Saffrin
Witamy na Saffrin! Właśnie znajdujesz się na PBF o tematyce końskiej. Nie zniechęcaj się, każdy chętnie Ci pomoże! Jesteś u nas mile widziany! Zapraszam do przeczytania naszej Encyklopedii, by zapoznać się z zasadami, a potem do założenia Karty Postaci Smile Dołącz do nas! Wciel się w konia i przeżywaj przygody!
Saffrin
Witamy na Saffrin! Właśnie znajdujesz się na PBF o tematyce końskiej. Nie zniechęcaj się, każdy chętnie Ci pomoże! Jesteś u nas mile widziany! Zapraszam do przeczytania naszej Encyklopedii, by zapoznać się z zasadami, a potem do założenia Karty Postaci Smile Dołącz do nas! Wciel się w konia i przeżywaj przygody!
Saffrin
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań

Go down 
+5
Tormenta
Azazel
R'evivo
Burseg
Arcana
9 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Nyks

Nyks


Posts : 182

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 12:18 am

Poderwała szyją gwałtownie ku górze, gdy nagle poczuła na swoim grzbiecie znaczny ciężar ogiera. Upiorne wspomnienia nagle wróciły, aczkolwiek nie zdążyły odebrać jej wszystkich sił, ponieważ odepchnęła je z całą stanowczością. Poruszyła się niespokojnie, spinając każdy swój mięsień ciała. Głęboko schowała uszy w śnieżnobiałej grzywie, a ogier był na tyle głupi, żeby znów zacząć powtórkę, którą przerabiali jakiś czas temu... ale mu się to nie udało. I nie zamierzała pozwolić, aby tym razem stało się inaczej, chociaż nie miała rui i nie istniało zagrożenie, że wyjdzie stąd ze źrebakiem. Nie mogła do tego dopuścić pod żadnym pozorem. Parsknęła gardłowo, czując, jak Burseg wchodzi w nią dość powolnym ruchem, zaczynając swoją 'robotę'. Cały czas się pod nim kręciła, na tą chwilę nie chcąc próbować niczego więcej. Chciała wyczekać na odpowiedni moment, tak jak wtedy, gdy tylko poczuje złudzenie większej pewności i arogancja zacznie przesłaniać mu widok na świat. Zarżała nisko, spinając wszystkie swoje mięśnie, co tylko przysporzyło jej więcej bólu przy każdym poruszeniu się w niej siwego. Ale musiała poczekać. Jeszcze tylko chwilę.
Powrót do góry Go down
Burseg

Burseg


Posts : 562

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 12:29 am

Naskoczyłem na Nyks widząc, jak ta podrywa szyję, jak ta się spina. Nie było to dla mnie nic nowego - w miarę standardowe zachowanie klaczy, która nie do końca jest pogodzona z nieuniknionym. Wszedłem w nią delikatnie, by jej bardziej nie podburzać. Zacząłem delikatne ruchy biodrami wyczuwając, jak ta się pode mną kręci, mając żałosne nadzieje, że jest jeszcze ratunek. No ale go nie było. Byłem tego pewien. Czułem, jak się ona pode mną spina, ale nie za wiele sobie z tego robiłem.
- Wyluzuj się, będzie Ci przyjemniej. - zachęciłem ją, stopniowo przyspieszając ruchy, wkładając w nie więcej siły. Skupiłem się na tym w pełni, przymykając oczy i wyciągając szyję, by podgryzać delikatnie klacz po kłębie w atawistycznym geście dominowania jej. Przednimi nogami dalej ją ściskałem, pamiętając o poprzednim razie, ale już niezbyt mocno, skoro była grzeczna. Po chwili zacząłem ciężej i szybciej oddychać, moją sierść zrosił pot, ale nie przestawałem. Powoli dochodziłem.
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 12:39 am

Parsknęła, słysząc jego słowa. Jeszcze czego. Przy nim nigdy nie będzie czuła się wyluzowana, nieważne, w jakiś innych okolicznościach by się widzieli. Gdy ten tylko zaczął podgryzać mocno jej szyję, ta uznała to za niezwłoczny sygnał do działania. Wyprężyła wszystkie swoje siły, wierzgając tylnymi nogami wprost na niego, nie mogąc się powstrzymać od zadania mu bólu. Aczkolwiek gdyby i to nie pomogło, ta zaczęła robić wszystko, aby nie czuć ciężaru siwego na swoim grzebie i pewnym momencie jej to się udało. Nagłym szarpnięciem zerwała linę, która łączyła jej dwie przednie nogi, czując przeciągły ból w jednej z pęcin. Nie osiągnęła całkiem swojego celu, ponieważ nadal nie zerwała sznura, który był zawiązany na metalowym kółku przy ziemi. Spojrzała na niego z furią w oczach. Ślepia klaczy przybrały szkarłatną barwę, czując podsycającą nią adrenalinę. Chciała zobaczyć, jak Burseg musi podnieść się po jej działaniach. Wiedziała, że nie jest nietykalny i chwytała się tego niczym tonący ostatniej deski ratunku.
Powrót do góry Go down
Burseg

Burseg


Posts : 562

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 1:00 am

Zachęcałem ją, się wyluzowała, ale ta... chyba nie skorzystała z mojej rady. Zacząłem ją podgryzać po szyi, rozmarzony przymknąłem uczy czując, że już tak niewiele brakuje... gdy nagle wierzgnęła. Mimo tego że obciążałem jej tył swoim ciężarem, jej siła powiększona zapewne przez ogromne zasoby jej desperacji spowodowały, że mocną mną zachwiało i zacząłem tracić równowagę. Po kolejnych kilku jej wierzgnięciach nie byłem w stanie się dłużej na niej utrzymać i z niej zleciałem. Zamarłem przerażony, słysząc dźwięk pękającej liny, więc natychmiast wstałem na cztery nogi i odskoczyłem do tyłu, spodziewając się ataku uwolnionej klaczy... ale na szczęście niepotrzebnie. Liny dalej trzymały. Westchnąłem z ulgą, chwilkę dochodząc do siebie i wpatrzyłem się w nią z pogardą i wściekłością.
- Co to miało być? Co ty wyprawiasz?! - wydarłem się na nią - Nie tak miałaś się zachowywać! Chcesz oberwać?! Ja już Cię mogę nauczyć posłuszeństwa! Nie zaczynaj ze mną! Słyszysz?! Nie zaczynaj! - wydzierałem się na nią jak opętany. Już miałem do niej doskoczyć by ją ugryźć, ale zawahałem się widząc jej wzrok. Istna furia! Miałem wrażenie, że jej oczy płoną. Potrząsnąłem głową w końcu ostatecznie rezygnując z wymierzenia jej surowej kary. Ale jakaś mniejsza musi być. Zerknąłem na jej przednie nogi. Pęta poszły ale liny dalej trzymały. Podszedłem więc bliżej jej głowy.
- Nie możesz się tak zachowywać! - powiedziałem karcącym tonem, jakbym mówił do źrebaka, który nie posprzątał jaskini.
- By to było ostatni raz! - warknąłem, gryząc ją lekko w łopatkę - Przeproś to dostaniesz nagrodę! Odmów... to Ci się oberwie! - dodałem, przyglądając jej się uważnie.
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 11:27 am

- Jesteś tylko starą, nędzną kopią araba! Prędzej ktoś nazwałby cię wyliniałym kucykiem! - krzyknęła w odwecie na jego słowa, chcąc go trafić w czuły punkt. Serce pompowało jej krew z zastraszającą szybkością, ale tętno, które u większości koni byłoby nienormalne, u niej było zwyczajową normą. Było tak praktycznie od dzieciństwa, więc nie uważała tego za przejaw jakiejś poważnej choroby. Gdyby nie strach, który potrafiła zalęgnąć w umysłach ofiar za pomocą spojrzenia swoich rubinowych ślepi, wiele razy nie zdołałaby umknąć. Po całym ciele siwej spływał pot, ale ona nie zadrżała ani razu. Warknęła, kiedy postanowił się do niej przybliżyć. Miała nadzieję, że spowolni go to chociaż na krótszą chwilę. Spokojnym wzrokiem ponownie obrzuciła całe pomieszczenie, aż dotarło do niej, że na wyciągnięcie kopyta leżą noże, które wcześniej zostawiła tutaj kasztanka. Zaklęła cicho, nie mogąc zbytnio stanąć na jednej z nóg, która bardziej ucierpiała podczas zrywania linki. Kwiknęła, czując dotkliwe ugryzienie w łopatkę, przez co jeszcze bardziej zmobilizowała swoje siły.
- Nigdy - wycharczała, kopiąc go na oślep przednimi kończynami. Z satysfakcją usłyszała głuchy trzask, gdy być może trafiła ogiera w czaszkę.
Powrót do góry Go down
Burseg

Burseg


Posts : 562

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 11:45 am

Położyłem uszy po sobie, słysząc jej kolejne inwektywy.
- No, chyba się zapominasz! Co Ci się niby we mnie nie podoba. Myślałem, że my, siwe araby, powinniśmy się trzymać razem. Więc dobrze Ci radzę, nie prowokuj mnie! - ostrzegłem ją podniesionym głosem, ale ta chyba sobie nie za wiele z tego robiła. Podszedłem bliżej nie, spowolniony trochę przez wahanie po tym, jak wtopiła we mnie swoje spojrzenie i głośno warknęła. Wgryzłem się niezbyt mocno w jej w łopatkę, by jej dobitnie przekazać, że takie zachowanie nie będzie tolerowane. Niestety, chyba to nie pomogło, bo klacz zamiast się uspokoić, zaczęła jeszcze bardziej szaleć. Kopnęła przednimi kopytami, które było co prawda przywiązane sznurem do posadzki, co utrudniało jej kopanie, ale chyba za długim. W głowę przez to nie mogła mnie trafić, ale uderzenie w nogę też było dotkliwe. Kwiknąłem z bólu, odskakując do tyłu.
- Nigdy? Nie rozumiesz, co mogę Ci dać? Spokój, stabilizację. A ty co? Wolisz kłótnie i waśnie? - krzyczałem, próbując jej przemówić do rozsądku, mimo że coraz bardziej się przekonywałem, że nie ma to sensu.
- Możemy spędzić miły dzień... lub dzień przepełniony Twoim bólem! Wybierz, czego chcesz... i umiej ponieść tego konsekwencję. Ostatni raz daję Ci szansę wyboru! Ostatni! - wydarłem się na nią. Była przywiązana za nogi do posadzki, więc kopnięciem oddaliłem noże, które były w jej zasięgu, a następnie chwyciłem pęta na przednie nogi - czyli takie kajdany na koni z na tyle szerokim rozstawem, by dało się w nich swobodnie chodzić i stabilnie stać, ale by już galopowanie czy kopanie, nie było w nich za bardzo możliwe. Rzuciłem się z tym na klacz, próbując jej to założyć na przednie nogi co powinno być o tyle łatwe, że te były przywiązane sznurem do posadzki. Jeśli Nyks próbowałaby swoje nogi zabierać, przydeptałem sznur, skracając jego długość a następnie ponowiłem próbę zapięcia pęt.
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 12:56 pm

Ugryziona łopatka wprawiona w ruch zaczęła delikatnie pulsować, ale dobrze wiedziała, że to tylko wierzchołek góry lodowej tego, co mogło ją czekać, jeśli nie zacznie się go słuchać. Jego prośby były oczywiście według niej nie do przyjęcia. Prychnęła widocznie zirytowana, kiedy jeszcze do niego nie dotarło, iż tym razem nie pójdzie mu z nią tak łatwo jak wcześniej. Poczuła lekką satysfakcję, słysząc kwik bólu ogiera.
- Z tobą zawsze będę wolała kłótnie! - warknęła, kłapiąc na niego zębami, przy okazji próbując dostać się nimi do jego szyi. Z każdą chwilą czuła do niego jeszcze większe obrzydzenie, jakby samo patrzenie było dla niej prawdziwą torturą. Chyba miał złudzenie, że kojarzy się on klaczy z czymś dobrym. Syknęła przez zaciśnięte szczęki, gdy ten kopnięciem oddalił jej ostatnią deskę ratunku. Teraz noże były poza zasięgiem klaczy, ale nigdy nie mów nigdy. Być może zdoła się tak przekręcić, aby miała do nich lepszy dostęp nawet tylnymi kopytami.
- Miły dzień? Takie słowa goszczą w twoim zasobie? - zapytała siwego niemalże rozbawionym tonem, który mocno kontrastował z panującą między nimi atmosferą. Szarpała się, ale ból w jednej z pęcin uniemożliwił jej stawianie się przed założeniem pęt. Spojrzała na nie ze złością, jednym ruchem zrywając kokardę ocierającą jej szyję. Zdeptała ją, a następnie podsunęła zgrabnie pod same chrapy siwego.
Powrót do góry Go down
Burseg

Burseg


Posts : 562

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 1:11 pm

Słyszałem, jak klacz niezadowolona prycha, ale raczej uważałem to za stan przejściowy. Sądziłem że Nyks może się spinać, protestować, walczyć... ale wcześniej czy później w końcu zaakceptuje sytuację w której się znalazła. Nie miała innego wyjścia. Każdego w końcu da się złamać, tylko że dla niektórych potrzebna jest godzina, dla innych dzień, ale nielicznych miesiąc. Ale w końcu każdy się podda. Taka już była końska natura. Z tym się nie da walczyć.
- Czyżby? A jeśli kłótnia będzie się wiązała z bólem to... to również będziesz taka chętna do kłócenia się? - prychnąłem z niedowierzaniem - Gdy wreszcie zrozumiesz, że spokój jest przyjemniejszy to zmienisz się, zobaczysz. - zapowiedziałem jej, uśmiechając się do niej, nie przejmując się kłapnięciami jej zębów. Byłem wtedy poza zasięgiem więc byłem pewien, że dlatego próbuje mnie ugryźć bo wie, że nie dosięgnie. Święcie wierzyłem, że nie chce mnie ugryźć wiedząc, że to spotka się z karą... pod postacią chociażby niewygodnego kagańca.
- Tak, wbrew pozorom goszczą! - stwierdziłem zirytowany jej ironicznym tonem. Myślała, że jest śmieszna? W swoim wieku powinna być chyba dojrzalsza. Po krótkiej walce w końcu założyłem jej pęta i przekręciłem oczami, gdy zerwała kokardę, deptając ją.
- To nie było konieczne. W kokardzie byłaś jeszcze piękniejsza. Naprawdę jesteś ślicznym prezentem - najlepszy, jakikolwiek dostałem. - oznajmiłem jej.
- A, już wiem. Na szyi przecież wolisz mieć coś innego? - przypomniałem jej, chwytając w pysk jakąś mocną obrożę z łańcuchem, którą następnie zapiąłem Nyks na szyi. Chwyciłem za łańcuch od niej, by następnie rozwiązać liny, którymi były przywiązane jej przednie nogi do posadzki. Oczywiście pęta wciąż miała na sobie.
- A co powiesz na małą wycieczkę? - zaproponowałem jej - Na pewno będzie przyjemna. - dodałem, uśmiechając się do niej, delikatnie potrząsając za łańcuch od obroży.
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 1:23 pm

Miała silną wolę. Złamanie jej będzie na pewno nie będzie kwestią godzin. A nie zamierzała dłużej przeciągać, dobrze wiedząc, że w końcu uda się uwolnić, choćby miało to nastąpić dopiero jutro albo za tydzień. Nie mogła dopuścić do tego, aby trzymał ją tu dłużej, niż zamierzała. Warknęła głucho, kręcąc pyskiem. Przestąpiła z nogi na nogę, badając stabilność tej, przy której bolała ją pęcina. Zmarszczyła chrapy, nadal czując w niej ból, gdy nacisk był mocniejszy. Mogła na niej stać, ale bez gwałtownych ruchów. Mogła zerwać sobie ścięgno albo coś innego, a nie chciała ryzykować poważniejszej kontuzji w obawie, że nie będzie w stanie stąd wybiec o własnych siłach. Zignorowała jego pierwsze pytanie, mając w głowie kompletny mętlik. Warknęła na niego przeciągle, gdy ten odważył się założyć obrożę na jej szyję, która wręcz do złudzenia przypominała tą, którą miała na sobie podczas ich pierwszego spotkania. Spojrzała na niego spod przymrużonych ślepi, które miały nadal szkarłatny kolor. Wzięła głęboki wdech, pobierając większą dawkę powietrza do klatki piersiowej.
- Nie chcę żadnej wycieczki - wyburczała przez zaciśnięte zęby, nie mogąc się powstrzymać. Nie chciała się przenosić do jego samotni. Jeszcze czego.
Powrót do góry Go down
Burseg

Burseg


Posts : 562

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 1:31 pm

Może i klacz miała silną wolę, ale ja byłem uparty. No i łamanie jej bawiło mnie - czy mogło być coś przyjemniejszego, od zajmowania się piękną siwą arabką? Nie, zdecydowanie nie. A jak już sobie z nią poradzę, to byłem pewien, ze stworzymy idealny związek i będziemy żyli długo i szczęśliwie w towarzystwie gromadki źrebiąt. Czy to nie była piękna wizja? Założyłem jej obrożę na szyi, dostrzegając przy okazji, że coś jest nie tak z jej nogą. Czyżby sobie ją nadwyrężyła? Cóż, jej wina, mogła być grzeczniejsza. Jak to coś poważnego, to będę musiał się temu przyjrzeć, a póki co postanowiłem tylko obserwować tę nogę.
- Oj, mówisz, że nie chcesz... ale nawet nie wiesz, gdzie chcę się przejść. - zauważyłem - Zobaczysz, spodoba Ci się. - oznajmiłem jej i szarpnięciem za łańcuch spróbowałem wyprowadzić ją z Pokoju Przesłuchań.

/być może zt
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 1:49 pm

- Nie spodoba mi się- wycedziła, zapierając się całym swoim ciałem. Czuła, jak i tak ciasna obroża wrzyna się w jej szyję, ale ta nie przestawała. Stała twarda na swoim czterech kończynach, nie mogąc dać się wyprowadzić, gdyby chciał ją ponownie zaprowadzić do swojej samotni, chociaż miała głupie przeczucie, że tym razem to nie jest cel jego zapowiedzianej wycieczki. Aczkolwiek wolała nie sprawdzać, gdzie ma zamiar ją zabrać. Każde miejsce, w którym Burseg będzie towarzyszył spętanej klaczy, nie będzie jej się dobrze kojarzył. Zacisnęła zęby, czując rwący ból w jednej z pęcin. Spoglądała hardo na ogiera, gdy jej ślepia ją niemal palić żywym ogniem. Przybrały barwę czystej czerwieni, które mogły równie dobrze kojarzyć się z płomieniami w piekle. Zawarczała, gdy nabrała nowej pewności siebie. Rzuciła się na niego całym swoim ciałem, wyprężając całe ciało ku skokowi, którym - miała nadzieję - powaliła ich oboje, tym razem bardziej kiereszując siwego. Wstała chwiejnie, naciskając zdrową kończyną na szyję araba.
- Nie powinieneś się w ogóle przyznawać do tego, że wywodzisz się z tak szlachetnej rasy - wysyczała mu wprost do ucha, zwiększając nacisk. - Dla mnie zawsze będziesz kundlem.
Powrót do góry Go down
Burseg

Burseg


Posts : 562

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 2:01 pm

Szarpnąłem za łańcuch ale klacz złośliwie zaczęła się zapierać, więc pociągnąłem kolejny raz i kolejny, próbując ją siłą wyciągnąć kolejnymi coraz mocniejszymi pociągnięciami za łańcuch. Zerknąłem na nią z wściekłością, że ośmiela mi się stawiać, po czym z całej siły szarpnąłem za łańcuch z ulgą przyjmując to, że ta się poddała i poszła za mną... poszła? Nie skoczyła? Zorientowałem się, nim było za późno a ona po prostu wpadła we mnie, powalając mnie na ziemię. Nim zdążyłem powstać, ta przygniotła mi szyję nogą, nie pozwalając mi wstać.
- A ty nie powinnaś się mi buntować! - prychnąłem - Ani zadawać się z innymi końmi niż siwe ogiery! Zdradzasz swoją rasę! - warknąłem, zaczynając charczeć, gdy ucisk kopyta na moją szyję się zwiększał.
- Kundlem? Sama jesteś SP! Puść mnie! Natychmiast! Bo Ci się oberwie! - wycharczałem, mając problemy z oddychaniem. Zacząłem się szarpać i kopać tylnymi nogami, próbując ją podciąć. Klacz wciąż miała pęta na przednich nogach, więc miała trochę ograniczone możliwości zachowania równowagi. Ja chciałem ją zabrać na miły spacerek a ta mi się tak odwdzięcza! Oj, oberwie się jej!
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 2:10 pm

Nadal trzymała swoje kopyto na jego szyi w nadziei, że zacznie się podduszać. Ignorowała ból na całej długości szyi, gdzie miała obrożę, lepiej koncentrując się na tym, co właśnie robi. Ugryzła go dotkliwe w kłąb, nie mając żadnych skrupułów.
- Nie twoja sprawa, z kim się zadaję, kundlu! - krzyknęła głośno wprost do jego ucha, nie mogąc się powstrzymać od ponownego użycia tego przezwiska, które jak do tej pory zrobiło na nim największe wrażenie i bolało go najbardziej. - Sam ją zdradzasz swoim zachowaniem. Hańbisz naszą arabską krew.
Wzdrygnęła się z odrazą, spoglądając mu wprost w oczy. Warknęła gardłowo, czując, jak siwy zaczyna się szarpać. Na razie to ona jest górą i zamierza wykorzystać tą okazję do końca, aby jeszcze bardziej zmęczyć ogiera. Zaczęła go stopniowo przyduszać, mając nadzieję, że straci przytomność, ale pewnie tak się nie stało. W pewnym momencie poważnie się zachwiała, kiedy niepotrzebnie oparła swój ciężar na bolącej nodze, o jej zranieniu praktycznie zapominając przez rosnącą adrenalinę.
Powrót do góry Go down
Burseg

Burseg


Posts : 562

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 2:26 pm

Czułem, że kopyto Nyks coraz mocniej mnie poddusza. Kwiknąłem z bólu, będąc gryzionym, na ile oczywiście da się kwiknąć, będąc podduszanym. Ta sytuacja mi się coraz mniej podobała. Wiedziałem, że muszę się jakoś uwolnić bo podejrzewałem, że tym razem może się nie skończyć na zwykłej ucieczce, jak ostatnim razem. Jednak Czarna Krew składała się z agresywnych, złych do szpiku kości i mściwych koni, z którymi trzeba uważać. Nie byłem pewien, z kim klacz się zadaje i czy rzeczywiście wśród nich jest ktoś niebędący siwym arabem, ale z jej słów, w których temu nie zaprzeczyła, mogłem się domyślić, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. Nie podobało mi się tylko bycie nazwanym kundle. Ja potrafiłem docenić więzy krwi i jej sposób nazywania mnie, po prostu mnie bolał. Będąc coraz bardziej podduszanym nie byłem w stanie się nawet odezwać, gdy mnie ponownie obrzuciła kolejnymi inwektywami. Zamiast narzekać, zacząłem się szarpać na wszystkie strony, rzucać, kopać zadnimi nogami, próbując się uwolnić. Zaczynałem mieć coraz mniej siły, zaczynało mi się ściemniać przed oczami, w miarę gdy coraz ciężej było mi zabrać oddech z powoli oddychania. Spróbowałem szarpnąć głową i wgryźć się w jej nogę, ale kopyto na szyi skutecznie mi to uniemożliwiało. Rzucałem się po posadzce, jak ryba wyciągnięta z wody. Ponowiłem próbę kopania zadnimi nogami, starając się ją podciąć, a następnie starałem się dodać i przednie, tak je wyciągając, by spróbować trafić ją w bolącą ją nogę, o ile ta oczywiście znalazła się w moim zasięgu.
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 2:37 pm

Z widoczną satysfakcją malującą się na pysku patrzyła na to, jak wzrok Bursega staje się coraz bardziej zamglony. Mógł być pewny, jeśli nie uda jej się dzisiaj z nim skończyć, to dopadnie go przy innej, lepszej okazji. I wtedy będzie w lochach Czarnej Krwi, nie tutaj. Dopiero tam będzie mógł przekonać się, co oznaczały słowa groźby, które szeptała mu teraz do ucha. Zaśmiała się gardłowo, niemal ciesząc się jak małe dziecko na obietnicę krzywdy, którą miała mu kiedyś wyrządzić. Zemsta na kasztance znacznie przybladła, jakby nie była już tak dobra jak wcześniej. Siwej nie podobało się to, że ogier nadal z nią walczył, a ta mimo wszystko zaczęła odczuwać pewien dyskomfort. Naciskała mocniej swoje kopyto na jego szyi w miarę, jak szamotanie przybierało na sile. Halni byli zbyt pewni siebie, wierzący bezgranicznie w swoje możliwości, które często ich zawodzą. Zaślepieni w siebie, patrzący na to, aby było im jak najlepiej, nie bacząc na swoich stadnych towarzyszy. Prychnęła lekceważąco, ponieważ nie był to dobry moment na myślenie o tym, jak można by zmienić świat, gdyby udało im się skutecznie wyplenić tą plagę. Syknęła przeciągle, czując dotkliwe uderzenie w pęcinę, która teraz jak szalona pulsowała od bólu. Nadal jednak stała, aczkolwiek trochę mniej pewnie niż na początku. Nie mogła grzmotnąć o ziemię, ponieważ zmieniłoby to drastycznie szanse siwej na wydostanie się z tego miejsca. Z obtartych miejsc na szyi zaczęła spływać krew.
Powrót do góry Go down
Burseg

Burseg


Posts : 562

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 2:57 pm

Szarpałem się dalej z przerażeniem dostrzegając okrutną satysfakcję na pysku tej furiatki. Ona była naprawdę niebezpieczna. Już drugi raz mi to udowadniała. Że też po tamtym zdarzeniu, gdy mi zwiała w mojej samotni, nie założyłem jej jakiś węższych pęt. Gdyby przednie nogi nie mogła tak szeroko rozszerzyć, to by nie mogła mnie dusić. Mogłem je tak samo, jak zrobiła to Arcana, ciasno związać. Żałowałem, że wcześniej o tym nie pomyślałem, ale obiecałem sobie, że jak się już uwolnię, to spotka ją bezpiecznie zasłużona kara! W każdym razie póki co nie mogłem o tym za bardzo myśleć. Musiałem się za wszelką cenę skupić na walce. Za którymś razem w końcu trafiłem ją w nogę, która ją ewidentnie bolała. Słyszałem jej syknięcie. I musiałem wykorzystać ten jej uraz. Po chwili starałem się kolejny raz uderzyć w jej obolałą nogę i kolejny i kolejny. By jej sprawić ból, by ją rozkojarzyć. Mimo powoli traconej świadomości, intuicyjnie wiedziałem, że tak muszę postępować. Czując, że klacz trochę mniej stabilnie stoi, zaangażowałem silne mięśnie grzbietu, do jeszcze mocniejszego rzucenia się, co połączyłem z wyrzucenie zadnich nóg, które mogły ją zawadzić i spowodować jej wywalenie, oraz z szarpnięciem głową, która może w końcu się uwolni spod kopyta. Jeśli mi się to udało, to wgryzłem się zębami w jej nogę, pociągnięciem próbując ją zmusić do całkowitego puszczenia mnie. A jeśliby tak się stało, to natychmiast wstałem, odskakując do tyłu, ciężko dysząc i łapczywie wdychając odzyskane powietrze.
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeCzw Gru 31, 2015 4:11 pm

Teraz już będzie wiedział, że jeśli dowie się o wizycie którejkolwiek klaczy Czarnej Krwi w tych lochach, za każdym razem będzie go szukać i karać dotkliwiej, niż on robił to jej koleżankom z stada. Będzie mu się starała uświadomić, że nic nie zdziała i to on będzie się musiał kryć w tej krainie, nie ona. Nie Nyks. Syczała przeciągle, gdy ogierowi udawało się dotrzeć do jej chorej pęciny, dotkliwe ją kopiąc. Wgryzła się w szyję tego kundla, tworząc rozległą ranę przy samej szyi. Warczała na niego, kiedy próbował się oswobodzić. Pozwalał sobie na zbyt wiele, ale ona musiała przyznać, że samo przyduszanie teraz nie wystarczy. Musiała wymyślić coś innego, aczkolwiek jakikolwiek pomysł był od razu odrzucany z powodu bolącej nogi. Wycharczała pod nosem kilka cichych przekleństw, nie mogąc sobie przebaczyć takiej lekkomyślności w tamtej chwili. Ale dzięki temu mogła go tak usidlić. Wzdrygnęła się odruchowo, widząc, jak siwy potężnie, zbierając swoje ostatnie siły, wyrzuca swoje tylne nogi do przodu, oczywiście trafiając w klacz. Z głuchym łoskotem opadła na kamienną posadzkę, nie kuląc się z powodu bólu, jak zrobiłoby to większość koni. Czuła, jak lepka ciecz powoli zalewa jej szyję, zmieniając śnieżnobiałą grzywę w szkarłatne, poskręcane od wilgoci kosmyki. Krew wypływa zza jej ucha, więc odetchnęła z ulgą, że nie uderzyła się w pysk. Mimo to spojrzenie miała coraz bardziej zamglone i musiała ciągle trzepotać powiekami, aby otrzymać pożądaną ostrość widzenia.
Powrót do góry Go down
Kishan




Posts : 273

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeNie Sty 03, 2016 2:25 pm

Rozszerzyłem chrapy, wciągając w nie zapach dochodzący z pokoju przesłuchań. Był o wiele mocniejszy niż ten na zewnątrz, który opętał mnie złymi przeczuciami i zaprowadził do Zamku Monterari. To była bardzo specyficzna woń - czułem nieopisaną, jakby pralinkową słodycz. I krew. Te dwie rzeczy nie pasowały do siebie tak bardzo, że to aż bolało w oczy. Miałem naprawdę złe przeczucia. I wiedziałem, że gdzieś tutaj, w tym śmierdzącym miejscu, jest moja Rehesia. Tylko co ją opętało, żeby włazić na tereny Halnych? Kochałem ją, ale ta nieostrożność mnie złościła.
Silnym ciosem kopyt wyważyłem drzwi do lochów i wbiegłem do środka, rżąc dziko. Rozdymałem chrapy do granic możliwości, a moje złote oczy pociemniały. Zobaczyłem Nyks leżącą na ziemi, całą posklejaną krwią, i jakiegoś białego konika. Dyszał ciężko i ledwie stał na nogach. Najwyraźniej ona już się nim zajęła. Czy oni chcieli wzajemnie się wymordować?
To wszystko przeleciało mi przed głowę w ułamku sekundy, w którym bez wydawania żadnego dźwięku, ani ryków, ani warkotów, ani krzyków, zaczaiłem się do skoku i nagle wystrzeliłem w górę, przeskakując nad ciałem Nyks i lądując na siwym. Zaatakowałem go z całej siły przodami, a potem wgryzłem drapieżnie w jego szyję aż do krwi, próbując rozerwać go na strzępy. Najprawdopodobniej nie miał jak odskoczyć - był wymęczony, a poza tym wszystko stało się w zabójczym tempie. Na reakcję nie było czasu i energii.
- Dzień dobry, Nyks. A ty, kamabakht kameene, maan veshya - wypluwałem charkliwe słowa, klnąc bardzo nieładnie w swoim ojczystym języku. - Mam nadzieję, że masz dobre wyjaśnienie.
Jeżeli tylko się dało, spróbowałem przycisnąć go ciężarem swojego ciała do ziemi, aby ograniczyć pole ruchu nóg i wbić kopyta w szyję albo pysk, byle tylko jakoś go spacyfikować. Czułem zalewającą mnie złość, ale trzymałem ją daleko - byle tylko zachować racjonalność. Odcedzałem kompot frustracji i pragnienia pomsty oraz wyrwania flaków siwemu przez sito z cienkimi oczkami, przyjmując gorycz w mniejszych dawkach. Ten koń śmiał zaatakować wnętrze mojego serca. Ten koń stał się w moich oczach symbolem prawdziwej twarzy Halnych Wiatrów. Podsyceni kłamstwem, egoizmem i własną pustotą - to byli oni. Nie uznawali naszej jedności, naszej potęgi. I w dodatku śmieli żyć.
Powrót do góry Go down
Burseg

Burseg


Posts : 562

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeNie Sty 03, 2016 7:18 pm

Wystrzeliłem z zadnich nóg, trafiając klacz na tyle mocno, że w końcu udało mi się ją pozbyć z siebie. Szybko wstałem, odskakując do tyłu, ciężko dysząc i łapczywie wdychając odzyskane powietrze. Już, już miałem się na nią ponownie rzucić... gdy nagle usłyszałem walenie kopytami w drzwi. Co jest do diaska? Pierwszą myślą oczywiście był powrót Arcany, która mogła chcieć sprawdzić, co robię z prezentem od niej... no ale przecież ona by tak nie hałasowała. Po chwili drzwi się rozpadły i do środka wskoczył nieznany mi ogier, rozglądając się na boki. Skąd on się tu urwał i czego szukał? Nie miałem pojęcia... ale coś mi się w nim nie podobało. Nie znałem go, nigdy w życiu go nie widziałem. W pewnej chwili doszedł do moich chrap jego zapach. On nie był Halnym! On był z Czarnej Krwi! - uzmysłowiłem sobie z narastającym przerażeniem. Nim zdążyłem zareagować, ten skoczył na mnie, lądując mi na grzbiecie, wgryzając się mi w szyję. Odskoczyłem do przodu, zaczynając wierzgać, brykać dziko i raz za razem strzelając z zadu aż drań w końcu musiał ze mnie spaść. Słysząc, że ogier znał imię klaczy, domyśliłem się, że muszą się znać. I że z powodu jej stanu, ten się tak wścieka.
- Ale... ale ja jej nie porwałem! - zaprotestowałem. Wciąż uciekając, nie dałem się przygnieść. Chwyciłem jakiś wielki nóż i zasłoniłem się nim, nie pozwalając mu podejść bliżej do siebie.
- O co Ci chodzi? Powaliło Cię?! Nie porwałem jej! A główne rany sama sobie zadała, próbując się uwolnić! A później ona się na mnie rzuciła... a ja musiałem się bronić. - próbowałem się tłumaczyć. Byłem przerażony. Kary sprawiał wrażenie dużo silniejszego, sprawniejszego ode mnie. No i nie był zmęczony i poraniony długą walką jak ja. Miałem sporo ran, mocno krwawiłem i robiłem się coraz słabszy. To zdecydowanie nie był dobrym moment na konfrontację. Chociaż... chociaż też miałem pewne przewagi nad nim. Byłem na swoim terenie... więc miałem tutaj masę sprzętu. Może mogłem coś użyć przeciwko niemu. No i będąc na swoim terenie było spore prawdopodobieństwo, że ktoś tutaj wróci. Spodziewałem się, że może Arcana tutaj wpadnie? Może wystarczyło grać na czas?
- Może... może porozmawiajmy. Nie chciałem... nie chciałem jej nic robić. Jeśli chcesz... możesz... możesz ją wziąć. - wspaniałomyślnie się zgodziłem. No bo i tak nie mogłem go przed tym powstrzymać. Wciąż trzymałem nóż broniąc się przed ewentualnym atakiem Nyks i tego szalonego ogiera.
- A może... mogę Wam to wynagrodzić? Może... coś zjecie? Albo wypijecie? A może mogę Was oprowadzić? - nagle zaproponowałem, rozważając możliwość dodania im środków usypiających do picia lub jedzenia. Albo zaprowadzenia ich do lochów, pod pretekstem zwiedzania, i zamknięcia ich w nich. Czy miałem na to jakąś szansę? Pewnie większą, niż frontalny atak na tego wściekłego ogiera.
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeNie Sty 03, 2016 11:06 pm

Leżała, nie mając jak na razie poruszyć nawet uchem. Spod przymkniętych powiek spoglądała z niepokojem na dyszącego Bursega, który najwyraźniej chciał odzyskać siły na kolejny atak dedykowany właśnie siwej. Czuła głuche pulsowanie na górnej części siły. Nie miała ochoty spoglądać na szyję, która cała teraz niemal błyszczała skąpana we krwi. Usłyszała, jak jej kropelki spadają na kamienną posadzkę, ponieważ nie mogła już wsiąkać w sierść klaczy. Oddychała głęboko, próbując zebrać rozgalopowane myśli, które nie kleiły się w spójną całość. Wszystko wydawało się tak rozmyte. Jednakże z każdą chwilą miała coraz ostrzejszy wzrok, więc mogła dostrzec więcej szczegółów. Ogier był bardzo zmęczony i zdezorientowany przyduszaniem, które zafundowała mu właśnie ona. Niestety przestała czuć chwałę tego triumfu. Nadal nie ruszała swoim pyskiem w obawie, że będzie czuła głuche pulsowanie rozchodzące się od płytkiej rany tuż za jednym z uszu. Nagle, ku jej wielkiemu zdziwieniu, do nozdrzy dotarł znajomy zapach. Serce siwej momentalnie zabiło szybciej, aczkolwiek zaczęła się obawiać, czy ogier nie schwyta Kishana i będą cierpieć oboje. Aczkolwiek odrzuciła tą myśl. Nie przychodziłby tutaj wiedząc, iż nie da sobie rady z tym kundlem. Parsknęła gardłowo, słysząc łoskot dochodzący zza drzwi, wkrótce z których zostały same drzazgi. Szeroko otwartymi ślepiami wpatrzyła się w swojego partnera, jednocześnie odczuwając wielką ulgę. Sama już nie wiedziała, czy wyszłaby stąd bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. Podniosła się chwiejnie zaraz po tym, jak kary naskoczył na Halnego, który zaczął się przed nim płaszczyć i kulić ogon niczym zwykły... pies. Trzasnęła niecierpliwie ogonem, czując nagłe zawroty głowy. Potrafiła jednak zebrać się w sobie i zignorowała te objawy, całą swoją uwagę skupiając na starciu ogierów. Nie była w stanie zabrać głosu, za każdym razem czując chropowatą gulę, która przesuwała się wzdłuż jej obolałego gardła.
- Zamknij pysk, kundlu - wycharczała z trudem, co chwila musząc robić przerwę, aby każdy wyraz brzmiał zrozumiale. Tylko jej oczy nic się nie zmieniły - nadal były oślepiająco błękitne, odzyskujące powoli swój blask. - Ty tu zgnijesz, a my... wychodzimy.
Powrót do góry Go down
Kishan




Posts : 273

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimePon Sty 04, 2016 6:53 pm

Przydusiłem Halnego mocniej, wbijając w jego szyję kopyta i w żaden sposób nie pozwalałem mu się podnieść z pozycji rozpłaszczonej na ziemi. Byłem przesiąknięty furią, moja grzywa gorzała jak ogień. Czułem się jak na wojnie. Bo to była wojna. Wojna o jedyną istotę, na której mi zależało, poza mym synem. A to coś miało czelność naruszać jej prywatność, zdrowie i, nie dajcie bogowie - życie.
- Nie, w ogóle - roześmiałem się parszywie. - Przecież Krwawe klacze z chęcią odwiedzają wasze brudne nory, żeby pobawić się z takimi jak ty.
Najchętniej zostawiłbym go pod tą ścianą i od razu podbiegł do Nyks, ale musiałem myśleć racjonalnie - siwy był tu na swoim terenie, był silniejszy i miał większe doświadczenie z tymi terenami - ostrożność była kluczem do zwycięstwa.
Zbliżyłem pysk do jego pyska i wydałem z siebie nienormalny, tygrysi, gardłowy ryk, a potem znów wpiłem zębami z jego szyję, haratając ja mocno i zalewając krwią.
Kiedy jednak chwycił nóż, przytomnie zlazłem z niego, sam zrywając z półki pierwszą lepszą rzecz - czyżby szczęście zawitało w progi mojego serca, czy może tylko przypadek zasądził, że tym narzędziem był potężny, żelazny topór? Tak czy inaczej wygodnie ułożyłem sobie rękojeść w zębach i obserwowałem ogierka czujnie, w razie jakichś nieprzewidzianych ruchów zamierzając się toporem, chociażby po to, by go nastraszyć.
- Chętnie, jak widzisz rozmowa to moja ulubiona forma przekazu - mruknąłem z narzędziem brutalnego mordu w zakrwawionym pysku. Potem wesołe iskierki zatańczyły mi w oczach. - Jakiś ty łaskawy, dziękuję - wycedziłem wolno z ironią.
Strzeliłem z ogona jak z bicza, parskając głośnym śmiechem z powodu jego kolejnej wypowiedzi. Naiwniak. Wierzył w to? Że pójdziemy z nim, zjemy cokolwiek, w pobliżu czego on oddychał?

Powrót do góry Go down
Burseg

Burseg


Posts : 562

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimePon Sty 04, 2016 8:03 pm

Na szczęście nie zostałem powalony czy przygnieciony na ziemię. Ogier naskoczył mi na grzbiet, co nie skończyło się moim wywróceniem się, czy tez naparł na mnie z boku, co spowodowało tylko moje odepchnięcie, ale żadne z jego działan nie spowodowało mojego wywrócenia się, więc po kilku mocniejszych wierzgnięciach, strzałach z zadu, galopadach, skakaniach... w końcu się go pozbyłem i odskoczyłem na bezpieczną odległość, chwytając sztylet, który trzymałem między nami. Jeśliby próbował do mnie podejść, zamierzałem mu go wbić szybko, brutalnie i skutecznie. A to skończyłoby się pewnie ranami dla nas obu. Prychnąłem oburzająco, gdy ten zarzucił mi kłamstwo.
- Jak mi nie wierzysz, to sam się spytaj! - warknąłem, udając święte oburzenie, jakbym się tutaj znalazł całkiem przypadkiem a próbowany by mnie oskarżyć o co najmniej próbę krycia - No powiedz, czy Cię porwałem? Albo przyprowadziłem tutaj? Nie - nie miałem z tym nic wspólnego. - zarzekałem się, a moje słowa były w końcu prawdą. No może... i chciałem ją pokryć... ale czy to aż takie bardzo niegodziwe? Mogło to być dla niej przyjemne, gdyby się nie stawiała. No i wszelkie jej rany były tylko i wyłącznie konsekwencją jej agresywnego zachowania!
- No to sam się jej spytaj, czemu odwiedza nasze tereny! Może Krwawe ogiery nie są w stanie zaspokajać Krwawych klaczy?! - prychnąłem lekceważąco. Z jednej strony może przesadziłem ale cóż, trochę poniosły mnie nerwy. No ale z drugiej może zirytowany ogier popełni jakiś głupi błąd? Np. umówi się że mną na piwo, do którego coś mu dodam? Obserwowałem przerażony, jak chwycił topór. Cóż, pomysł walki wydawał mi się wyjątkowo zły. Co z tego, jak mu szybkim pchnięciem przeszyję serce lub poderżnę tętnicę szyjną, co spowoduje jego wykrwawienie w ciągu minuty, jeśli ten w tym samym momencie oderżnie mi głowę potężnym zamachem topora? Efekt będzie najgorszy z możliwych, czyli walka zakończona remisem poprzez śmierć obu zawodników. Zdecydowanie najgorszy wynik.

Zerknąłem przelotnie na klacz. Nie uważałem jej w tej chwili za groźnego przeciwnika, skoro wciąż miała kajdany na przednich nogach i obrożę z łańcuchem na szyi. To znaczy owszem, była niebezpieczna... ale niewątpliwie nie tak bardzo, jak niespodziewany przybysz, który sprawiał wrażenie, silnego, zręcznego a przede wszystkim niemożebnie wściekłego - nie mówiąc już nawet o tak prowizorycznych rzeczach jak to, że nie był zmęczony długą walką i nie był ranny jak ja czy moja niedoszła "partnerka", jak ją mogłem eufemistycznie nazwać. No i miał topór, którym ewidentnie umiał się posłużyć. Słysząc jej charknięcie, odwróciłem w jej stronę jedno z uszu i szybko na nią spojrzałem, upewniając się, że stoi w miejscu. Wolałem jej nic teraz nie odpyskowywać a skupić się raczej na znacznie bardziej niebezpiecznym ogierze, którego dobrze byłoby jakoś spętać, związać czy w dowolny inny sposób wyeliminować z dalszej walki.

- To o czyn... chcesz porozmawiać? Jakie masz... propozycje? Czy pomysły na wyjście z tego impasu? - spytałem. W normalnej sytuacji bym mu zaproponował to, co zaproponowałem innemu ogierowi w podobnym momencie. Czyli uwolnienie klaczy w zamian za jego wolność. Problem był taki... no, że teraz nie miałem takiej mocnej pozycji negocjacyjnej jak poprzednim razem. Tak, zdecydowanie nie mogłem dyktować warunków, a zależało mi przede wszystkim na ocaleniu własnej skóry. Bo tak, bałem się go, cholernie się go bałem. Próbowałem grać na czas, licząc, że ktoś tu wpadnie, i starałem się zaproponować jedzenie, którym mógłbym go uśpić. Niestety drań był sprytny i nie dał się tak łatwo zwieść.
- To może... to może ona wyjdzie. A ty zajmiesz jej miejsce? - zdecydowałem się zaproponować coś, co ostatnio przeszło - Bo wiesz... nie ja ją porwałem, jak Ci mówiłem. Ale klacz, która ją porwała, może być niepocieszona. - wyjaśniałem, że nie robię tego z własnej woli.
- A może... a może chcesz wyjść? Wyjdziecie... i zapomnimy o całej sprawie? I obiecuję, przeszłaś skrzynkę jabłek... w lecie... aby wynagrodzić ten drobny incydent. - zaproponowałem, próbując go przekupić, zastanawiając się, jakie śmiertelnie niebezpieczne trucizny mógłbym do takich owoców wcisnąć. Wciąż trzymałem nóż będąc gotowym na ich atak. Ten na szczęście nie nastąpił, a niestety jak na złość, nikt tędy nie przechodził. Bardzo żałowałem, że Arcana nie wróciła aby zerknąć, co się tutaj dzieje. Wtedy cała sytuacja mogłaby inaczej wyglądać... dużo inaczej.
Powrót do góry Go down
Nyks

Nyks


Posts : 182

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimePon Sty 04, 2016 8:27 pm

Z coraz większym... spokojem spoglądała na działanie karego ogiera, widząc jego zaciętość. Przez krótką chwilę poczuła niewysłowioną ulgę. Szkoda, że po tak długiej nieobecności muszą spotkać się w takich warunkach. Cofnęła się tylko o krok, dając mu większe pole do popisu. Jej wzrok spoczął na pętach, które utrudniały normalne chodzenie, aby w razie czego mieć pełną swobodę ruchów. Zaczęła próbować wyciągać z nich swojego nogi, ale za każdym razem tylko tłumiła w sobie jęki bólu, ponieważ gdyby zrobiłaby bez pomocy jakichś narzędzi, obdarłaby pęciny do żywego mięsa. Wzdrygnęła się na samo to określenie, zaczynając się rozglądać wokół w poszukiwaniu jakiegoś sprzętu, który byłby w stanie pomóc Nyks. Strzygła uszami, nie chcąc przegapić nic z ich wspólnej rozmowy, w której jak na razie nie zamierzała brać udziału. Nie chciała tego przyznać, ale miał rację. Tak naprawdę to Arcana przyprowadziła ją do tego miejsca, aczkolwiek to Burseg wykonał większość roboty. Kątem oka zauważyła wściekłego partnera wpijającego się do krwi w szyję jej oprawcy, kiedy zauważyła stalowy pręt. Kuśtykając lekko, podeszła w jego stronę, aby ostatecznie chwycić go zębami i zaczynając kręcić nim przy pętach. Po kilkuminutowych manewrach z trudem zdołała się oswobodzić. Jednocześnie zaczynała ze sobą walczyć, by nie upaść na ziemię. Kwiknęła oburzona, słysząc wypowiedź Halnego na temat zaspokajaniu swoich potrzeb. Zmrużyła powieki, aby ukryć przed całym światem ślepia, które ponownie zaczęły przybierać szkarłatny kolor. Tępe pulsowanie rozchodzące się po całej szyi nie osłabło, a pobudzone gwałtownymi ruchami klaczy wręcz przybrało na sile. Prychnęła lekceważąco, starając się nie opierać zbyt mocno na bolącej kończynie. Przez niego przypomniała sobie o tym, co wydarzyło się zaraz po tym, jak tutaj wstąpił. Jej wzrok spoczął teraz na naprężonym ze wściekłości Kishanie, a ją momentalnie złapał wstyd. Nie będzie w stanie mu wytłumaczyć, jakie metody tortur zastosował wobec niej siwy, aby przypadkiem nie wyjawić tej prawdy, z której nie była dumna, chociaż to nie jej wina, że chciał znaleźć sobie nową zabawkę. Obserwowała ich bardziej z boku, patrząc z niejaką satysfakcję na to, jak kary bierze topór.
- Kishan nigdy tutaj nie zostanie. Ani ja. Wyjdziemy stąd razem, czy Ci się to podoba, czy nie - wycedziła przez zaciśnięte zęby, nie potrafiąc zdobyć się dla niego nawet na odrobinę cichszy ton.
Powrót do góry Go down
Kishan




Posts : 273

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeWto Sty 05, 2016 5:25 pm

Machnąłem kopytem na siwego, nie odsuwając się od niego. Może i z niego zlazłem, ale wciąż stał w kącie, a moja szlachetna obecność trochę ograniczała jego nie dość, że pole manewrów, to jeszcze dostęp do broni. Owszem, na ścianach wisiały pierdyliony noży i mieczy, halabard siatek i tym podobnych, ale zanim zdążyłby po nie sięgnąć, mógłbym rozłupać go toporem.
I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Sytuacja, ogólnie rzecz biorąc, patowa. Jeśli się odwrócę, on chwyci za jakąś dzidę czy miecz i zginę. Potem być może znów schwyta osłabioną atakami Nyks. Nie było to wielce prawdopodobne, w końcu siwka była sprytną i silną klaczą, ale zawsze było jakieś ryzyko, a w tej konkretnej sytuacji nie chciałem go podejmować. Tupnąłem kopytem ze wzgardą i okropnym łoskotem, niosącym się echem po wielkim pomieszczeniu, aby w odpowiedni sposób spuentować jego wypowiedź.
- Posłuchaj - zacząłem spokojnie, wyzutym z emocji tonem, patrząc dokładnie w źrenice jego oczu. Nie spuściłem spojrzenia ani razu, jedynie co jakiś czas parskałem nozdrzami, aby podkreślić wagę swoich słów. - Chętnie kiedyś zapytam Nyks, co o tym sądzi. I czy to ty ją tu zawlokłeś. Ale póki co, to nie jakaś tam klacz z twojego stada sterczy jak wypłosz na mojej drodze, ale ty! - ty sam! We własnej osobie! Dopóki tu jesteś, ja i Nyks musimy być tutaj. Więc to ty mi przeszkadzasz - po tym wywodzie wyprostowałem się, trzepiąc ogonem. Moje oczy zalśniły szkliście, jakby odbijając niewidoczne tutaj promienie słońca. Na chrapach pojawił się ironiczny uśmieszek - z wolna, lekki, ale z czasem poszerzał się coraz bardziej, aż do momentu w którym moje wargi były wydęte do granic możliwości. - A tak między nami, ogierami, co planowałeś tutaj zrobić, za co nie miałbym prawa się na ciebie złościć? Chciałeś zaprosić Nyks na lampkę szampana? Albo zrobić jej masaż gorącymi kamieniami i rozczesać grzywkę? Nie sądzę, mój drogi, nie sądzę - powiedziałem, zaczynając się chmurzyć. W końcu starłem z chrap nędzne resztki uśmieszku i całkiem poważnie wsłuchałem się w propozycje siwego.
- Interesujące podejście do sprawy - powiedziałem z niewyczuwalną dla plebsu, subtelną nutką sarkazmu. - Niestety obawiam się, że przebiłem cię trafnością argumentacji - powiedziałem, jakimś cudem elegancko i całkiem ostentacyjnie kręcąc młynka toporem. - Jeżeli jeszcze nie wiesz, o co mi chodzi, oświecę cię - wyrzuciłem na jednym oddechu. - Mam topór, a ty ze swoim otworem gębowym tylko się prosisz, żeby złożyć twoją krwawiącą głowę w ofierze bogom ciemności.
Wspaniałomyślnie uśmiechnąłem się, jakby chcąc zachęcić go do tego pomysłu. Mnie całkiem on się podobał, obawiałem się jednak, że siwy nie zaakceptuje go tak chętnie, jak ja to uczyniłem.
Zaczął mówić o jakiejś klaczy. Cóż, nie było jej tu, ale z jego mowy mogłem wywnioskować, że mogłaby przysporzyć trudności. Dużo trudności. Nie było więc czasu na użeranie się z tym koniem - musieliśmy stamtąd wyjść.
- Jaka klacz...? - spytałem, mrużąc oczy, ale po chwili zmieniłem wyraz twarzy. Odczułem lekką ulgę, ale w mięśniach wciąż grało napięcie. Chciałem już opuścić to miejsce i wrócić z Nyks na tereny Czarnej Krwi. - Zresztą nieważne. Tak, chętnie wyjdziemy, robi się późno. Myślę, że Nyks również wystarczy już wrażeń, prawda? - zacząłem zezować w stronę białej. Nie tyle po to, by zaznać jej opinii, raczej spróbowałem ogarnąć wzrokiem uszczerbki na jej zdrowiu. Nie były poważne, powinna z łatwością się wylizać.
Przestąpiłem z nogi na nogę, czekając na odpowiedź.
Powrót do góry Go down
Burseg

Burseg


Posts : 562

Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitimeWto Sty 05, 2016 6:27 pm

Kątem oka widziałem, jak Nyks walczy z pętami. Powinienem ją dopaść, ugryźć zębami, kopnąć - zrobić cokolwiek, by tylko nie pozwolić jej na pozbycie się ich z nóg... ale obawiałem się odpowiedzi tego furiata. Na pewno by do mnie doskoczył, dotkliwie mnie raniąc. Zostało mi tylko pogodzenie się z tym, że klacz próbuję się uwolnić i skupienie się raczej na ogierze - w obecnej chwili to on był zdecydowanie groźniejszym przeciwnikiem. Położyłem uszy po sobie słysząc jej słowa. Strasznie się rządziła, chociaż w obecnej sytuacji miała jeszcze mniej do powiedzenia niż ja. Wyglądało na to, że to wściekły kary łogr dyktował warunki i podejmował decyzję. Mi zostało tylko zaakceptowanie jej. On miał wszystkie asy a ja... a ja czułem się taki bezbronny... i to we własnym lochu! Zerkałem od czasu do czasu na ściany na różne miecze, szable, sieci, łańcuchy, pęta, oczywiście tylko kątem oka, jako że wciąż byłem skupiony na przeciwniku. Chciałbym mieć to wszystko do dyspozycji, ale... ale został mi w zasadzie tylko trzymany w pysku nóż. Próba chwycenia czegokolwiek innego również spotkałaby się ze zbrojną reakcję tego wściekłego bydlaka. Widząc, jak ten uderza kopytem o posadzkę, aż się cofnąłem. Tyle było pewności i stanowczości w jego geście. Patrzyłem w niego, jak zahipnotyzowany, słuchając uważnie jego słów.
- No to spytaj się Nysk. Spytaj. Niech teraz powie. - nie poddawałem się łatwo. Jakby ta przyznała, że to nie ja ją porwałem, to byłbym chyba w znacznie lepszej sytuacji. Nie chciałbym aby ogier się na mnie mścił - a już zwłaszcza za coś, czego nie zrobiłem.
- To... to jaką masz propozycję? Jak możemy rozwiązać tę sytuację? - spytałem, gdy ten stwierdził, że to ja mu przeszkadzam. Zamilkłem, gdy ten zaczął rozważać, co chciałem jej zrobić. Tu mnie miał. Chociaż nie miał dowodu! Tak, nie miał dowodu.
- Nie oceniaj mnie swoją miarą! My halni nie jesteśmy tak okrutni jak wy. - przypomniałem mu i chyba rzeczywiście była to prawda. Ta najgorsza prawda, czyli statystyczna prawda. Bo przeciętny ogier z ich stada był gorszy niż przeciętny ogier z mojego stada i trudno temu było zaprzeczyć. Nie kłamałem, nie mówiłem, że nie chciałem jej niczego zrobić... ale to sugerowałem. Technicznie nie było to więc kłamstwo. Gdy tamten... zaczął się chwalić wielkością swojego sprzętu i grozić jego użycie... całkiem zaniemówiłem, skuliłem się w sobie i cofnąłem o kolejny krok, natrafiając zadem na ścianę, co uniemożliwiło dalsze wycofywanie się.
- No... no dobra. Niech Ci będzie. Przebiłeś mnie argumentem. - szybko się zgodziłem, by ten nie zrealizował swoich gróźb. Już miałem odpowiedzieć na jego pytanie, jaka klacz... ale byłem tak zszokowany jego groźbami, że nim zdążyłem to zrobić, ten zmienił temat.
- No to... to możecie iść. Ok, zgadzam się. - szybko przytaknąłem. Nigdy bym nie wypuścił więźniów... ale mimo wszystko wolałem ich wypuścić niż umrzeć. Jakoś odsunąłem się możliwie daleko od wyjścia, wciąż trzymając w pogotowiu nóż. Wciąż byłem oczywiście czujny, obawiając się ataku czy rzucenia czymś we mnie. Jeśli Ci wyszliby czujnie na mnie zerkając, to nie protestowałbym, pozwalając im odejść. Jeśliby jednak zrobili jakiś głupi błąd, np. wypuszczając z pyska broń i odwracając się do mnie zadem, to od razu rzuciłem się z linami, siatkami i bronią na nich, starając się ich powalić i związać. No i wciąż liczyłem, że może ktoś ze stada tutaj wejdzie i mi pomoże. W końcu lochy były regularnie uczęszczane przez wiele koni.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań   Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań - Page 3 Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Mgliste Lochy - Pokój Przesłuchań
Powrót do góry 
Strona 3 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
 Similar topics
-
» Pokój przesłuchań
» Mgliste Lochy - Izolatka
» Mgliste Lochy - cele więzienne

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Saffrin :: Stado Halnego Wiatru :: Terytoria :: Podziemia :: Mgliste Lochy-
Skocz do: