może się dowiedzieć o tym, co naprawdę planujemy. I jeśli popełnicie błąd, nie zostawię tego obojętnie. Nie wątpię jednak, że wybranie właśnie was jest równocześnie pierwszą, jak i najlepszą decyzją.
Oczami wyobraźni już widziała siebie na górze z kości. Stała na niej w koronie, obok niej, nieco niżej stali jej doradcy. Wszyscy kłaniali jej się, a kraina stała w płomieniach. Pomiędzy płomieniami stała klatka, a w niej małostkowi władcy, patrzący na nią z przerażeniem.
Powrót do góry Go down
Rossuwa

Rossuwa


Posts : 529

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimeNie Sty 10, 2016 3:17 pm

Stereotyp szczęścia jest jeden. Uśmiechnięta twarz, z ukochaną osobą i gromadką dzieci. Zgoda, brak kłótni. Ale nie dla niej.
Wszystko było obserwowane. Coś to widziało. Widziało, a na Boskim Obliczu widniał złowrogi uśmiech. To jej się podobało.
Ciemność była piękna jak ona, bez światła, beż życia. Kamienie były zimne, niczym jej serce. Dlatego patrzyła na nich z uśmiechem. To było szczęściem.
Powrót do góry Go down
https://saffrin.forumpolish.com
Kishan




Posts : 273

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimeNie Sty 10, 2016 9:44 pm

Kishan uśmiechnął się pod nosem, kryjąc wzrok w ciemnej grzywie. Spodobała mu się wypowiedź klaczy i stwierdził, że z rozkoszą nazwie ją swoją panią. Bo cóż oznacza ten tytuł dla niego? Miał wielu panów, wśród ludzi lub nie. Nazywał ich jak chcieli. Panem lub panią mógł być każdy. Szanował ich. Mogli nazywać go swoim poddanym. Czy imiona cokolwiek znaczą?
Kishan napotkał w przeciągu krótkiego czasu spojrzenie Panderty, które prześlizgiwało się po każdym z kolei. Skinął głową w kolejnym geście, który nic nie znaczył. Bo pani musi udowodnić, że zasługuje na panią. Ale póki co, kary ogier obserwował ją z wielkim zainteresowaniem. Oto przyszłość. Prawdziwa przyszłość. Stanął po drugiej stronie siwej klaczy, w odpowiedzi na jej przemowę.

- Pani, potęga Inkwizytorów przerośnie nawet twoje najśmielsze oczekiwania - powiedział po prostu, z zadowoleniem czując żar niepokoju w obecności siwej. Lubił swoje emocje. Trzymały go przy zdrowych zmysłach. - Z lubością poświęcę się tej sprawie.

Potem zerknął prosto w oczy Pożeracza Światów, jakby nagle odnalazł w nim jakiegoś sprzymierzeńca, choć przecież tamten wciąż usilnie go ignorował.
- Podejdź do nas i ty, bracie - powiedział silnym głosem, prostując ciemne zwoje swego ciała, lśniące w łunie księżyca jak wężowa łuska.
Wtedy ciemność jakby zgęstniała. Wyczuł jakąś mroczną obecność, istniejącą gdzieś w przestrzeni. Wciągnął zimne powietrze nosem, zaciągając się zapachem śmierci i mroków nocy. Złociste oczy skrzyły się jak kawały rozżarzonych węgli, pulsowały niezdrowym, gęstym płomieniem.
Powrót do góry Go down
Tahraton

Tahraton


Posts : 25

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimePon Sty 11, 2016 5:43 pm

Słowa Panderty nie zdziwiły go ani trochę. Zdawał sobie sprawę z jej celów od samego początku. Chciała władzy. I tylko tego. Nie interesowało ją nic poza tym. Ani sprawiedliwość ani dobroć. Żadne z tych pierdów. Bynajmniej mu to nie przeszkadzało. Nie posiadał takiej ambicji jak ona, pragnął tylko jej służyć. Nie było więc między nimi zbierzności celów, a za razem konkurencji. Może nawet to coś w jej postawie go pociągało. Może to między innymi dlatego postanowił się do niej przyłączyć. Lubił obserwować jej zabiegi, które miały dążyć do władzy i przysłuchiwać się jej przemową. Pani, mam nadzieję, że nie muszę cię przekonywać o swojej wierności? Byłem jednym z pierwszych, który przyłączył się do jej małego ruchu oporu. Chyba możnaby tak to nazwać. Chociaż nasz ruch już niedługo nabierze rozpędu i przestanie być mały i nic nieznaczący. Każdy kto zna Pandertę wie, że to nastąpi już niebawem.
Powrót do góry Go down
Risuerto Vrangr de Puerto

Risuerto Vrangr de Puerto


Posts : 40

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimePon Sty 11, 2016 5:58 pm

Stąpałem spokojnie i powoli, bym wyglądał na tego, kim jestem. A przy okazji nie ślizgałem się po lodzie. Zauważyłem jakąś klacz koloru lodu i czarnego ogiera, o nieco egzotycznym wyglądzie. Stał tam jeszcze jakiś inny koń i jeszcze jeden wysoki ogier. Zapowiadało się miłe spotkanie. Zasłyszałem o inkwizycji, która miała czynić dobro. Phi! Tak potężni przywódcy zawsze kiedyś kończą na złych uczynkach. Albo można ich przekonać.... Doszedłem do nich w końcu. Zobaczyłem, że kary staje obok siwej. Może to jakieś głosowanie?
-Ekhem. Czy to tu są zebrani członkowie Inkwizycji? Chciałbym oficjalnie dołączyć do tej organizacji - i tu przystanąłem na chwilkę- Dobroczynnej.- dokończyłem ironicznie.
Tak generalnie, to te konie nie wyglądały na przyjazne. Raczej na buntowników.Bardzo mi to odpowiadało. Aczkolwiek, gdybym nie szukał wzrokiem koni, to ta siwka umknęłaby mojemu wzrokowi. Reszta może i nie.
Powrót do góry Go down
Pożeracz Światów

Pożeracz Światów


Posts : 71

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimeWto Sty 12, 2016 5:35 pm

Trwał nieruchomo. Wiedział, że uczynił dobrze – a przynajmniej tak, by zadziałać na swoją korzyść – przybywając do tej krainy. Przedzierał się przez jej tereny, klnąc na cały świat, na bogów, w których nie wierzył. Lecz nie było istotne to, co myślał. Liczył się plan, jedynie ten plan, który miał przerodzić się w coś wielkiego. Wspaniałego, emanującego energią i zmuszającego każdego, by mu uległ.
Tak, to było coś, czego pragnął. Chciał to podziwiać, nie stać na czele. A współpraca z Pandertą mogła mu to zapewnić.
Obserwował ją uważnie, każdy jej ruch. Nie zwracał uwagi na nikogo, prócz niej. Oni nie byli tak istotni, jak ta biała klacz. Będzie stała na czele, prowadziła ich ku zwycięstwu. Zwiastował to ten uśmiech, którym obdarzyła tę trójkę. Podobało mu się to. Sam po chwili przywołał na pysk grymas, wykrzywił usta w uśmiechu, zdradzającym to, jak bardzo nie żałował swojego przybycia tutaj. Chłonął jej słowa, coraz bardziej zdając sobie sprawę z tego, że bez problemu będzie w stanie porwać za sobą tłumy.
Zdecydowanie nie spotka ich porażka.
- Wszyscy padną do twych kopyt – wymruczał zachrypniętym głosem, dalej tam samo niskim i cichym, jak wcześniej. Również nie zaprzestał przeciągania głosek w ten swój, dość charakterystyczny, sposób. - Podążą za tobą, przemienią swój dom w twoje własne królestwo – mamrotał dalej. - Nie wiedzą co ich czeka. Zaznają twej potęgi... Pani. - Wykrzywił usta w nieprzyjemnym uśmiechu. Napawał się brzmieniem tego słowa.
Spojrzał na karego ogiera, przez chwilę wwiercając w niego spojrzeniem. Kiwnął lekko głową w jego stronę, jakby nieświadomie, i skierował swe kroki w stronę całej trójki. Jednakże nie ustawił się z boku, o nie. Stanął z tyłu, lecz nie czuł się w żadnym wypadku gorszy. On będzie stać w cieniu, działać w nim, nie dając się dostrzec. Będzie dla nich niewidzialnym oparciem, a dla reszty zagładą, której nie dostrzegą. Ledwo powstrzymał kolejny, krzywy uśmiech wchodzący na jego pysk.
Na te lodowe pustkowia przybył kolejny koń. Pożeracz mimo to nie zrobił niczego, patrzył tylko. Pozwolił swojej Pani mówić.
Powrót do góry Go down
Reignover
Duchowny
Reignover


Posts : 65

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimeCzw Sty 14, 2016 10:43 pm

Oczywiście, że nie obdarzyła ich pełnym zaufaniem. Zawsze będzie o krok przed nimi. To coś, czego jej bezmyślna siostrzyczka nigdy nie potrafiła zrobić. Od najmłodszych lat. Zupełne przeciwieństwo jej. Nie miała wątpliwości co do tego, co potrafiła. Nie interesowała się problemami innych. Pokrywanie tych brudnych klaczy przez ogierów z Czarnej Krwi uważała za hańbę i głupotę. Pozwalali IM się rozrastać, nie stadu. Cóż, teraz to nie miało znaczenia. Jej siostra już od dawna plamiła ich dobre imię. Nie mieli potęgi, mieli jedynie iluzję tego, co mogliby naprawdę osiągnąć.
- Cieszę się, że zgadzacie się z moimi poglądami i chcecie mnie wspierać. Na pewno nie zostaniecie pominięci, kiedy przyjdzie pora na branie. Cokolwiek zechcecie, będzie wasze. - Powiedziała spokojnie. - O ile nie skusicie się na to, co ma być moje. Jeśli ktokolwiek to zrobi, nie mówiąc już o was, nie otaczam się końmi, których uważam za zdrajców, postanowi to zrobić... Żadnej. Litości.
Podkreśliła te dwa słowa. Były dla niej wyjątkowo ważne. To jasne, że każdy będzie musiał znać swoje miejsce. Szczególnie słudzy. Oni nie mają prawa nawet o tym pomyśleć. To zbyt absurdalne, chyba sami nie mogliby w to do końca uwierzyć. Chyba, że kogoś ta myśl zaślepi. W przeciwieństwie do takich koni, Panderta znała granice. I nie przekraczała ich, wyznaczała je. Była maszyną, która prowadziła za sobą ogień. I ten ogień poprowadzi tę krainę tam, gdzie tego zapragnie.
Wyczuła kogoś zbliżającego się. Nie była zachwycona, lecz wyglądało na to, że ktoś chciał się przyłączyć. Dwa kroki do przodu, to pokaże nowemu, że ona tutaj rządzi.
- Jak cię zwą? - Spytała i obrzuciła karego przybysza spojrzeniem. Trudno było wyczytać z niej cokolwiek. Mógł się rzeczywiście przydać. Trochę treningu może zdziałać cuda. Widziała jego potencjał. W jego głosie słychać było, że nie był taki głupi. Na pewno nie słyszał ich rozmowy, lecz ich zamiary były całkiem przewidywalne. Trzeba będzie nauczyć wszystkich jak ukrywać pewne rzeczy. Szczególnie w przypadku takich niespodzianek. Nienawidzi niespodzianek.
- Istotnie, potrzebni nam nowi członkowie. - Powiedziała powoli, przesuwając powoli swój wzrok po jego ciele. W końcu ich spojrzenia się zetknęły. - Masz jakieś specjalne umiejętności?
Oczywiście, że pozwoli mu się przyłączyć, lecz musiała dowiedzieć się, co ten ogierek potrafi, żeby wycisnąć z niego wszystko co możliwe. Wykorzystać jego energię, nektar zasilający to, czym jest, czym może być do swoich celów.
Powrót do góry Go down
Tahraton

Tahraton


Posts : 25

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimeSob Sty 23, 2016 9:51 pm

Stałem ndal spokojnie u boku Panderty i wysłuchiwałem jej słów. Właściwie, nie dotyczyły mnie one. Nigdy nie miałem zamiaru przywłaszczenia sobie jej przywilejów, a tym bardziej prób odbierania jej władzy. Nie byłem głupcem. I niezbyt mnie to interesowało. Władza czy pomiatanie innymi nigdy mnie nie nęciło, ponieważ... Tak na prawdę sam nie wiedziałem. Po prostu tak było. Nigdy nie byłem zachłanny, nie miałem celu, do którego bym dążył. Poza pracą dla Przywódczyni, oczywiście. Ale czy to był prawdziwy cel? Sens mojego życia? Nie wiedziałem. Przeważnie nie rozważałem tego rodzaju spraw. Tym razem jednak pozwoliłem sobie odlecieć w przeszłość. Zobaczyłem siebie jako młego, niepordnego źrebaczka. Ignorowanego i porzuconego przez wszystkich. Tylko nie przez nią. Panderta jako jedyna nie porzuciła mnie i nigdy mnie nie zawiodła. Przygarnęła do siebie dziecko, którym wszyscy gardzili. Nie miałem złudzeń, że zrobiła to z dobego serca. Ona taka nie była. Może dostrzegła we mnie potencjał? Nie wiedziałem, ale jej intencje nie były ważne. Liczyło się tylko to, jak na mnie wpłynęła. Dała mi ewność siebie i pomogła uwolnić siłę, która we mnie drzemała. Zawdzięczałem jej to, kim jestem, kim się stałem.
Na miejscu spotkania pojawił się kary ogier. Zmierzyłem go bacznym spojrzeniem ocniając jakie są szanse na to, że stanowi niebezpieczeństwo. Oceniłem je na bliskie zeru toteż postanowiłem go zignorować. Nie do mnie należało przywitanie go i odpowiedź na jego pytania. Zamiast tego zwróciłem się wprost do Przywódczyni. Panderto. Skłoniłem głowę by nie uznała mego śmiałego spojrzenia za brak szacunku. To najwyższy czas by określić cel tego spotkania. To dobra chwila byś przedstawiła nam swój plan. Moja wypowiedź w żadnym wypadku nie miała na celu pospieszanie jej. Sama zadecyduje co i kiedy nam powie. Jednak zawsze doceniałem szybkie i skuteczne działanie. Marnowanie słów na tego typu wykłady wydawało mi się zwykłą startą czasu.
Powrót do góry Go down
Reignover
Duchowny
Reignover


Posts : 65

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimeNie Sty 31, 2016 5:21 pm

/Jako, iż wszyscy milczą od długiego czasu napiszę krótkie z/t i zamknę tę sesję.

Panderto... Tak się do niej zwróci. Powinni się nauczyć, że należy zwracać się do niej per Pani, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Jej wzrok powędrował ku niemu, co oznaczało tym samym, że dała mu prawo do wyrażenia swojej myśli.
- Spokojnie, Mój Drogi. Będziemy musieli jak na razie poczekać. Ale nie martw się. Plany same niedługo do nas przyjdą. Jednak na razie musimy być cierpliwi. - Powiedziała krótko. Wiadomym było, że najpierw należało poznać ich wroga, słabości. Dowiedzieć się więcej, wyczekać odpowiedniego momentu. Chciała niszczyć ich powoli. - Chodźcie... Pokażę wam nasz dom.
Odwróciła się i ruszyła w stronę fortu, który nie tak dawno udało jej się odkryć. To będzie idealna siedziba.

z/t dla każdego.
Powrót do góry Go down
Eshgo

Eshgo


Posts : 42

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimeNie Lut 07, 2016 1:02 pm

Dreptałem wesoło przemierzając kolejne tereny należące do naszego stada. Szukałem towarzystwa, najlepiej kogoś w moim wieku. Dorośli wydawali mi się naprawdę bardzo nudni. Nie potrafili się bawić, a ich logika była nie tyle niezrozumiała dla mnie, co po prostu nielogiczna. Wykorzystywałem sprzyjające warunki pogodowe do ślizganie się po grubym lodzie. Rozpędzałem się po bardziej przyczepnej powierzchni i przejeżdżałem na zadzie kolejne kilka metrów, śmiejąc się przy tym głośno. W końcu zatrzymałem się w miejscu, gdzie lód był cieńszy i przykrywał małe jeziorko. Rozbiłem lśniącą taflę kopytem i pochyliłem się by skosztować chłodnej wody. Poprawka: była lodowata. Wzdrygnąłem się ale nie zaprzestałem picia. Przypomniałem sobie słowa mojego ojca. Rakesh! Nie pij zimnej wody! Nie tarzaj się w śniegu, bo jeszcze zmarzniesz! W brew jego słowom, uwielbiałem zimę, a niższe temperatury nie robiły na mnie żadnego wrażenia. Wykopałem w śniegu małą norę i z rozkoszą zagrzebałem się w białym puchu. Ułożyłem się wygodnie i czekałem. Sam nie wiem na co. Może ktoś się tutaj pojawi?
Powrót do góry Go down
Lucius




Posts : 4

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimeNie Lut 07, 2016 8:16 pm

Czarny niczym bezgwiezdna noc młody ogier szedł powolnym krokiem. Wszyscy uznali go za dziwnego, ponieważ nic nie mów. Ale nie musiał. Słowa miał w głowie. Czasami słyszał głosy. Wzywały go. Chciał im odpowiedzieć. Nie wiedział jak. Chciał się dowiedzieć, porozmawiać. By dały mu jakąś wskazówkę. Jakie naprawdę jest jego zadanie? Oprócz sprowadzenia na wszystkich mrok? Z całą pewnością był Synem Nocy. Mrocznej pani, takiej pięknej. Chciał ujrzeć ją kolejny raz. Przynajmniej zobaczyć. Głosu nie miał.
Zobaczył jakiegoś źrebaka. Musiał być z jego stada. O ile można Inkwizycję uznać za stado. Jego "matka" mówiła, że to organizacja. Nie zadawał jej pytań. Nie lubiła pytań. A on i tak nie miał jak ich zadać. Jednak potrafił porozumieć się z innymi. Nauczył się kreślić na śmiegu, również krwią. Panderta na siłę próbowała nauczyć go pisać i czytać. Był za młody. To śmiertelne ciało go ograniczało. Dlaczego Nirvana tak utrudniła mu sprawę? Co chciała udowodnić?

Spojrzał na innego źrebaka, ogiera, w jego wieku. Podszedł bezszelestnie, zakradł się od tyłu, uniósł swoje kopytko i dotknął jego grzbietu, by ten odwrócił się w jego kierunku. Jego czarne, mroczne oczy na chwilę zrobiły się czerwone. Już poczuł chęć mordu. Jednak to musiało poczekać. Na lepsze okoliczności.
Powrót do góry Go down
Eshgo

Eshgo


Posts : 42

Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitimePon Lut 08, 2016 5:25 pm

Nagle poczułem na swoim grzbiecie dotknęcie. Było zimne i, o ile można tak w ogóle powiedzieć, wydało mi się złe, mroczne, lepkie i śliskie. Odskoczyłem jak oparzony i odwróciłem się błyskawicznie. Stanąłem twarzą w twarz (pyskiem w pysk?) z kruczoczarnym źrebakiem, mnej więcej w moim wieku. Niepokojące wrażenie zniknęło zastąpiąne radością. Nareszcie kogoś tu spotkałem! I w dodatku ten ktoś należał do mojego stada. Mi szczerze mówąiąc nie robiło to większej różnicy, ale mój ojcec z niewiadomych przyczyn nie chciał bym wybierał się na tereny innych stad. Oczywiście nie zawsze przestrzegałem tego zakazu, właściwie prawie nigdy. Dlaczego miałbym robić coś, czego nie rozumiem? Jakiż to tajemniczy powód miał tata, że nie mógł mi go zdradzić? Sam jestem w stanie o siebie zadbać, a jeśli uznałbym go za słuszny, postępował bym tak, czyż nie? Nazywam się Eshgo. Oznajmiłem wesoło. Właściwie nie było to do końca prawdą. Moje rzeczywiste imię brzmiało Rakesh, ale było na tyle brzydkie i niepasujące do mnie, że byłem zmuszony wziąć udział w mrocznym obrzędzie przechrzczenia odprawionym przez Aediona. A ty? Jak się naywasz? Należysz do Inkwizycj, prawda? Kim są twoi rodzce? Zarzuciłem źrebaka lawiną pytań. Było to w końcu moje ulubione zajęcie. Dowiadywanie się. Chciałem wiedzieć wszystko i znać każdego obywatela Saffrin. Jak na razie szło mi epsko. Znałem tylko dwóch. Zamerzałem jednak szybko to zmienić. Wydawało mi się, że obcy każe m czekać na odpowiedzi w nieskończoność. Przypomnały mi się słowa Aediona. O dedukcj. Mówił, że mogę sporo się dowiedzieć jedynie obserwując rzeczywistość. Postanowiłem spróbować. Zmierzyłem ogierka czujnym spojrzeniem kobaltowych oczu. I poddałem go analizie. Jego sierść była czarna jak smoła, bez żadnych odmian. Ciało było raczej drobne i szczupłe, sprawiało wrażenie niewyraźnego, jakby kontury rozmazywały się, zlewały z otoczeniem. Oczy również były ciemne, tak bardzo, że ciężko było odróżnić tęczówki od źrenic. Z drugiej strony, wydawały się pobłyskiwać ledwo zauważalnie, kolorem krwistej czerwieni. Wzdrygnąlem się mimowolnie. W tych oczach było coś niepokojącego. Poczułem się podobnie, jak wtedy gdy mnie dotknął. Jakby jakieś niewyobrażalne zło zżerało mi duszę. Nie spuściłem jednak wzroku. Dalej wpatrywałem się w te mroczne ślepia usiłując wedrzeć się do wnętrza jego czaszki. Prześwetlić jego umysł na wylot, poznać jego myśli. Zobaczyłem tam tylko ciemność. Najczarnijesze było jedno wspomnienie, najwcześniejsze, a jednak często wspominane. Towarzyszył mu głos. Nie dało się rozróżnić, co mówił, ale był tam, pod jego czaszką. Ciągle obecny. Czym był?
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Pustynia Lodowa.  - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Pustynia Lodowa.    Pustynia Lodowa.  - Page 4 Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Pustynia Lodowa.
Powrót do góry 
Strona 4 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Saffrin :: Stado Śnieżny Płomień :: Północna Tundra :: Północne Góry-
Skocz do: